Wojna polsko-bolszewicka. Polacy bili się nawet z... Chińczykami!

Czytaj dalej
Mateusz Bolechowski

Wojna polsko-bolszewicka. Polacy bili się nawet z... Chińczykami!

Mateusz Bolechowski

Czym różniła się I Wojna Światowa od wojny polsko - bolszewickiej? Jakie najlepsze jednostki mieli Bolszewicy, a jakie nasze wojska? I która strona używała japońskich karabinów? O tym opowiada Tadeusz Sikora, historyk ze Skarżyska - Kamiennej.

Kiedy po zakończeniu I Wojny Światowej rozgorzały mniejsze konflikty, Winston Churchill stwierdził, że „Skończyła się wojna olbrzymów, zaczęły się waśnie pigmejów”. Czy to określenie pasuje do wojny polsko - bolszewickiej?
Bolszewicka Rosja to nie był pigmej, tylko wciąż potężny kraj z ogromnymi zasobami. Polska do potęg nie należała - dopiero powstawała po latach zaborów. Słowa Churchilla odzwierciedlają ówczesny stosunek polityków brytyjskich do zmian, jakie zaszły w Europie. Obawiali się - po części słusznie, że decentralizacja, powstanie wielu małych państw, będzie przyczyną konfliktów na kontynencie. A tych faktycznie, było mnóstwo. jedna Polska walczyła z Niemcami, Rosją, Litwą, Ukraińcami i Czechami. Przy czym właściwie tylko w ostatnim przypadku to oni zaczęli. Każdy kraj, który powstał po rozpadzie mocarstw, chciał wywalczyć dla siebie jak największą przestrzeń. Spory toczyły się o tereny zamieszkałe jednocześnie przez ludność różnych narodowości.

Konflikt polsko - bolszewicki był duży?
Wojna trwała ponad dwa lata. Obie strony włożyły w nią ogromny wysiłek militarny i gospodarczy, jednocześnie bijąc się na innych frontach. Sowieci z Białymi, nas zaatakowali Czesi. W 1920 roku nasz kraj miał pod bronią 900 tysięcy ludzi! Siły sowieckie były porównywalne.

Jak wyglądała ta wojna?
To była wojna typowo manewrowa, tym różniła się od I Wojny Światowej. Nie było stagnacji na froncie, długich walk w okopach, jak to miało miejsce na Zachodzie. Zaczęło się od polskiej ofensywy na Kijów, potem nastąpiła kontrofensywa Michaiła Tuchaczewskiego, która z Białorusi dotarła aż pod Warszawę. Wtedy nastąpiła kolejna, polska kontrofensywa, słynny zwrot zaczepny znad Wieprza. Pozwolił ocalić Warszawę i dotrzeć naszym wojskom aż pod Mińsk. Nasze wojska uderzyły w bok nacierających Bolszewików. O tym wydarzeniu mówi się „Cud nad Wisłą”.

W jaki sposób prowadzono walkę?
Ogromną rolę odegrały karabiny maszynowe, które skutecznie powstrzymywały tradycyjne ataki piechoty, tyralierą. Dużą rolę zaczęło odgrywać lotnictwo, ale nie w sensie militarnym, ale rozpoznania. Działania odbywały się na wielkich przestrzeniach, samoloty były w łączności i odnajdywaniu sił wroga niezastąpione. Polacy mieli też pułk czołgów FT-17, 90 sztuk. Przybyły z Francji z Błękitną Armią Hallera. Obie strony używały samochodów i pociągów pancernych. Ale głównie były to walki piechoty i kawalerii. Wojna polsko - bolszewicka była ostatnią, w której ścierały się wielkie jednostki jazdy.

Która strona miała wówczas przewagę techniczną?
Polacy, choć niewielką. Za to mankamentem polskich wojsk było wyposażenie w broń kilku armii. Nasi żołnierze mieli karabiny od austriackich, przez niemieckie, francuskie, rosyjskie, brytyjskie, aż po... japońskie. Dostarczenie właściwej amunicji było nie lada problemem. Warto dodać, że w krytycznym dla nas momencie dostaliśmy duży transport amunicji z Węgier.

