To złudzenie, że internet oszczędza nam czasu, on go marnuje

Czytaj dalej
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

To złudzenie, że internet oszczędza nam czasu, on go marnuje

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Z prof. Markiem Hetmańskim, kierownikiem Zakładu Ontologii i Teorii Poznania Instytutu Filozofii UMCS, rozmawia Aleksandra Dunajska

Wyobraźmy sobie, że w wyniku wybuchów na Słońcu albo cyberwojny świat lub jego część traci dostęp do internetu. Co wtedy?

Świat by się w jakimś stopniu załamał. Trudno sobie wyobrazić jego funkcjonowanie bez internetu - bez szerokiego przekazywania informacji, kapitału, bez zdalnej pracy, e-handlu. Takie scenariusze są całkiem realne, mogą się ziścić w sytuacji konfliktów militarnych.

Pozbawienie wroga środków łączności jest jednym ze sposobów prowadzenia wojen, podobnie jak nieuczciwej konkurencji gospodarczej. Snucie takich wizji wskazuje na zbyt łatwe oparcie gospodarek krajowych na zawodnej w wielu miejscach sieci internetowej, na jej podatności na zniszczenie, dezinformowanie, zmonopolizowanie, co może prowadzić do olbrzymich strat.

Mówiąc o zagrożeniach związanych z upowszechnieniem internetu wymienia się m.in. niebezpieczeństwo utraty publicznych danych, wywołane działaniem hakerów. Ale niemało jest też zagrożeń w wymiarze cywilizacyjnym czy kulturowym.

Internet ma oczywiście wiele plusów. Przyspieszenie przepływu informacji, szeroki do niej dostęp, możliwość podejmowania zdalnej pracy czy nauki - to tylko niektóre z nich. Wśród minusów wymienić można jednak deficyt czasu, którego tak bardzo potrzebujemy na korzystanie z coraz większej ilości urządzeń i aplikacji obsługujących internetową łączność. Wbrew pozorom internet nie oszczędza nam czasu, ale go marnuje. Złudnym jest również oczekiwanie, że włączenie się do sieci ułatwi nam wykonywanie codziennych czynności - uczenie się, pracę, komunikowanie się z bliskimi.

Ta optymistyczna, ale zarazem naiwna wizja internetu, kreowana przez globalne koncerny produkujące narzędzia informatyczne, ciągle nam towarzyszy. Wciąż wierzymy, że szybka komunikacja, łatwy dostęp do informacji daje korzyści poznawcze. Tymczasem jest inaczej - łatwy dostęp do informacji nie skutkuje pogłębieniem naszej wiedzy, jej lepszym rozumieniem czy wytwarzaniem nowej.

Nicholas Carr w książce „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” stwierdził, że dostęp do morza informacji sprawia, że coraz mniej z nich przechowujemy we własnych głowach. Poza tym internet zupełnie zmienia sposób, w jaki czy- tamy, zmniejszając zdolność do koncentracji.

Na pewno plusem internetu jest łatwiejszy dostęp do wielu danych. Ale to wcale nie oznacza umiejętności ich wykorzystywania. Przy większej ilości źródeł do przejrzenia, ogranicza się możliwość analizy każdego z nich i stosownego wykorzystania. Coraz częściej nie ma czasu na zrozumienie treści danych czy komunikatów, które tak łatwo i szybko otrzymujemy.

Coraz częściej spotykam się w uniwersytecie z sytuacją, kiedy studenci, mając łatwy dostęp do danych, czytają i omawiają je jednak bez zrozumienia. Owszem, wiedzą, gdzie i jak szukać informacji, ale kiedy mają już dany tekst, to nie potrafią uczynić go przedmiotem rzetelnej analizy czy dyskusji.

Wśród wizji przyszłości internetu coraz częściej mówi się o „internecie rzeczy”, czyli koncepcji zakładającej funkcjonowanie sieci połączonych ze sobą smart - urządzeń, które same będą gromadzić informacje, także o nas. Inaczej niż dziś dane w sieci nie będą w większości pochodziły od człowieka, ale wygenerują je maszyny. Jednocześnie internet uniezależni się od klasycznie rozumianych komputerów, będzie nas otaczało tak wiele podłączonych do sieci urządzeń, że przestaniemy je zauważać. Nie przeraża Pana taka wizja?

