W grupie raźniej, czyli stocznia dołącza do potentata z Radomia

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Bolt
Szymon Szadurski

W grupie raźniej, czyli stocznia dołącza do potentata z Radomia

Szymon Szadurski

Będzie konkretna ofera na zakup aktywów Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Polska Grupa Zbrojeniowa ma chęci i pieniądze na przejęcie zakładu i kontynuowanie produkcji.

PGZ Stocznia Wojenna, zarejestrowana zaledwie dwa tygodnie temu w Radomiu spółka córka państwowej, Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ma już przygotowaną ofertę na zakup całości aktywów Stoczni Marynarki Wojennej (SMW) w Gdyni. Informację tą potwierdzili nam pomorscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości. PGZ jest potężną spółką, w skład której wchodzi ponad 30 różnych podmiotów, związanych z przemysłem zbrojeniowym.

Gdyby SMW dołączyła do tej grupy, nie powinno być problemu, aby gdyński zakład w kooperacji z innymi spółkami kontynuował i pozyskiwał kolejne zlecenia, związane głównie z programem modernizacji polskiej floty wojennej. To z kolei oznacza utrzymanie w gdyńskiej stoczni co najmniej kilkuset miejsc pracy, a w optymistycznym scenariuszu być może nawet wygospodarowanie nowych.

- Temat został już przesądzony, PGZ pomoże stanąć na nogi Stoczni Marynarki Wojennej - zapowiada Janusz Śniadek, członek prezydium klubu parlamentarnego PiS.

Marcin Horała, poseł PiS z Gdyni, dodaje, że PGZ Stocznia Wojenna została już dokapitalizowana kwotą 300 mln zł. W zupełności wystarczy to, aby nabyć aktywa SMW. Przypomnijmy, że syndyk, likwidujący gdyńską stocznię, wystawił je pod koniec ubiegłego roku na sprzedaż za niecałe 225 mln zł. Dla pracowników SMW był to niemały szok, bowiem wcześniejsze deklaracje były zgoła odmienne. Po postawieniu w 2012 r. w stan likwidacji w zakładzie przeprowadzono restrukturyzację i zwolnienia grupowe, wyprzedano część majątku, ale nadal pozyskiwano kontrakty i stocznia wychodziła na plus. W ubiegłym roku bilans dodatni zamknął się niemałą sumą 22 mln zł. Zresztą już w 2014 r. syndyk stoczni Magdalena Smółka sygnalizowała chęć złożenia wniosku do sądu o zmianę statusu spółki z upadłości likwidacyjnej na układową z wierzycielami.

- Tymczasem dostaliśmy niespodziewanie obuchem w głowę - mówi jeden ze stoczniowców. - Informacja o zamiarze wyprzedania za jednym zamachem całego majątku stoczniowego była więcej, niż przygnębiająca.

Decyzja syndyka stała się poważnym zagrożeniem nie tylko dla miejsc pracy w stoczni, ale także dla terminowości realizacji programu modernizacji Marynarki Wojennej. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że w gdyńskiej stoczni realizowana jest obecnie budowa m.in. okrętu patrolowego ORP „Ślązak”. Gdyby majątek SMW trafił do podmiotu z zagranicy, niezwiązanego z przemysłem zbrojeniowym, a zamierzającego dla przykładu budować w miejsce gdyńskiego zakładu terminal kontenerowy, realizowane projekty okrętów trzeba byłoby przenieść w inne miejsce. Między bajki należałoby też wtedy włożyć utrzymanie miejsc pracy dla stoczniowców. Dlatego do akcji wkroczyło państwo.

- Nie możemy dopuścić do utraty stoczni o tak strategicznym znaczeniu zarówno dla bezpieczeństwa jak i gospodarki kraju - oświadczył dziesięć dni temu w specjalnym komunikacie Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. - To stanowiłoby poważne zagrożenie i naruszenie interesów państwa.

Oferty na zakup SMW składać można tylko do 31 stycznia. Otwarcie kopert nastąpi 2 lutego. Szkopuł w tym, że PGZ nie musi być jedynym oferentem, bowiem zainteresowanie majątkiem SMW zgłaszały także inne podmioty, w tym holenderska grupa Damen, specjalizująca się w produkcji luksusowych jachtów, stocznie francuskie, a także Zarząd Morskiego Portu Gdynia.

Jeśli PGZ ostatecznie przejmie SMW, gdyński zakład ma uczestniczyć m.in. w budowie trzech okrętów obrony wybrzeża i trzech patrolowych, a nawet okrętów podwodnych . Nie jest wykluczone też wykonywanie innych zleceń, tzw. resortowych, m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR, straży granicznej, policji, straży pożarnej, które używają mniejszych, lecz dość kosztownych jednostek specjalistycznych. Paweł Brzezicki, wiceminister gospodarki morskiej, podkreślał niespełna rok temu na spotkaniu w Gdyni, że także takie zlecenia powinny trafiać do państwowych stoczni.

Szansą na poprawę rentowności będzie też tzw. ustawa stoczniowa, która częściowo weszła w życie na początku tego roku. Zakłada ona udogodnienia w uiszczaniu podatków VAT i CIT.

- Nasze zakłady, sprzedając dziś statki, nie pobierają podatku VAT - mówił Paweł Brzezicki. - Stocznie uiszczają natomiast ten podatek, zakupując od dostawców towary, niezbędne do budowy jednostek. Stawia to nasze zakłady w niekorzystnym położeniu. Dlatego zdecydowaliśmy zwolnić stocznie z konieczności płacenia VAT w procesie produkcji kompletnych statków.

Szymon Szadurski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.