Janusz Oszytko

Wkroczenie Sowietów i komunistycznych organów bezpieczeństwa w oczach mieszkańców miasta Opola i powiatu

Wkroczenie Sowietów i komunistycznych organów bezpieczeństwa w oczach mieszkańców miasta Opola i powiatu
Janusz Oszytko

Warto na początek zacytować sprawozdawcy z Zarządu Miejskiego w Opolu, który tak opisuje sytuację po wkroczeniu Sowietów na początku 1945 r.: "Wypadki kradzieży, rozboju, jawnego bezprawia są na porządku dziennym, a ofiary tych przestępstw przede wszystkim ludność miejscowa wyrabia sobie odpowiedni pogląd, zdanie o Armii Czerwonej. Żołnierze Radzieccy w bezprawności swego działania nie mają żadnych granic jak również żaden środek nie jest dla nich zbyt radykalny i niemożliwy do zastosowania jeśli chodzi o zrealizowanie swych planów."

Tak zwane wyzwalanie Opolszczyzny przez Sowietów zostało opisane w literaturze naukowej już w okresie PRL-u, m.in. przez Damiana Tomczyka (Przełamanie linii Odry w 1945 r., Opole 1976), jednakże skupił się on jedynie na walkach sowiecko-niemieckich. Dopiero po 1990 r. rozpoczęły się poważniejsze próby oszacowania strat ludności cywilnej, z których na uwagę zasługują badania Andrzeja Hanicha nad martyrologią miejscowego duchowieństwa, kwerenda fotograficzno-faktograficzna Fryderyka Kremsera opisana przez Joachima G. Goerlicha, a także publikacja Wolfganga Schwarza dot. m.in. ucieczki Niemców przed Sowietami z terenu Górnego Śląska. Podobną tematykę poruszał również Przemysław Wojciechowski, który podsumował ofiary II wojny światowej powiatu kluczborskiego - nie tylko wśród ludności miejscowej, lecz również wśród polskich ekspatriantów ze Wschodu.

Niniejszy artykuł w znacznej części opiera się na aktach uznania za zmarłych mieszkańców Opola i jego najbliższych okolic, które zostały wytworzone w kancelariach sądowych – Sądu Grodzkiego w Opolu oraz Sądu Powiatowego w Opolu w latach 1945-1949.

Pierwsza część dotyczy osób rozstrzelanych przez Sowietów na terenie powiatu opolskiego, druga dotyczy osób wywiezionych przez Sowietów do obozów pracy w ZSRS na wiosnę 1945 r.

Zaniżone dane

Z konieczności skupić się musimy na wybranych, charakterystycznych przypadkach uznania za zmarłego, gdy rodzina okazała na tyle odwagi, aby zgłosić fakt zgonu z rąk sowieckich żołnierzy lub wysiedlających na roboty przymusowe żołnierzy NKWD (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych). Przypuszczam, że liczba osób zastrzelonych mogła być znacznie większa, gdyż Fryderyk Kremser wspomina o ok. 6 tys. nagłych zgonów w styczniu 1945 r. na terenie Opolszczyzny, zaś kilkuset do tysiąca w okolicach samego Opola.

Podobnie rzecz się ma z wywózkami na Wschód. Według obliczeń prokuratora IPN w Katowicach Michała Skwary, wywiezionych było prawie piętnaście tysięcy, gdy specjalny spis wymienia jedynie niecałe pięć tysięcy osób. Na podstawie relacji świadków deportacji powstał film dokumentalny „Szychta Niewolników”.

Nie oszczędzali nikogo

W grupie młodych - do 40 roku życia - autochtonów, zastrzelonych (lub w inny sposób zmarłych) odnaleziono 15 urzędowych potwierdzeń uznania za zmarłego osób z następujących miejsc i miejscowości powiatu opolskiego:

spis zmarłych

Oczywiście aktów uznania za zmarłego jest o wiele więcej i dotyczą 85 osób – wliczając osoby wyżej wymienione - które zginęły w wyniku działań pozafrontowych sowieckich żołnierzy i zostały zgłoszone w opolskim sądzie. Liczbę tą dają osoby młodsze (15 osób) i starsze (45 osób), których zgony potwierdzono (razem 60 osób) oraz inne zgony 25 osób zamordowanych grupowo przy cmentarzu na ul. Lompy w Opolu, potwierdzone pośrednio w jednym z uznań za zmarłego. Szokujące jest to, że w kilku przypadkach mordowane były dzieci i młodzież, miejscowe kobiety pozbawiano czci, stających w ich obronie mężów, ojców lub duchownych bezlitośnie mordowano, a ślady przestępstw zacierano spalając zabudowania gospodarskie.

