Turystyka w PRL. Podróż za jeden kryształ, kilka par dżinsów i trochę biseptolu
Dziś, kiedy wycieczki do egzotycznych zakątków świata i wypoczynek na słonecznych plażach ciepłych mórz są w zasięgu znacznej części Polaków, trudno uwierzyć, że jeszcze pół wieku temu marzeniem był wyjazd do pobliskich krajów, podobnie jak Polska budujących socjalizm. Większości pracujących nie było na nie stać, chyba że decydowali się pojechać w celach… handlowych. Kupno i sprzedaż określonych deficytowych towarów sprawiały, że cena wyjazdu się zwracała.
Teraz za średni miesięczny dochód można polecieć na tydzień na Wyspy Kanaryjskie, objechać najważniejsze miejsca i zabytki Egiptu, Maroka, Turcji, a nawet zwiedzić Pekin. Za dwumiesięczny - można udać się do Iranu, RPA czy Indonezji. Półroczny dochód spokojnie wystarczy osobie nieoczekującej luksusów na dotarcie do najdalszych zakątków kuli ziemskiej - Wyspy Wielkanocnej, Ziemi Ognistej, Hawajów, Nowej Zelandii. Tylko wyprawa na Grenlandię czy Antarktydę kosztuje drożej.
Skończyły się też kłopoty związane z przekroczeniem granic, co niekiedy bywało zmorą. Choć i dziś łagodniejsze wersje dawnego systemu przeżyć można na granicach Białorusi, Rosji albo poradzieckich krajów azjatyckich. Paszporty ważne na wszystkie kraje świata mamy w domu, do wielu państw nie potrzeba wiz, do innych kupuje się je bez kłopotu po przylocie na lotnisku, ponadto praktycznie nikogo nie interesują odprawy celne.
Dziś mamy pretensje, kiedy urzędnik na granicy przetrzymuje nas dłużej niż kilka minut i diabli nas biorą, gdy trzeba wypełniać deklaracje meldunkowe. Cóż, od dawna znane jest powiedzenie o zależności punktu widzenia...
Kosztowna przyjaźń
50 lat temu, w czasach „głębokiego PRL-u”, oferta wycieczkowa była dość obszerna, choć ograniczona terytorialnie. Głów-ne działające wówczas biura turystyczne to „Orbis”, „Gromada”, „Turysta” i „Juventur”, a także specyficzny „Esperan-totour”. Ich propozycje dotyczyły w większości wycieczek do krajów socjalistycznych. Pomimo to były one droższe niż dziś. Do tego trzeba dodać jeszcze trudności w postaci kolejek po paszport i książeczkę walutową, bo bez niej nie było szans na wymianę pieniędzy w NBP.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień