Wiech: To jest najlepszy moment z możliwych na budowę elektrowni atomowej w Polsce

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Wojciech Szczęsny

Wiech: To jest najlepszy moment z możliwych na budowę elektrowni atomowej w Polsce

Wojciech Szczęsny

- Powinniśmy się skupić na naszej własnej polityce energetycznej chociaż, oczywiście, mając na względzie to, co robią nasi sąsiedzi - mówi Jakub Wiech, redaktor, wicenaczelny portalu Energetyka24.pl

Polacy znowu słyszą o powstaniu elektrowni jądrowych w Polsce. Tym razem naprawdę jest o czym mówić, czy będzie tak jak zawsze było, czyli skończy się na wielkich planach?

To, czy elektrownie powstaną powinno wyjaśnić się - mam nadzieję - w ciągu kilku najbliższych tygodni. Według zapowiedzi rządu wszystko powinno być jasne najpóźniej do końca roku. Natomiast wiadomo, że termin przewidziany w programie Polityki Energetycznej Polski może być cały czas przesuwany i można nim manewrować. Ogólnie rzecz biorąc jest już późno.

To można usłyszeć co kilka lat.

Sam o budowie w elektrowni w Żarnowcu usłyszałem podczas lekcji przyrody jeszcze w szkole podstawowej. Niemniej o aktualnych planach mówiło się już od 2015 roku, czyli od czasu objęcia władzy przez obecną ekipę.

Trochę to już trwa.

Teraz dużo czasu zajęły rozmowy i przewidywany termin oddania do użytku pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, czyli 2033 rok, szybko się zbliża. Dla państwa, które nie ma doświadczenia z energetyką jądrową, początki takiej działalności nie są łatwe. Tu naprawdę potrzebny jest czas, który przecież też jest kosztem. Obawiam się, że jeżeli będziemy dalej zwlekać, to termin uruchomienia polskiej elektrowni atomowej będzie się opóźniał. Moim zdaniem już nawet ten 2033 rok nie jest realny. Niemniej pewność zyskamy, kiedy zostanie oficjalnie ogłoszona ostateczna decyzja o wyborze partnera technologicznego oraz sposobu finansowania całego przedsięwzięcia oraz jego lokalizacji.

To dobry moment, żeby finalizować tak dużą operację? Poprzednie rządy miały chyba okazję zrobić to w spokojniejszych czasach.

To jest najlepszy moment z możliwych. Warunki polityczne, ekonomiczne, jak i te wynikające z czegoś, co określiłbym jako konieczność dziejową dla budowy atomu w Polsce, są optymalne, ale także i naglące.

Dlaczego?

Mamy ogromną potrzebę technologiczną wynikającą z polskiego zapóźnienia energetycznego. Szykują się poważne deficyty mocy w naszym systemie energetycznym, które możemy zacząć bardzo szybko odczuwać. Po drugie należy dostosować naszą energetykę do transformacji klimatycznej Unii Europejskiej, co oznacza, że musimy obniżać emisję. Elektrownie jądrowe właśnie temu służą. Po trzecie, wojna na Ukrainie pokazała, że cały model polityki energetycznej na naszym kontynencie będzie musiał zostać przedefiniowany.

W jaki sposób?

Przede wszystkim trzeba będzie zmniejszać zależność od tej ilości gazu ziemnego, jaka była zakładana w kontekście wykorzystania go jako paliwa przejściowego. Potrzeby dotyczące energetyki jądrowej bez wątpienia wzrosną. Dotychczas ten sposób generacji energii elektrycznej był - że się tak wyrażę - niechcianym dzieckiem technologicznym Unii Europejskiej. Tymczasem w Europie już trwa potężny renesans jądrowy. Widać to po decyzjach politycznych rządów np. w Szwecji, Niemczech czy Belgii. Budowanych jest coraz więcej elektrowni. Grono państw posiadających je wkrótce się poszerzy. Mówimy o projektach w Czechach, na Słowacji, w Rumunii czy w Bułgarii, na Węgrzech. A moment jest naprawdę bardzo dobry, ponieważ atom traci tradycyjnych wrogów.

