Gabriela Pewińska

Zaskakująca wystawa Katarzyny Krakowiak i Mirosława Bałki

Wystawa w Zbrojowni Sztuki czynna do 5 lutego Fot. materiały policji Wystawa w Zbrojowni Sztuki czynna do 5 lutego
Gabriela Pewińska

„Jutro nie przyjdzie nigdy” - zaskakująca wystawa Katarzyny Krakowiak i Mirosława Bałki w gdańskiej Zbrojowni Sztuki.

Nietypowa to ekspozycja. Ktoś niewprowadzony w temat już na wstępie może poczuć się niepewnie. Po przekroczeniu progu gdańskiej Zbrojowni Sztuki zastaniemy jedynie …puste, przyciemnione, dość ponure wnętrze, które od czasu do czasu przeszyje niepokojący dźwięk. Projekt dwojga artystów - Katarzyny Krakowiak i Mirosława Bałki - odnajdziemy dopiero w niewielkim pomieszczeniu na końcu tej przestrzeni. A i to, co zobaczymy, wygląda nie tyle na salon wystawienniczy co raczej na pełen rupieci magazyn, gdzie rury, deski, podesty, skrzynki, sznurki, kable, wreszcie neony wyświetlające - na oko - nie mające ze sobą związku hasła takie jak: „jest”, „dreszcze”, „wszystko”, „drzazgi”, „zagrożenie”, „republika” i inne…

- Pokazanie pustej Zbrojowni było czymś zamierzonym - mówi Katarzyna Krakowiak. - To jednak przestrzeń pusta pozornie. Tak naprawdę to droga. Droga do przeżycia tego, co znajdziemy na końcu. Ciekawe było uświadomienie sobie jak odbierzemy tak dużą, głuchą przestrzeń, za pomocą jakich zmysłów? Istotne były też losy naszej pracy. Z galerii w Białymstoku przenieśliśmy ją w miejsce, które bardziej niż galerią jest jednak - zważywszy na sąsiedztwo Akademii Sztuk Pięknych - przestrzenią edukacji. Pracując nad projektem żarliwie dyskutowaliśmy z tym obszarem. Zastanawialiśmy się jaki sygnał tą naszą pracą dajemy studentom? Fakt, że wykorzystaliśmy na prezentację jedynie mały fragment tej powierzchni nie wynika z tego, że obraziliśmy się na tę przestrzeń. Zrobiliśmy tak, bo dzięki temu mogliśmy inaczej odebrać cały ogrom tej pustki i zaproponować inny jej kontekst. A przestrzeń to trudna, wymagająca, choć i my przecież żyjemy teraz w trudnym, wymagającym czasie.

- Brali Państwo pod uwagę reakcję osób, które trafią na wystawę przypadkiem? Niewyrobiony odbiorca sztuki może wycofać się myśląc, że ekspozycję już zamknięto. Albo że jest dopiero w przygotowaniu.

- Wejście tu przez przypadek może wywołać uczucie pustki, a co za tym idzie rodzaj niepokoju, zagrożenia. Ale i zwykłą ciekawość, po prostu. Ta praca to też możliwość ukazania mocy architektury Zbrojowni. Projekt mobilizuje do poszukiwania treści pomiędzy wyświetlanymi przez neony słowami, także do poszukiwania samej pracy. To nie jest prosta sztuka, ale i czasy w których żyjemy nie są proste.

- Myśli Pani, że jesteśmy przygotowani na odbiór takiej sztuki? To może nas zachwycić? Obchodzić w ogóle?

- Jak najbardziej! Otwieramy się na sztukę tak jak sztuka otwiera się na nas. Projekt zaistniał w świadomości studentów, oni podczas finisażu pokażą swoje prace, którymi nawiązywać będą do naszego projektu. W inny sposób wypełnią pustkę Zbrojowni. Na przykład jedna z artystek zagra koncert, który będzie jej osobistą interpretacją naszego projektu. Takie reakcje świadczą o tym, że we współczesnej sztuce nie ma podziałów, że wszystkie jej dziedziny wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Opis wystawy rozpoczęliśmy słowami: „W listopadzie na świecie jest ciemno”… W tym roku listopad rzeczywiście był ciemny i to na wielu płaszczyznach.

- Stąd te jasno świecące neony?

- Hasła, które wyświetlają, przyciągają uwagę. Choćby słowo „nieróżańcowe”. Pierwsze o co spytamy, to czy takie słowo istnieje? A czy jest przetłumaczalne? A co oznacza? Ważny jest dla mnie ten młody odbiorca, student szkoły artystycznej zwłaszcza, za niego czuję odpowiedzialność, obchodzi mnie czy jego prace - przywołując słowa z neonów - wywołują „dreszcze”, czy ci młodzi czują słowo „drzazgi”, czy ich sztuka ma w sobie „przepływ krwi” i czy „foghorn” rzeczywiście jest tylko narzędziem do odnajdywania drogi we mgle. Z wyświetlanych słów każdy może tworzyć własne sensy. Najistotniejsza jest przestrzeń pomiędzy, ten magazyn. Wchodząc tu wpadamy w stan oczekiwania.

- Wiele osób, które tu zajrzą, stwierdzi być może, że to wszystko jest, cytując hasło jednego z neonów: „bez sensu”. To dla artysty inspirujące? Może przygnębiające?

- Wcale nie zależy nam na tym, by jedyną odpowiedzią na to, co robimy, był zachwyt. To nie są aspiracje współczesnych artystów. Najważniejsza jest reakcja, nieobojętność, zabranie głosu. Największym niebezpieczeństwem - bierność, wycofanie się z dyskursu społecznego, poddanie się. Czytałam wiele komentarzy o zasadność i finansowanie takiej, jak nasza, sztuki. To dla mnie bardzo ważne kwestie, choć często krytyczne.

- Co Pani odpowie komuś kto spyta: O co, właściwie, tu chodzi?

- O „dreszcze” i „drzazgi”. Kiedy prezentowaliśmy tę wystawę w Białymstoku, ostatnim hasłem przy wyjściu był neon „sexy”. W Gdańsku na do widzenia świeci: „wszystko”.

I „republika”.


[email protected]

Gabriela Pewińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.