Aleksander Radomski

Uległość w zamian za wsparcie dla Słupska. Biedroń skarży się w TVN-ie

Słowa prezydenta Słupska odbiły się wczoraj szerokim echem. Dla niektórych to tylko fałszywy news i budowanie niepotrzebnego konfliktu. Fot. Archiwum Słowa prezydenta Słupska odbiły się wczoraj szerokim echem. Dla niektórych to tylko fałszywy news i budowanie niepotrzebnego konfliktu.
Aleksander Radomski

Uległość w zamian za wsparcie. Prezydent Słupska skarży się w telewizji, ale nie zamierza iść do prokuratury.

- Osobiście byłem szantażowany przez posłów PiS, którzy mówili, że jak będę uległy, to Słupsk będzie miał wsparcie. Jak nie będę uległy wobec rządzących, to tego wsparcia nie będzie - wyjawił na antenie TVN prezydent Słupska Robert Biedroń. - Tak nie da się prowadzić państwa. Jestem niezależnym samorządowcem podobnie jak moi koledzy i koleżanki w samorządach i my wiemy lepiej od polityków z Nowogrodzkiej czy Wiejskiej, jak zarządzać naszymi małymi ojczyznami - zaznaczył.

Robert Biedroń mówił również o tym, że niektórzy samorządowcy przekonywali go, aby wstrzymał się z krytyką, bo może to się odbić na Słupsku.

Słowa prezydenta Słupska były wczoraj mocno komentowane. Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki, poproszony przez TVN24 o wypowiedź, wypalił, że wypowiedź Bie-dronia to bajanie. Zasugerował, że jeśli szantaż wydarzył się naprawdę, to sprawa swój finał powinna znaleźć w prokuraturze. Podobnie Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska), który oświadczenie Biedronia uznał jednak za wiarygodne.

- To jest typowa wrzutka, fałszywy news - powiedział w rozmowie z "Głosem Pomorza" Tadeusz Bobrowski ze słupskich struktur PiS.

- Jeśli taki fakt miał miejsce, to pan prezydent powinien podać nazwisko posła. Bez tego to tylko napędzanie złych emocji i konfliktu.

Po jednoznacznych poniedziałkowych wypowiedziach Biedronia, we wtorek przyszły te łagodniejsze. Ratusz zaczął gasić przekaz, informując, że żadnego zawiadomienia do prokuratury nie będzie.

- A prezydent odniósł się głównie do komentarzy i wypowiedzi pani poseł (Jolanty Szczypińskiej - PiS dop. red) z końca lutego - zaznaczyła Karolina Chalecka z biura prasowego urzędu miejskiego.

Chodzi o konferencję posłanki, podczas której zaatakowała prezydenta Słupska, wypominając mu, że kiedy ona wraz z samorządowcami z regionu załatwiała miejskie sprawy w ministerstwie, Robert Biedroń jeździł samochodem z Jarosławem Kuźniarem, a potem udzielał wywiadów w innych mediach, krytykując rząd PiS. Zdaniem poseł Jolanty Szczypińskiej lokalni samorządowcy powinni działać dla dobra Słupska i budować dobre relacje ze stroną rządzącą.

Tymczasem Robert Biedroń w audycji TVN wyraźnie powiedział, że szantażowany miał być osobiście. Wczoraj biuro prasowe urzędu miasta zapewniało jednak, że wypowiedź prezydenta nie odnosiła się do żadnego z jego spotkań z posłanką PiS. Jolanta Szczypińska było wczoraj niedostępna.

Aleksander Radomski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.