To polowanie na... tradycję

Czytaj dalej
Fot. Materiały Muzeum
Tomasz Rusek

To polowanie na... tradycję

Tomasz Rusek

Dryling Krupp-Suhl jest piękny. Nie można, niestety, wziąć go w dłonie, by poczuć ciężar tej zabytkowej broni sprzed niemal stu lat.

Trójlufka leży w gablocie, pod ciężką szybą. Jednak wierzcie - same oglądanie wystarczy, by poczuć jej moc. Potężny egzemplarz! Ma trzy lufy, a całość jest bogato zdobiona, co widać gołym okiem, jeśli się człowiek nad trójlufką mocno pochyli.

Nie jest to jedyny wyjątkowy eksponat równie wyjątkowego muzeum. Wyjątkowego, bo poświęconego... jednej osobie. Właśnie Włodzimierzowi Korsakowi. Który - poza izbą pamięci - ma jeszcze w Gorzowie... pomnik. Siedzi sobie z pieskiem w parku Górczyńskim i patrzy w dal. To nie wszystko. Jego imię nosi też rezerwat przyrody w powiecie sulęcińskim!

Chyba nikt inny w Lubuskiem nie może się poszczycić aż takimi honorami. Ale żeby zrozumieć, czemu Korsak ma izbę pamięci z trójlufką i czemu ma pomnik z psem oraz „swój” rezerwat, trzeba go odrobinę lepiej poznać.

1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim
Tomasz Rusek Trójlufka Włodzimierza Korsaka to jeden z najcenniejszych eksponatów Korsakówki.

Naczelny łowczy

Urodził się 130 lat temu, w 1886 r. w Aninsku na terenie obecnej Rosji. Był absolwentem Akademii Rolniczej, a potem podróżnikiem i przyrodnikiem. Zwiedził kawał świata. I to w czasach, gdy nie było odrzutowców, wygodnych samochodów i dostępnych od ręki przewodników. Poznał m.in. Kazachstan obecny Uzbekistan czy Afganistan (jako pierwszy Polak wspiął się na himalajskie przełęcze!). Wcześniej zwiedził też słynne miasta jak, Berlin, Monachium, Paryż czy Niceę oraz kilka europejskich krajów.

W 1918 r. osiedlił się w Warszawie i szybko stał się autorytetem w sprawach łowieckich i w kwestiach przyrody. Jego wiedzę doceniano tak bardzo, że w 1923 r. został łowczym kraju. Jego związki z Ziemią Lubuską zaczynają się w 1945 r. gdy przyjechał do Gorzowa i został łowczym przy dyrekcji lasów państwowych. Nasze lasy poznał jak własną kieszeń. Żył nimi. W nich spędzał czas, malował, pisał, liczył zwierzynę, polował. To była jego miłość. A gdy cztery lata później został przymusowo młodym emerytem, w całości ukazał swoje uwielbienie do przyrody; napisał w latach 60. „Na tropach przyrody” oraz „Las mi powiedział” (tę ostatnią dosłownie kończył mieszkając w leśniczówce koło Lubniewic).
Przed śmiercią zastrzegł, że chce być pochowany w Gorzowie. I tak się ostatecznie stało.

1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim
Tomasz Rusek Leica, choć pochodzi z lat 30., wygląda znakomicie. Korsak nie rozstawał się z tym aparatem

Aparat robi wrażenie

Nadleśniczy Tomasz Kalembkiewicz, nasz przewodnik po Korsakówce, przyznaje, że niełatwo było skompletować ekspozycję, która opowiadałaby o Korsaku przekrojowo. Ale... się udało. I to jak! – Mamy pamiątki z całego życia, które mówią o wszystkich pasjach Korsaka - mówi z dumą. W Korsakówce znajdziemy więc nie tylko trójlufkę. Choć - nie ma co kryć - na pierwszy rzut oka to właśnie ona robi największe wrażenie.

Są jednak też inne wyjątkowe pamiątki po wielkim przyrodniku warte zobaczenia. Nie bójmy się ująć tego wprost: to unikaty! Zachwycić można się aparatem marki Leica (model z 1930 r.!), z którym Korsak podczas przechadzek po lesie ponoć się nie rozstawał. Egzemplarz jest znakomicie zachowany. Wygląda niczym zrobiony ze złota i drewna. Obok leży skórzany pokrowiec. Oba przedmioty są doskonale zachowane. Człowiek ma wrażenie, że gdyby chwycił aparat w dłoń, wystarczyłoby naciągnąć mechanizm i można by robić zdjęcia.

1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim
Materiały Muzeum Ostatnie polowanie na koziołka... Rok 1972. Jedno z dziesiątek zachowanych zdjęć Korsaka.

Warto przyjrzeć się także... termometrowi. To minidzieło sztuki. Pochodzi z lat 20. Ma etui z kości słoniowej i drewna. Ząb czasu mocno go nadgryzł, jednak zniszczenia i ślady starości tylko dodają mu magicznego uroku i opowiadają dziesiątki historii o przygodach, podróżach, polowaniach… Uważny obserwator dostrzeże na termometrze napis „Reaumur”. I jak sobie sprawdzi, co to oznacza, dowie się, że termometr ma inną skalę niż popularne mierniki temperatury w stopniach Celsjusza. Choć w obu skalach zero oznacza to samo. W oczy rzuca się też błyszcząca na złoto odznaka Złom, którą Korsak dostał już w 1936 r. za zasługi dla polskiego łowiectwa na polu nauki, literatury i sztuki.

