Maja Korbut

Za nami Międzynarodowy Festiwal Mozartowski Mozartiana

Za nami Międzynarodowy Festiwal Mozartowski Mozartiana Fot. Polski Chór Kameralny/ Małgorzata Jonczyk
Maja Korbut

Udane koncerty jazzowe czy folkowe w ramach festiwalu Mozartiana, mniej udany edukacyjny spektakl. Znakomici wykonawcy koncertu finałowego w oliwskiej katedrze.

Zakończył się dwunasty już Międzynarodowy Festiwal Mozartowski Mozartiana. Z największą ciekawością czekałam w tym roku na wieczorne koncerty, podczas których muzyka Mozarta brzmi przetłumaczona na języki innych gatunków muzycznych.

Jeden z takich koncertów, występ Gaby Kulki z zespołem, okazał się jednym z najciekawszych wydarzeń festiwalu Mozartiana. Ta niezwykle uzdolniona piosenkarka i autorka tekstów zaprezentowała program złożony w całości z reinterpretacji utworów Mozarta w aranżacjach kontrabasisty zespołu, Wojtka Traczyka. Artyści w swoich poszukiwaniach skupili się na fragmentach słynnego „Requiem”, które co prawda w jazzowo-alternatywnych aranżacjach straciło niemal wszystko ze swojej powagi, ale za to zapewniło muzykom świetny materiał dźwiękowy do improwizacji.

Podczas oliwskiego festiwalu nie mogło zabraknąć muzyki Mozarta w wersji jazzowej. I ten koncert, mimo mało przyjaznej aury, zgromadził sporą publiczność, a trio Artura Dutkiewicza zaprezentowało jazz wysokiej klasy. Znakomite porozumienie między muzykami i wirtuozowskie, choć nienachalne improwizacje zagwarantowały wspaniałe wrażenia.

Jak co roku zabrzmiały także folkowe impresje na temat muzyki Wolfganga Amadeusza - tym razem organizatorzy zaprosili wielokrotnie nagradzany szkocki zespół Breabach. Choć mozartowskie melodie brzmiały tylko w niektórych utworach, szkocka muzyka korzeni urzekała swoim urokiem.

Nie wszystkie wydarzenia festiwalu okazały się tak udane. Spektakl słowno-muzyczny „Fantazja na oliwskie organy” miał być edukacyjną opowieścią. Niezręczne próby teatralizacji, kompletne fiasko nagłośnienia czy śmieszno-straszny animowany portret Mozarta sprawiły, że spektakl źle się oglądało i nie ratowały go nawet przechadzające się po scenie wielkie marionety, obrazujące Mozarta i opata Jacka Rybińskiego.

Wyjątkowym wydarzeniem okazał się za to, jak co roku, finałowy koncert w katedrze oliwskiej. O ile parkowe koncerty adresowane są do szerokiej publiczności, finał jest zawsze prawdziwą muzyczną ucztą dla wytrawnych melomanów. W tym roku w programie znalazła się Wielka Msza c-moll oraz motet Regina coeli C-dur. Polskiemu Chórowi Kameralnemu towarzyszyła renomowana orkiestra Academy of Ancient Music, która zagrała niemal jak jeden instrument, precyzyjnie i pięknie kształtując frazy. Poszczególne części mszy przeplatane były melodiami chorałowymi, śpiewanymi przez Scholę Gregoriana Cardinalis Stephani Wyszyński pod kierunkiem Michała Sławeckiego - ich wykonanie pozwoliło cieszyć się ponadczasowym pięknem chorału. Uwagę przyciągali jednak przede wszystkim soliści - a właściwie sopranistki, bo to przed nimi Mozart postawił najtrudniejsze zadania. Robin Johannsen czarowała głosem, zwłaszcza wykonując niezwykle trudną arię „Et incarnatus est”. Znakomicie zaśpiewała także Julia Leżniewa. Choć jej głos momentami brzmiał odrobinę zbyt ciężko (szczególnie w zestawieniu z delikatniejszym głosem Robin Johannsen), znakomicie wypadła zwłaszcza w wirtuozowskim motecie Regina Coeli.

Światowej klasy soliści i znakomite zespoły - słuchanie koncertu finałowego było ogromną przyjemnością. Całe Mozartiana, jak co roku, okazały się zróżnicowane i ciekawe - oby tak dalej!

Maja Korbut

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.