Czyli kogo?

Na przykład państwo niemieckie przez lata zwalczało atom, a teraz - biorąc pod uwagę upadek próby niemieckiej koncepcji transformacji energetycznej - widać upadek antyjądrowych dążeń niemieckich. Dlatego powtarzam, że to bardzo dobry moment, żeby zbudować elektrownię jądrową w Polsce.

Nie uważa Pan, że część Polaków może obawiać się takiego projektu?

Polacy powinni zrozumieć, że elektrownie atomowe zapewniają bezpieczeństwo energetyczne w pełnym rozumieniu tego pojęcia. Poza tym jest to w ogóle najbezpieczniejsza forma generacji energii elektrycznej. Także dlatego, że nie uzależnia od dostaw od danego dostawcy. Paliwo jądrowe można kupić z zapasem na 10 czy 15 lat i potem je u siebie składować. W przypadku gazu ziemnego to jest niemożliwe, zwłaszcza przy obecnym stanie rozwoju polskiej gospodarki. Warto też powiedzieć, że elektrownie atomowe produkują energię elektryczną najtaniej. Na koniec trzeba podkreślić, że takie elektrownie wpisują się w politykę Unii Europejskiej, a to oznacza, że jest to sposób na uniknięcie kosztów z tytułu przynależności do UE. Krótko mówiąc - atom da nam bezpieczną, tanią energię, która w dodatku będzie przyjazna klimatowi. Tu też należy wspomnieć o Unii i zobowiązaniach, które mamy pod tym względem. UE chce obniżać emisję, więc Polska może się do tego dostosować właśnie w ten sposób.

Proszę wyjaśnić, dlaczego Polska nie ma swojej technologii, żeby wybudować sobie elektrownię atomową na własny rachunek?

W ostatnich kilkudziesięciu latach to w żadnym momencie nie było celem naszego państwa, nikt się na tym nie skupiał. Nawiasem mówiąc nie ma sensu tworzyć od podstaw polskiej technologii. Lepiej jest kupić technologię od zewnętrznego dostawcy i na tej bazie budować polskie kompetencje dotyczące polityki jądrowej.

Czy ma znaczenie od kogo ją kupujemy? Czy poszczególne technologie w jakiś sposób się różnią?

Oczywiście, różnią się, ale z mojej perspektywy te różnice obecnie nie mają znaczenia. Chodzi głównie o kwestie dotyczące zainstalowanej mocy. Oczywiście można by też wejść w rozważania dotyczące szczegółów technicznych, w tym np. budowy bloków, ale to nie wydaje się być istotne. Kluczowe jest to, co poszczególne państwa mogą dać Polsce dodatkowo.

Elektrownie atomowe w Polsce chcą budować w Polsce Francja, Korea Południowa i Stany Zjednoczone.

Tak, tu wchodzimy na grunt geopolityczny i tak naprawdę o to wszystko się rozbija.

Można odnieść wrażenie, że w tym kontekście w ostatnim czasie w oczach polskich władz mocno zyskała Korea Południowa, od której kupujemy uzbrojenie.

Jeśli chodzi o możliwości wykonawcze, to koreański przemysł atomowy jest bardzo sprawny. Koreańczycy korzystają z własnej technologii, którą dostarczają także klientom zewnętrznym. Warto wspomnieć, że Korea Południowa buduje jednostki jądrowe w państwach, które nie miały wcześniej doświadczenia w polityce jądrowej. Tak jest np. w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To Koreańczycy zbudowali pierwszą elektrownię na Półwyspie Arabskim. Niewątpliwie pod tym względem Korea wysuwa się na czoło, jeśli chodzi o producentów wykonawczych.

Czyli powinniśmy postawić na Koreę Południową?

Żeby odpowiedzieć na takie pytanie, musiałbym się dokładnie zapoznać z ofertami, które otrzymały polskie władze.

