Tuniskie muzeum mozaik Bardo - cztery lata po...

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski

Tuniskie muzeum mozaik Bardo - cztery lata po...

Krzysztof Błażejewski

W 2015 roku o muzeum rzymskich mozaik w Tunisie usłyszał cały świat. Doszło tam do krwawego zamachu, w którym zginęło łącznie 21 osób, w tym troje Polaków. Od tej pory turyści bali się wchodzić do tego muzeum. Dziś, po czterech latach, liczba zwiedzających wróciła już do normy.

Tunezję zwykło się nazywać najbardziej zdemokratyzowanym i zeuropeizowanym krajem arabskim. Tylko tam udało się przeprowadzić w 2011 roku tzw. islamską wiosnę bez rozlewu krwi. Cztery lata później grupa organizacji, która pośredniczyła w pertraktacjach między władzami i niezadowolonymi obywatelami, otrzymała za to pokojową nagrodę Nobla.

Ale to właśnie wówczas, jak na ironię, doszło do zamachu w muzeum Bardo.

Zamiast parlamentu

Był to przypadek. Celem dwóch terrorystów był parlament Tunezji, budynek „przyklejony” do muzeum. Zamachowcy weszli do środka, ale ochrona uniemożliwiła im dostęp do sali, w której obradowali posłowie. Wtedy, w akcie desperacji, terroryści wbiegli do gmachu muzeum.

Było akurat południe. W Bardo przebywało około 200 zwiedzających, w tym wycieczka z Polski. Złoczyńców nikt nie zatrzymywał, bo ochrona poszła właśnie na obiad… Na większą grupę ludzi terroryści trafili w dużej sali dawnego haremu beja Tunisu. Zaczęli strzelać do nich na oślep z kałasznikowów… Byle było więcej ofiar.

Tunezja, kraj żyjący głównie z turystyki, popadł w gigantyczne tarapaty. Przez kolejne dwa lata turyści omijali ten kraj szerokim łukiem.

Dwa miesiące później do zamachu doszło w nadmorskim kurorcie Sousse. Tym razem samotny terrorysta też z „kała-cha” zastrzelił 39 osób wypoczywających na hotelowej plaży. Tunezja, kraj żyjący głównie z turystyki, popadł w gigantyczne tarapaty. Przez kolejne dwa lata turyści omijali ten kraj szerokim łukiem. Dopiero jesienią ubiegłego roku najpierw wrócili Rosjanie, potem Francuzi i Polacy. Dziś czynna jest mniej więcej połowa hoteli, ale wszystko wskazuje na to, że jeśli nic się ponownie złego nie wydarzy, za rok ruch turystyczny w Tunezji na powrót ożyje.

Ślady pozostały

Dziś przed Bardo przybyszy lustrują uzbrojeni po zęby policjanci i ochroniarze. Przy wejściu są bramki prześwietlające torebki. Wnoszenie plecaków jest zakazane. W sali, gdzie miała miejsce strzelanina, ślady po kulach nie zostały usunięte. Zbita szyba w gablocie, liczne otwory we framugach drzwi i na ścianach mają na zawsze przypominać o tym, co tu się wydarzyło. Podobnie jak wielka tablica w holu, na której wypisane są nazwiska wszystkich ofiar.

Ale nie tylko tamte dwa zamachy powodują, że ten niegdyś spokojny kraj, raj dla niemieckich i francuskich emerytów, nigdy już pewnie do swojej roli nie wróci. Na południu Tunezji, na pograniczu Sahary często spotkać można czarnoskórych przybyszów z południa. To z tunezyjskich portów dziś wypływa najwięcej łodzi z tzw. uchodźcami, próbującymi przedostać się do nieodległych Włoch i dalej do europejskiego raju.

Zbita szyba w gablocie, liczne otwory we framugach drzwi i na ścianach mają na zawsze przypominać o tym, co tu się wydarzyło.

Kiedy o zmierzchu z portu w Tunisie wyruszają w morze łodzie, z góry zakładać można, że część z nich należy do przemytników ludzi. Dziś to najbardziej dochodowy w tej części świata interes, który doskonale się kręci.

Krzysztof Błażejewski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.