Małgorzata Oberlan

Toruń. Zarzut zabójstwa dla matki 3-letniej Zuzi. Ojca czeka to samo!

Toruń. Zarzut zabójstwa dla matki 3-letniej Zuzi. Ojca czeka to samo!
Małgorzata Oberlan

Prokuratura zaostrzyła zarzut dla Sylwii M., matki 3-letniej Zuzi z Torunia. Kobiecie zarzuca zabójstwo własnego dziecka i znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. To samo czeka ojca zmarłej dziewczynki. Obojgu grozi dożywocie. Tragedia poruszyła torunian - silnie reagują teraz na podobne sytuacje, żądając reakcji służb.

O tej tragedii nikt w Toruniu nie zapomniał. Trudno przejść do porządku dziennego nad śmiercią 3-letniej Zuzi ze starówki, która z potwornymi obrażeniami trafiła do szpitala 28 maja br. Miała poważne urazy, w tym obrzęk mózgu, świadczące o pobiciu. Lekarze walczyli o jej życie z poświęceniem. Niestety, w nocy z 11 na 12 czerwca dziewczynka zmarła.

Już pod koniec maja Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód przedstawiła zarzuty znęcania się, spowodowania ciężkich obrażeń ciała i usiłowania zabójstwa dziecka obojgu rodzicom dziecka: Sylwii M. i Przemysławowi O. Oboje trafili też do aresztu. Teraz śledczy zarzuty matce zaostrzyli: z usiłowania na dokonanie zabójstwa własnej córeczki oraz znęcania się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. To skutek nadejścia opinii biegłych sądowych, której wyniki pozwoliły dokonać takiej zmiany.

Podobne zaostrzenie zarzutów czeka ojca zmarłej Zuzi. Oboje rodzice pozostają za kratami aresztu. Obojgu grozi też kara dożywocia. Bić własne dziecko, nie zapewnić mu pomocy lekarskiej przy złamaniu rączki i znęcać się mieli przynajmniej od kwietnia br. Natomiast krytycznego 28 maja br. doprowadzić do takich urazów, że zmarło. Urazy głowy i obrzęk mózgu wskazywało, że 3-latka mogła być rzucona lub pchnięta o ścianę.

Tragedia dziecka pod nadzorem kuratora i asystenta rodziny MOPR

Dramat 3-letniej Zuzi wstrząsnął opinią publiczna tym mocniej, że rodzina znajdowała się pod nadzorem kuratora sądowego oraz wspierana była przez asystenta rodziny miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu. Mieli wielokrotnie odwiedzać rodziców Zuzi, ale nie zauważyli żadnych oznak znęcania się nad dzieckiem.

Odpowiedzialność urzędników też jest przedmiotem śledztwa Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód. Do śledczych wpłynęły już wyniki pokontrolne z MOPR w Toruniu oraz od Kuratora Okręgowego Sądu Okręgowego w Toruniu. Są analizowane. Wcześniej sędzia Barbara Wiśniewska, prezes Sądu Okręgowego w Toruniu, zażądała wyjaśnień od rzecznika dyscyplinarnego kuratorów sądowych w Toruniu i - jeśli wyniki postępowania wyjaśniającego na to wskażą - wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec kuratora/kuratorów, którzy pełnili nadzór nad rodziną Zuzi.

Sąd dzieci zabrał, bo matka sama wnioskowała o to. A potem maluchy oddał...

Zuzia była jednym z trojga dzieci tej Sylwii M. i Przemysława O. Cała trójka maluchów, decyzją Sądu Rejonowego w Toruniu, była rodzicom odebrana i umieszczona w rodzinach zastępczych. Decyzją ze stycznia br., tego samego sądu rodzinnego, dzieci trafiły jednak z powrotem pod skrzydła opisywanej pary.

Tymczasem, jak się okazuje, wcześniej to sama matka wystąpiła o umieszczenie maluchów w pieczy zastępczej. Nie dawała sobie rady jako matka. Takie informacje ujawnili członkowie jej rodziny w programie interwencyjnym "Alarm" TVP. Reporterzy dotarli do matki i siostry Sylwii M., czyli babci i cioci zmarłej dziewczynki. Z ich relacji wynika, że 23-latka była w przeszłości bardzo agresywna wobec własnej matki i w zasadzie od dziecka sprawiała problemy. To powody, dla których była częściowo ubezwłasnowolniona.

U Sylwii M. biegli stwierdzili m.in. "osobowość nieprawidłową" i upośledzenie w stopniu lekkim oraz społeczne niedostosowanie. Dzieci własnych w pewnym momencie wychowywać już nie chciała, bo nie czuła się na siłach. Mimo wszystko jednak, jak wspomnieliśmy, sąd rodzinny w Toruniu owe dzieci pod jej skrzydła skierował z powrotem. -Z pewnością się kierowała się ustaleniami, opiniami i wiedzą aktualnymi na tamten moment - mówiła nam sędzia Barbara Wiśniewska, prezes Sądu Okręgowego w Toruniu.

Mieszkańcy Torunia: "Nie chcemy drugiej Zuzi!". Zgłoszenia podobnych przypadków - sprawa pani P. i jej dzieci

Tragedia zmarłej Zuzi z pewnością obudziła czujność zwykłych mieszkańców. We wrześniu na lokalnych internetowych forach alarmowano, że inna matka wyzywa i bije własne dzieci. Torunianie opisywali sytuacje, które widzieli na własne oczy (niektórzy), lub które znali z bieżących relacji znajomych. Podkreślali, że ta rodzina również objęta jest nadzorem kuratora sądowego i od dawna znana jest pracownikom socjalnym MOPR-u.

- Nie chcemy drugiej tragedii podobnej do tej, która spotkała Zuzię. Ludzie podkreślają, że bicie dzieci przez tę kobietę było zgłaszane kuratorowi, ale niewiele to pomogło. Czy naprawdę znów musi dojść do dramatu? Czy naprawdę nic nie da się zrobić wcześniej? Prosimy redakcję o interwencję - z taką prośbą, w imieniu grupy torunian, zwróciła się do nas pod koniec września pani Milena (nazwisko do wiad.red.).

Skontaktowaliśmy z Bożeną Miller, rzeczniczką Miejskiego Ośrodka Pomocy rodzinie w Toruniu. Okazało się, że wspomniana matka faktycznie jest dobrze znana ośrodkowi. Niestety, od tej złej strony. W przeszłości mieszkała na Bydgoskim Przedmieściu, w tzw. trudnym środowiskiem. Ewidentnie wymagała nadzoru i wsparcia w kontekście sprawowania opieki nad dziećmi. Obecnie pani P. z dziećmi mieszka na Bielawach.

- Natychmiast przekazuję sprawę pracownikom socjalnym. Będzie interwencja - zapewniła nas rzeczniczka MOPR w Toruniu.

WAŻNE: Za znęcanie się nad dzieckiem grozi surowa kara więzienia

Art. 207 kodeksu karnego mówi:

Rodzicom zmarłej Zuzi grozi dożywocie

Art. 148 kodeksu karnego mówi, że:

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.