Jeśli chodzi o względy bezpieczeństwa, też nie ma żadnych różnic?

To są wszystko bardzo bezpieczne technologie. To są systemy niesamowicie sprawnie działające w każdych warunkach, także tu nie miałbym żadnych obaw.

Gdzie takie polskie elektrownie powinny stanąć?

W pierwszej kolejności nad morzem, gdzie jest łatwy dostęp do wody. Chodzi o to, że tego typu jednostki muszą być chłodzone. Przy założeniu, że zostaną zakończone trwające prace w Bełchatowie, taka elektrownia mogłaby powstać także w centralnej Polsce. W grę wchodzą lokalizacje znajdujące się przy dużych rzekach. Niemniej przede wszystkim należy skupić się na lokalizacjach nadmorskich. To ma też duże znaczenie w kontekście budowy nowego systemu przesyłowego, który będzie odprowadzał moc dla Polski z północy na południe kraju.

W Polsce są eksperci, którzy będą mogli skutecznie zarządzić funkcjonowaniem takiej elektrowni?

Proszę zauważyć, że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska działa departament energetyki jądrowej, w którym pracują specjaliści z tego zakresu. Jest też Narodowe Centrum Badań Jądrowych, które jest swoistym hubem eksperckim w dziedzinie atomu. Pamiętajmy też o spółkach w Polsce, które są zaangażowane w kwestie atomu. Mamy ich trochę w Polsce, a one prowadzą działalność na całym świecie. Do tego dochodzi kadra uniwersytecka, która szkoli studentów m.in. na kierunku „energetyka jądrowa”.

Jakiś czas temu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaproponował, żeby Polska korzystała z największej w Europie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. To dobry pomysł? I czy taka współpraca mogłaby oznaczać, że budowa takiego zakładu w Polsce nie jest potrzebna?

Opieranie się w jakikolwiek sposób na stronie ukraińskiej jest szalenie ryzykowne. Tam trwa wojna na pełną skalę.

A gdy wojna się skończy?

Nadal uważam, że jest to bardzo ryzykowne, choć technologie są bardzo bezpieczne i samą elektrownię jest trudno uszkodzić. Natomiast jeśli chodzi o sieć przesyłową, potrzebną do transportu energii z jednego miejsca do drugiego, to można z nią coś zrobić bardzo łatwo. To jest naprawdę proste i takie rzeczy na Ukrainie już się zdarzały. Więc nawet po zakończeniu wojny, opieranie się przez Polskę na źródłach znajdujących się poza granicami kraju jest i będzie ryzykowne. To jest naprawdę bardzo niebezpieczne.

W Polsce często patrzymy na to, co w kwestiach polityki atomowej robili nasi sąsiedzi - nie tylko Ukraińcy, ale także Niemcy czy Czesi.

Powinniśmy się skupić na naszej własnej polityce energetycznej, chociaż oczywiście mając na względzie to, co robią nasi sąsiedzi, którzy wywierają wpływ na naszą politykę. Zresztą ten wpływ może być znaczący. Tu trzeba powiedzieć, że np. Niemcy naciskali na to, żeby nie budować już w Europie nowych mocy jądrowych. Takie nastawienie już na szczęście przechodzi do historii. Polska powinna mieć własną myśl energetyczną, opartą na naszych możliwościach, ale wkomponowaną w rygory unijnej polityki klimatycznej, wynikających z zawartego przez nas traktatu europejskiego.

W ramach Unii każdy może budować elektrownię atomową z kim chce?

Żadnych blokad jako takich być nie może, choć Bruksela może wysyłać sygnały dotyczące nieprzestrzegania prawa unijnego. Tu chodzi m.in. o prawo konkurencji, czy prawo dotyczące pomocy publicznej. To są sprawy, które mogłyby wpłynąć na spowolnienie budowy elektrowni w Polsce. Natomiast to jest już kwestia odpowiedniego przygotowania polskiego projektu energetycznego, zwłaszcza jeśli chodzi o komponent finansowy.

Wojciech Szczęsny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.