Liczne wywózki

Młodzi autochtoni z powiatu opolskiego, których wywieziono do ZSRS i w wyniku pracy przymusowej zmarli w następujących miejscowościach sowieckich :

wywózki

Egzemplarz sporządzonego w 1946 r. przez Centralny Zarząd Przemysłu Węglowego, „Spisu polskich obywateli-górników wywiezionych do ZSRR z początkiem 1945 r. z terytorium Górnego i Opolskiego Śląska” zawierający 9 877 nazwisk. Dokument w posiadaniu OKBZpNP w Katowicach.

Analogicznie do osób rozstrzelanych przez Sowietów – wszystkie uznania za zmarłego osób wywiezionych z powiatu opolskiego liczą dziewięćdziesiąt dziewięć osób, w tym osiem zgonów osób młodych, z czego kilkanaście nastąpiło w drodze powrotnej na Zachód np. z Uralu przez Donieck i Szepetówkę na Ukrainie i Poznań do miejscowości Pirna w Saksonii.

„Polowanie na miejscowe kobiety”

Na szczególne podkreślenie zasługują przypadki mordowania ludności miejscowej przez Sowietów wraz z broniącymi ich duszpasterzami, tak jak to miało miejsce w Brynicy, gdzie ich przemarsz według relacji zapisanych przez Fryderyka Kremsera trwał cały dzień – 21 stycznia 1945 r. - i tyle trwało „polowanie na miejscowe kobiety” w których obronie stanął ks. Norbert Janotta i przypłacił to swoim życiem.

Podobne sytuacje miały miejsce w innych miejscowościach powiatu opolskiego m.in. w obecnej dzielnicy Opola – w Groszowicach, gdzie zamordowano ks. Franciszka Ksawerego Rudzkiego, represjonowanego wcześniej przez Niemców proboszcza parafii w Groszowicach w latach 1901-1926 (w latach 1926-1935 proboszcza-emeryta) obecnie patrona jednej z ulic w Opolu-Groszowicach.

Dodatkową okolicznością, która wpływała negatywnie na powojenny proces polonizacji ludności miejscowej było to, że represje sowieckie nadeszły i trwały w najbardziej istotnym momencie przechodzenia Opolszczyzny pod zwierzchność Rzeczypospolitej Polskiej, niestety nie tej samej, co przed 1939 r. W latach 1919-1921 oraz 1922-1939 Polska miała na terenie Opolszczyzny spore wpływy polityczne i sympatie i wspierała w okresie międzywojennym polskich Ślązaków zorganizowanych w Związku Polaków w Niemczech – około 5100 zdeklarowanych i aktywnych członków. Niemalże w każdej miejscowości, gdzie Sowieci dokonali masakry miejscowej ludności lub wywieźli na roboty przymusowe do ZSRS – wśród ofiar znaleźli się nierzadko właśnie przedwojenni działacze ZPwN.

Koniecznym także wydaje się wspomnienie akt dwóch śledztw – pierwsze dotyczyło zgonów 138 osób w latach 1945-1946 pod opolskim adresem Jagiellońska 1 (obecnie Drzymały), które odkrył na podstawie kwerendy archiwalnej przeprowadzonej w 2004 r. dr Andrzej Kurek. Ulica ta zajęta była w tych latach przez wojsko sowieckie i niedostępna dla ludności Opola, jednakże zgony zgłaszał m.in. ówczesny naczelnik więzienia karno-śledczego w Opolu – Salomon Morel.

Kolejnym miejscem zbrodni komunistycznej, był areszt WUBP w Opolu mieszczący się przy ul. Krakowskiej 53, którego liczne ofiary zostały upamiętnione 1 marca 2018 r. dzięki staraniom Łukasza Grucy. Warto pamiętać również o unikatowej publikacji autorstwa Ksawerego Jasiaka, który przybliżył nam kwestię powstania i pierwszych lat działalności PUBP w Opolu.

Dzikie zwierzęta, które trzeba unicestwić

Sowieci, nie rozeznający się w skomplikowanych meandrach stosunków narodowościowych Opolszczyzny, traktowali wszystkich mieszkańców regionu jako Niemców, zresztą zapewne zgodnie z sugestią pisarza Ilji Erenburga z „Prozy Wojny”, gdzie słynny sowiecki literat cieszy się że tutejsze miasta płoną a mieszkańcy są dzikimi zwierzętami, które trzeba unicestwić.

Pisząc te słowa autor kieruje prośbę do mieszkańców Opolszczyzny, by opowiedzieli nam wszystkim całą historię represji sowieckich i komunistycznych w Opolu w latach 1945-1946.

Janusz Oszytko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.