Bardzo. Niebezpieczne jest już samo oczekiwanie, że sieci takich „inteligentnych” rzeczy, gromadzące o nas ważne, ale i drażliwe informacje, mogą nam jakoby pomóc, a nawet zastąpić w niektórych działaniach, jak opieka w chorobie czy decydowanie o finansowych inwestycjach. Funkcjonuje coraz szerzej pojęcie awatara, który może wykonywać za nas część czynności, reprezentować wobec innych ludzi; na dzisiejszy wywiad moglibyśmy umówić się na przykład za pośrednictwem naszych awatarów. Rodzi to, moim zdaniem, także kłopoty. Oczywiście, chcę, żeby komputer pomógł mi bronić się przed niechcianym spamem. Ale nie interesuje mnie robot, który będzie reprezentował moje interesy w banku, umawiał mnie na spotkania z przyjaciółmi albo decydował o zaopatrzeniu lodówki. Pewnych decyzji i działań nie powinno się cedować na urządzenia. To ślepy zaułek.

W lutym tego roku Mark Zuckerberg (twórca Facebooka - dop. red.) opublikował manifest zatytułowany „Nowy lepszy świat”. Kreśli w nim wizję globu, w której problemy, takie jak bieda, choroby, konflikty polityczne czy militarne, rozwiązane zostaną za pomocą sztucznej inteligencji działającej w internecie. Moim zdaniem to jedno z bardziej naiwnych, a jednocześnie perfidnych oczekiwań wobec ludzkości - żeby problemy, które powinni rozwiązywać sami ludzie, rozstrzygały za nich urządzenia i maszyny. Zgoda, nie da się dzisiaj skutecznie działać bez najnowszej technologii, ale pozbawiać się samodzielności decyzji na rzecz sztucznej inteligencji, produkowanej i sterowanej przez innych, to istna głupota. Realizacja takiego planu oznacza jeszcze większe pogłębienie cywilizacyjnych przepaści między społeczeństwami.

Kolejny problem - brak dostępu do internetu jako kryterium wykluczenia społecznego?

Tak - brak dostępu do internetu powoduje wykluczenie licznych grup społecznych z postępu cywilizacyjnego. Ale następuje również specyficzne wykluczenie w obrębie użytkowników sieci, np. osób starszych, które nie obsłużą urządzeń w sposób tak efektywny jak ludzie młodzi.

Wydaje się, że mimo iż liczba użytkowników internetu będzie się powiększała, nadal całe części świata będą pozbawione dostępu do sieci. Myślę tu np. o niektórych rejonach Afryki czy Azji ogarniętych wojnami, klęskami głodu czy chorobami, dla których połączenie z internetem jest kwestią zupełnie nierealną. Te kraje, narody, całe pokolenia pozostaną na uboczu światowej gospodarki i cywilizacji, zjawisko to być może będzie się pogłębiało.

Nasza przyszłość, w zasadzie jej wizje i oczekiwania, są trwale powiązane z technologiami. Wiele jest teorii zakładających, że dzięki sztucznej inteligencji, robotyce, internetowi będziemy potrafili usprawnić działanie organizmu ludzkiego - wszczepiać implanty, wydłużać życie, wyostrzać zmysły, usprawniać umysł. Jeśli nawet tak będzie - w co raczej wątpię - to stanie się to udziałem niewielkiej grupy ludzi, bogatych i uprzywilejowanych politycznie. Pogłębi to jeszcze bardziej istniejące już podziały na zaawansowanych cywilizacyjnie i zacofanych, na bogatych i biednych, zdrowych i chorych,

A może trochę tu demonizujemy? W końcu internet to też narzędzie ułatwiające codzienne życie, sprawiające, że możemy np. szybciej i taniej się porozumiewać, nawet żyjąc na odludziu szybko zapłacić rachunki czy mieć dostęp do najnowszej prasy. Większość z nas bez dostępu do sieci nie wyobraża sobie dziś życia. Pana zdaniem jednak negatywne skutki przeważają nad pozytywnymi?

Uważam, że pozostają raczej w równowadze. Ważne jest jednak coś innego - żyjemy dziś tak, jakbyśmy nie mieli żadnej świadomości negatywnych konsekwencji oddziaływania nowych technologii. Głośno mówi się, że internet zabiera czas, rozprasza uwagę, spłyca umysł, separuje nas od bliskich. Ale mało kto głębiej się nad tym zastanawia i nie przywiązuje wagi do tego, jak złym skutkom internetu przeciwdziałać.

O tym trzeba wciąż myśleć i dyskutować. Skupiamy się na pragmatyce internetowej łączności - na tym, że możemy wysłać maila zamiast biec na pocztę z listem. Nie myślimy, co sensownego napisać do kogoś naprawdę nam bliskiego, nie ma w tym mądrości użycia tego narzędzia. Jesteśmy zbyt zachłyśnięci nowoczesnością. Oczywiście, nie ma alternatywy - życie bez internetu oznaczałoby wyizolowanie się ze społeczeństwa. Warto jednak czasami zadać sobie pytanie - czy potrafimy spędzić chociażby urlop bez sieci?

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.