Osobiste pamiątki

W Korsakówce udało się zgromadzić także autentyczne, oryginalne dokumenty wielkiego miłośnika przyrody. Nasze ulubione to: pozwolenie na broń wydane przez Milicję Obywatelską, legitymacja członkowska Związku Literatów Polskich, legitymacja Ligi Ochrony Przyrody (zakładał ją w Gorzowie!) i legitymacja Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego.

1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim
Materiały Muzeum 1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim

To niesamowite, jak można „opisać” życie i pasję człowieka czterema książeczkami, prawda? Będąc w izbie pamięci poświęconej Korsakowi nie sposób nie zachwycić się jego zdjęciami. To fotografie z różnych lat. Na niektórych widzimy młodego mężczyznę, niemal chłopca, na innych - już seniora, ale z bronią i błyskiem w oku. Łączy je jedno - są po prostu piękne. Wysmakowane, w starym stylu, a Korsak wytwornie na nich pozuje. Ujęcia są przemyślane - na większości jest podobny widok: Korsak z bronią w lesie. Jednak... ujęcia się nie nudzą. Nam najbardziej spodobała się fotografia Korsaka z prezydentem Mościckim w puszczy Rudnickiej. Pozują wspólnie przy ubitym, gigantycznym łosiu. Zdjęcie pochodzi z 1936 r.

Są też ujęcia z okolic Gorzowa (z drogi Santok - Stare Polichno - widać jak Korsak fotografuje rozlewisko Noteci), z Łagowa, gdzie opowiadał młodzieży o przyrodzie czy z Gorzowa (przy muzeum) i z Zielonej Góry (wręczenie odznaki „Za zasługi dla województwa zielonogórskiego w 1963 r.).

Aż się chce przysiąść

Nie sposób nie zauważyć także świetnie zachowanych osobistych notatek słynnego łowczego, odręcznych rysunków oraz schowanych pod szybą jego książek. Jest m.in. wydanie z rysunkami „Z polskiej kniei”, jest jego osobisty zielnik, a także album z rodzinnymi zdjęciami.
Wyjątkowym eksponatem jest... rzeźba Korsaka (autorstwa Andrzeja Moskaluka). Przyrodnik naturalnych rozmiarów siedzi sobie spokojnie z lornetką w dłoni.

1936 r. Włodzimierz Korsak (drugi z lewej) podczas polowania z prezydentem Mościckim
Tomasz Rusek Zastępca nadleśniczego Tadeusz Szyszko z pierwowzorem rzeźby W. Korsaka. „Siedzi” w rogu sali poświęconej Korsakowi.

To właśnie wzór pomnika z parku. Ktokolwiek odwiedza Korsakówkę, ma ochotę przysiąc się do pana Włodzimierza. Bo jego poza aż do tego zachęca. Nie ma się więc co dziwić, że właściwa parkowa rzeźba (przy niej dodatkowo jest pies) bardzo często faktycznie jest „obsiadana” przez najmłodszych spacerowiczów, przez co Korsak prezentuje się wówczas jak ulubiony dziadek.

Młode muzeum

Korsakówka to jedno z najmłodszych muzeów na północy woj. lubuskiego. „Do 2010 r. znajdowała się tu izba edukacji przyrodniczo-leśnej oraz pomieszczenia magazynowe, jednak stan techniczny budynku nie pozwalał na dalsze jego użytkowanie. Nadleśnictwo Kłodawa stanęło wówczas przed wyborem czy, ze względu na zabytkowy charakter budowli, pozostawić ją do naturalnego rozpadu, czy też rozpocząć modernizację” - czytamy na stronie nadleśnictwa. W 2012 r. ruszyły prace, które zakończyły się pod koniec 2013 r. Korsakówkę uroczyście otwarto w kwietniu 2014 r. W jej stworzeniu uczestniczyło Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta z Gorzowa. Chcecie odwiedzić Korsakówkę? Najpierw zadzwońcie pod numer 600 340 251 lub 95 732 28 43.

To warto wiedzieć

Trwa fotokonkurs. Może się do niego zgłosisz?
Okręgowa Rada Łowiecka, Zarząd Okręgowy PZŁ oraz Klub Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej im. Włodzimierza Korsaka organizują konkurs fotograficzny właśnie imienia W. Korsaka. Prace można nadsyłać aż do końca roku. Szczegóły, wymagania i zasady znajdziecie na stronie www.pzl.gorzow.pl.

Czesław Miłosz o Włodzimierzu Korsaku:
(wykład noblisty w Bibliotece Jagiellońskiej w 2003 r.): „(…) w powieści Włodzimierza Korsaka „Na tropie przyrody” dwaj chłopcy przyjeżdżają na wakacje do dworu w lasach Witebszczyzny. Włodzimierz Korsak był dla mnie i dla mego przyjaciela Leopolda Pac-Pomarnackiego autorem kultowym. Jego „Rok myśliwego”, ilustrowany przez samego pisarza rysunkami piórkiem, był naszą niemal Ewangelią”.

To takie nadleśnictwo, gdzie rządzą sosny.
Nadleśnictwo Kłodawa, które prowadzi Korsakówkę, powstało w 1945 r. W obecnym zasięgu istnieje i działa od 1996 r. Obejmuje obszar 328 km kwadratowych. Dominują lasy iglaste. Sosny zajmują aż 82 proc. Nadleśnictwo chwali się przebogatą fauną i florą. Od niedawna widywane są na jego terenie wilki a nawet żubry. Siedziba

Ma swoją ulicę. Znajduje się ona na obrzeżach Gorzowa.
Poza popularnym pomnikiem w parku Górczyńskim (pierwowzór rzeźby prezentujemy na zdjęciu) Włodzimierz Korsak ma w Gorzowie także swoją ulicę. Znajduje się ona w pobliżu ul. Warszawskiej, na wyjeździe z miasta w kierunku Czechowa i Santoka.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.