Troje stulatków, a 272 osoby w pościgu

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Troje stulatków, a 272 osoby w pościgu

Łukasz Koleśnik

Życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce? Może nie, ale i wówczas można się nim cieszyć i zarażać optymizmem.

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest dożyć dziewięćdziesiątki? Albo nawet 100 lat? W powiecie krośnieńskim jest 272 mieszkańców, którzy już skończyli 90 lat. W elitarnym klubie stulatków są trzy osoby. Najstarsza, kobieta, mieszka w gminie Bytnica. Ma już 102 lata.

Wydawać by się mogło, że w tym wieku ciężko jest funkcjonować. Jak się jednak okazuje, to nie do końca prawda. Można długo żyć, zachować jasność umysłu, wigor oraz optymizm. Jak to możliwe? Tłumaczy to znany w Gubinie lekarz oraz były ordynator szpitala, Zygfryd Gwizdalski, który zresztą sam dobiega do dziewięćdziesiątki i świetnie się trzyma. Jaki ma sposób na długowieczność?

- Wydaje mi się, że receptura jest prosta - trzeba mieć co robić. Wegetowanie w domu sprawia, że życie samo z nas uchodzi - przyznaje. Sam żył na wysokich obrotach. - Byłem ordynatorem szpitala, radnym miejskim, robiłem dużo. Nagle tak po prostu przestać się nie da.

Teraz też udziela się w mieście jako członek rady seniorów. - Czy wciąż czuję się jak młodzian? Czasami - śmieje się pan Zygfryd. - Tak właściwie wielkich różnic nie ma. Czasami coś zapomnę, niedosłyszę, czasem coś zaboli. Ale ogólnie cieszę się życiem.
Osób w tym wieku pełnych energii i optymizmu jest w naszych gminach więcej. Udowadniają, że wiek nie musi stanowić żadnych granic, by życie spędzać aktywnie i z pasją. Mogliby dać lekcję z życia każdemu z nas. A i radości starczyłoby dla niejednego. Takie osoby imponują też młodym mieszkańcom, którzy zastanawiają się, czy będą w stanie w przyszłości robić to co oni.
- Znam panią z Miłowa, która jest naprawdę niesamowita. Radosna kobieta, która mając ponad 90 lat, nie potrzebuje okularów, żeby nawlec nitkę na igłę - opowiada Dagmara z Połęcka w gminie Maszewo.

Chodzi o panią Walerię Wilczek, która imponuje też swoją pracowitością. Z mieszkanką Miłowa również rozmawialiśmy, a także z innymi seniorami, którzy podzielili się swoimi niezwykłymi historiami. Większość przyznaje, że teraz żyje się łatwiej, niż to było kiedyś.

Waleria Wilczek z Miłowa ma 95 lat, bez żadnych problemów tworzy piękne kompozycje kwiatowe.
Łukasz Koleśnik Waleria Wilczek z Miłowa ma 95 lat, bez żadnych problemów tworzy piękne kompozycje kwiatowe.

Ponad 270 osób w powiecie krośnieńskim przekroczyło 90. rok życia. Co ciekawe, według statystyk uzyskanych z urzędów większość mieszkańców, którzy dożyli tego sędziwego wieku, to kobiety. Starsi mężczyźni często żartobliwie to komentują.

- Przecież to właśnie kobiety nas wykańczają - mówi z uśmiechem pan Józef z Gubina. Świeżo upieczony 90-latek pochodzi ze wsi, większą część życia przepracował na roli. Zresztą, jak zauważa, każdy, kto dożył tego wieku, musiał kiedyś „robić” przy krowach. - Często to może odbijać się na zdrowiu - mówi. Jednak pan Józef świetnie się trzyma, czasami lubi się wybrać na spokojną przejażdżkę rowerem bądź spacer. - Po prostu lubię to robić - mówi.

Jak się okazuje, jest wiele osób, które zachowały witalność oraz przede wszystkim radość z życia. Taką kobietą jest chociażby Waleria Wilczek z Miłowa, położonego w gminie Maszewo. - Uszy i nogi już trochę odmawiają posłuszeństwa - przyznaje 95-letnia mieszkanka małej wsi. Wcześniej pani Waleria mieszkała w górach. - Jesteśmy góralkami z Limanowej - przyznaje córka pani Wilczek. W okolice Maszewa przeniosły się w 1997 roku, zamieszkały w niewielkim domu jednorodzinnym, którego właścicielką była wcześniej Niemka.

- Dom był w ruinie, rok później nie można go było poznać - wspomina pani Waleria. Zawsze ciężko pracowała. - Dźwigała na plecach snopki zboża i nie tylko. Gdy mieszkaliśmy w górach , to wszędzie było daleko. Na autobus trzeba było iść sześć kilometrów. Pod górę - dodaje córka. Teraz pani Waleria wszystko ma blisko. Do niedawna jeszcze spacerowała i chciała chodzić na grzyby. W końcu jednak nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. - Ale mam co robić. Oglądam telewizję, dużo czytam i robię ozdoby z kolorowego papieru, jak te kwiaty - opowiada, wskazując na stół w swoim pokoju. Akurat te ozdoby są przeznaczone dla szkoły. - Mama ma bardzo zręczne palce i zdrowe oczy. Nie potrzebuje okularów, żeby czytać oraz robić swoje kompozycje - podkreśla córka.

Każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Czasami coś jest z nogami, uszami, a czasami zawodzi pamięć. Przez to ostatnie dochodzi momentami do zabawnych sytuacji. Tak było chociażby w Połupinie (gmina Dąbie). Pani Hanna Kogut to oczytana seniorka, która przekroczyła już 95 lat. Jest również bardzo religijną osobą. Pewnego dnia wybrała się do kościoła. - Czekałam bardzo długo. Dziwiłam się dlaczego nikt nie przyszedł - opowiada. Starsza pani siedziała tak długo, że przysnęła pod kościołem. Znalazła ją sołtys Elżbieta Łącka. Pani Hanna po przebudzeniu powiedziała, że przyszła na mszę na godz. 10.00. Problem w tym, że nabożeństwo o tej godzinie jest odprawiane w niedzielę. A była sobota. - Do tej pory się z tego śmieję - mówi pani Hanna.
Dotarliśmy również do jednej z rekordzistek. 101-letnia Kazimiera Krzywicka bardzo lubi rozmawiać. Jak przyznaje, dokuczają jej różne choroby, miała nawet raka ucha. - Ciało odmawia posłuszeństwa, ale umysł mam jeszcze jasny - stwierdza. Kobieta chodzi o własnych siłach i jest szczęśliwa. Mieszka z córkami, które nie pozwoliły jej oddać do domu dziecka. - Teraz jest łatwiej niż kiedyś. Ciężka praca, wojna. Obecnie mam wszystko czego mi potrzeba. Wygodne łóżko, telewizor i bliskość rodziny - stwierdza seniorka.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.