Jakie najlepsze jednostki miały do dyspozycji obie strony?
Po stronie sowieckiej elitą była 20 - tysięczna „Konarmia” Siemiona Budionnego. Bardzo bitna, mobilna i dobrze wyposażona, między innymi w samochody pancerne i taczanki z karabinami maszynowymi. Bolszewiccy kawalerzyści mocno dali się Polakom we znaki, ale pod Komarowem dostała cięgi od naszej kawalerii i piechoty. Po naszej stronie najlepiej spisywały się oddziały generała Dowbora - Muśnickiego z Wielkopolski. To byli świetnie wyszkoleni i zdyscyplinowani żołnierze, wyszkoleni w armii pruskiej. Z racji tego, że nosili rogate hełmy niemieckiego typu, przez sowietów byli nazywani „diabłami”.

Jaki był udział mieszkańców kielecczyzny w walkach z Armią Czerwoną?
Bardzo wielu ludzi weszło w skład Armii Ochotniczej, dowodzonej przez Józefa Hallera. Harcerzy, którzy licznie stawili się do wojska, skupiano w „inteligenckim”, 201 Pułku Piechoty. jednostka miała wysokie morale, ale wyszkolenie pozostawało dużo do życzenia - nie było na to czasu. Harcerze bili się w kluczowym momencie ofensywy radzieckiej pod Radzyminem. W ubiegłym roku odnaleziono szczątki kilku poległych, wśród nich prawdopodobnie był skarżyski harcerz, Franciszek Lech. 4. Pułk Piechoty Legionów, który powstał w 1916 roku w Piotrkowie Trybunalskim, a po wojnie stacjonował w Kielcach, brał udział w odsieczy Lwowa, a potem w walkach nad Niemnem.

Co zadecydowało o tym, że wygraliśmy tę wojnę?
Umiejętna koncentracja polskich sił w najważniejszych miejscach. Było to możliwe również dzięki złamaniu sowieckich szyfrów. Nasi dowódcy wiedzieli, gdzie uderzyć i efektywnie wykorzystali siły, jakimi dysponowali. Oczywiście dużą rolę odegrało także morale polskich wojsk. Ludzie byli zdeterminowani walczyć o wolny kraj. Bolszewicy, którzy, jak twierdzili, chcą przynieść wolność chłopom i robotnikom wciąż byli postrzegani jako Rosjanie - zaborcy, których ludność ziem polskich znała z najgorszej strony.

Ale biliśmy się nie tylko z Rosjanami...
Po obu stronach walczyli żołnierze różnych narodowości. U bolszewików byli przedstawiciele wielu nacji. Z Polakami walczyły nawet oddziały... chińskie! Byli niemieccy komuniści - „Spartakusowcy”, a nawet Polacy, z rewolucyjnego pułku „Warszawa”. To był prawdziwy miszmasz. Trzeba pamiętać, że po I wojnie światowej panowały silne ruchy rewolucyjne. Robotnicy z wielu państw blokowali transporty broni i amunicji do Polski. Niemcy i Czesi zdecydowanie nie byli nam przychylni z przyczyn politycznych.

A kto nam pomagał?
Realną pomoc materialna Polska otrzymała od Francji i Węgier. W walkach bardzo pomogli nam Ukraińcy z armii Semena Petlury. Było ich około 25 tysięcy. Niestety, po wojnie Polska nie wywiązała się z obietnicy stworzenia państwa ukraińskiego. Politycy odpuścili ten temat podczas rozmów pokojowych. Z Polakami ramię w ramię stanęli też dońscy Kozacy - cała ich brygada przeszła na naszą stronę No i była słynna eskadra lotnicza, złożona z amerykańskich ochotników. Co ciekawe, jeden z nich po wojnie został słynnym producentem filmowym, między innymi filmu King - Kong.

Skąd w ogóle wzięła się nazwa „Cud nad Wisłą”
Tę nazwę stworzyli narodowcy, niechętni Józefowi Piłsudskiemu, żeby umniejszyć jego zasługi w zwycięstwie. I to się w gruncie rzeczy udało. Mówiono o interwencji Matki Bożej, cudzie. Z resztą, cóż się dziwić, że społeczeństwo zaczęło tak uważać. Armia Czerwona parła do przodu i stała już u bram Stolicy. Wydawało się, że wszystko już stracone. A tu nagle została rozbita i zaczęła uciekać. Ludzie potrzebują symboli. I tak „Cud nad Wisłą” pozostał. Najlepiej symbolizuje go obraz Jerzego Kossaka, przedstawiający bitwę pod Radzyminem. Na niebie widnieje postać Matki Bożej i szarżującej husarii. Po bitwie niektórzy żołnierze twierdzili, że rzeczywiście widzieli postać Maryi. Trzeba mieć świadomość, jakie emocje towarzyszą walce.

Mateusz Bolechowski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.