Wybory prezydenckie 2020. Artur Dziambor: - Zmiana konstytucji, żeby Andrzej Duda mógł być jeszcze prezydentem? Nie wyobrażam sobie

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Ryszarda Wojciechowska

Wybory prezydenckie 2020. Artur Dziambor: - Zmiana konstytucji, żeby Andrzej Duda mógł być jeszcze prezydentem? Nie wyobrażam sobie

Ryszarda Wojciechowska

Jeśli ustawa zostanie w tak wadliwej formie w jakiej jest teraz, to tych wyborów nie będzie można uznać ani za uczciwe, ani za prawdziwe - mówi Artur Dziambor, poseł Konfederacji.

Z Arturem Dziamborem, posłem Konfederacji, rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Jest pan gotowy na majowe wybory?
Jeszcze nie wiemy, czy one odbędą się w maju. Bo cały czas krążą inne scenariusze. Ale nasz kandydat Krzysztof Bosak prowadzi kampanię aktywnie, tak jak się da w tych ekstremalnych warunkach.

A pan chciałby, żeby wybory odbyły się w maju?
Nie. Chciałbym, żeby je przeprowadzono w bezpiecznym terminie. Konfederacja od samego początku mówiła, że najpierw powinien być ogłoszony stan klęski żywiołowej, a potem można odbudowywać wszystko, powolutku. Wracać ostrożnie do normalności z wyborami najprawdopodobniej w sierpniu. Zresztą taki scenariusz krążył w pewnym momencie w Sejmie i to wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości. Ale wycofali się z tego pomysłu. Nie dyskutując nawet o nim. Stwierdzili tylko, że wybory mają się odbyć w maju i... koniec, kropka. Możliwe, że uznali, że im dalej, tym będzie dla nich gorzej. Ludzie staną się jeszcze bardziej sfrustrowani, wściekli i mniej chętni do głosowania na ich kandydata.

Na razie politykę trawi gorączka, a gospodarka jest zamrożona. Rząd zdaje egzamin z walki z epidemią? 
Niestety, klęskę ponosi przede wszystkim na froncie gospodarczym. Konfederacja od samego początku wskazywała inne drogi, które pozwolą utrzymać przedsiębiorcom stan zatrudnienia. Mówiliśmy, że na czas trwania epidemii i zamknięcia przymusowo pewnych gałęzi przemysłu, te sektory przemysłu powinny dostać pełne zadośćuczynienie.

To znaczy?
Polegające na tym, że nie będzie pobierany ZUS od pracodawcy oraz pracownika i podatek dochodowy od pensji pracowniczej. Pod warunkiem oczywiście, że zostanie utrzymany stan zatrudnienia w firmie sprzed epidemii.

Ale PiS, jak zawsze, zrobiło po swojemu.
I mamy rozwiązanie pośrednie połączone z niebywałą papierologią. Rozwiązanie na tyle nieszczelne, że i tak są już dokonywane oszczędności... na pracownikach. Codziennie słyszymy o zwolnieniach. I kiedy ten kryzys się skończy, to zobaczymy, że bezrobocie znajdzie się na poziomie kilkunastu procent. Z takim stanem ten rząd sobie na pewno nie poradzi. Teraz jest przed władzę utrzymywana taka formułka: spokojnie, jeśli straciliście pracę, to niedługo ją odzyskacie. To tak nie działa. Moim zdaniem, Prawo i Sprawiedliwość zamiast rzeczywistej pomocy dla przedsiębiorców, prowadzi akcję marketingową, która ma przekonać ich żelazny elektorat, że przecież pomagają.

Jak pan przyjął słowa ministra Szumowskiego o tym, że jeszcze prawdopodobnie przez dwa lata trzeba będzie nosić maseczki i zachowywać daleko posuniętą ostrożność?
Na początku wybuchu epidemii minister Szumowski mógł uchodzić za  autorytet, osobę, która zna się na rzeczy. Ale jego ostatnie wypowiedzi są przekazami partyjnymi. Kiedy powiedział, że sytuacja uspokoi się za dwa lata, to dokładnie powtórzył to, czego chce Jarosław Gowin i o czym mówi część Prawa i Sprawiedliwości.

Czyli?
Zasugerował  zmianę konstytucyjną, która pozwoliłaby Andrzejowi Dudzie jeszcze przez następne dwa lata być prezydentem. Co jest niedopuszczalne, ponieważ sankcjonowałoby sytuację, w której prawo działa wstecz. Nikt przy tym nie zauważył, że te słowa ministra oznaczają również to, że szkoły, uniwersytety, kina, teatry restauracje i wiele innych miejsc publicznych powinny zacząć działać dopiero za dwa lata. Ponieważ to są miejsca, w których ludzie codziennie się spotykają, siedzą obok siebie i kontaktują się na wyciągnięcie dłoni.

Jak Konfederacja patrzy na rozmowy Borysa Budki z Jarosławem Gowinem?
Obserwujemy, co panowie między sobą ustalają. Ale nie bierzemy udziału w tych dyskusjach. Nie wyobrażamy sobie  żadnej zmiany konstytucyjnej  tylko po to, żeby Andrzej Duda mógł być jeszcze prezydentem. Oczywiście kadencja prezydenta mogłaby trwać siedem lat, ale od następnej kadencji. Powtarzam, prawo nie może działać wstecz.
 
To załóżmy wariant, że w maju odbędą się wybory kopertowe. I co? To będzie ważne głosowanie?
To zależy od frekwencji i od tego jaka będzie skala wykluczeń. Złożyłem interpelację do premiera, a Konfederacja do marszałka Sejmu, żeby oni z kolei złożyli wniosek do Sądu Najwyższego o zbadanie w jaki sposób zabezpieczone jest głosowanie Polaków za granicą. Według naszych informacji w wyborach prezydenckich można się spodziewać zainteresowania wyborami zagranicą na poziomie pół miliona osób. Pytamy więc, czy te pół miliona to jest coś, co na pstryknięcie palcami, można  wyeliminować? Drugi wątek dotyczy obywateli w kraju, którzy nie mieszkają w miejscu swojego meldunku. I nie będą w stanie odebrać kart do głosowania. To kolejne wykluczenie. Jeżeli więc będzie mieli do czynienia z wykluczeniem na poziomie milion plus, to czy wybory będą  uczciwe? Milion głosów może sprawić, że ktoś wchodzi lub nie wchodzi do drugiej tury. Jeśli ustawa zostanie w tak wadliwej formie w jakiej jest teraz, to tych wyborów nie będzie można uznać ani za uczciwe, ani za prawdziwe.

Ryszarda Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.