Jarosław Miłkowski

Tak wielkich inwestorów, jak Mercedes nie łapie się na wędkę

Tak wielkich inwestorów, jak Mercedes nie łapie się na wędkę Fot. Pixabay.com
Jarosław Miłkowski

Żyjemy przy granicy z Niemcami, mamy A2 i S3. Do tego postrzegani jesteśmy jako proeuropejscy. Dlaczego więc fabrykę Daimlera będzie miał Jawor na Dolnym Śląsku, a nie nasze Lubuskie?

O tej inwestycji mówi się od kilku dni w całej Polsce. W Jaworze na Dolnym Śląsku koncern Daimler zamierza wybudować dla Mercedesa fabrykę silników samochodowych. To pierwszy taki zakład w Europie poza Niemcami. Rozpoczęcie produkcji planowane jest na 2019 r. Koncern planuje zainwestować 500 mln euro, czyli aż 2 mld zł!

Dlaczego nie u nas?

Jawor to 23-tysięczne miasto, które - przynajmniej na oko - nie różni się od wielu lubuskich miejscowości. Jest położone blisko granicy z Niemcami (i z Czechami). O pracę nie jest lekko, bo w 50-tysięcznym powiecie zatrudnienia nie ma prawie 3 tys. osób. Droga S3, którą my cieszymy się już od wielu miesięcy, powstanie tam do końca 2018 r. Do Wrocławia jest stąd 70 km.
A Lubuskie? Też jesteśmy województwem, które sąsiaduje z Niemcami. Szczycimy się coraz lepszym skomunikowaniem drogowym. A my sami - z racji bliskości granicy - jesteśmy postrzegani jako bardzo proeuropejscy. Dlaczego więc takich inwestycji jak ta w Jaworze, czy podobne, u nas nie ma?

- Nie mamy podobnych terenów pod inwestycje - mówi Krzysztof Kielec, który od prawie trzech miesięcy jest prezesem Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Gdzie nam do Wrocławia?! To aglomeracja, a to dla inwestorów jest bardzo ważne. Musimy zapomnieć o takich inwestycjach - mówi Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.
Bogdan Nowak, członek zarządu województwa, tłumaczy to tak: - Wśród mieszkańców nie mamy odpowiedniej kadry.
Jak zatem udało się pozyskać inwestora w Jaworze?

To wcale nie bajka

Opowieść Leszka Światkowskiego, naczelnika wydziału promocji i inwestycji zagranicznych w jaworskim ratuszu, brzmi jak baśń. Ale jest prawdziwa.
Pomysł przyciągnięcia inwestorów pojawił się pod koniec 2014 r., gdy miastem zaczął rządzić 29-letni wówczas Emilian Bera. Na terenie miasta było sporo pól, które należały do Agencji Nieruchomości Rolnych. A że gmina jest tylko miejska i o tzw. odrolnienie terenów nie trzeba było prosić w ministerstwie, ustanowienie tu strefy ekonomicznej poszło szybko. W zeszłym roku powstała Dolnośląska Strefa Aktywności Gospodarczej S3 Jawor, która weszła w skład Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Terenami zainteresował się Jaguar. Po tym jednak, gdy ostatecznie wybrał on Słowację, ziemią zainteresował się Daimler. Fabryka ma dać pracę co najmniej 450 osobom. A to z kolei spowoduje, że zatrudnienie w innych dziedzinach w okolicy może zwiększyć się o co najmniej kilkaset osób.

Na co patrzą inwestorzy? Nawet na to, gdzie będą mogli posłać dziecko do szkoły

„A gdzie szkoła?”

- Każdy inwestor ma różne wymagania. Dziś patrzy on nawet na to, że o 1.00 w nocy słychać w centrum miasta różne języki świata i jest się gdzie zabawić. Gdy zarząd firmy ma ściągnąć tu rodzinę, patrzy na to, czy będzie mógł posłać dziecko do szkoły, w której zajęcia prowadzone są w obcym języku. Chińczycy wymagania mają mniejsze, ale inwestor amerykański - już większe. Jeśli miałby on zainwestować, przykładowo, w Czerwieńsku, to jedno z pytań, jakie zada, zabrzmi: „A gdzie moje dziecko będzie chodzić do szkoły?”. Na wielkie inwestycje nie mamy co liczyć choćby dlatego, że nie mamy międzynarodowej szkoły. Kiedyś chcieliśmy ściągnąć do Nowej Soli Colgate’a, ale usłyszeliśmy, że Zielona Góra to nie Wrocław - mówi Tyszkiewicz.

Co powinniśmy mieć w Lubuskiem, aby zechciały u nas inwestować znane firmy? - Dla dużych inwestorów z branży motoryzacyjnej najważniejszymi czynnikami jest m.in. działka o powierzchni ponad 100 ha i dostępność wykwalifikowanej kadry - mówi Justyna Mosoń z departamentu komunikacji w Ministerstwie Rozwoju. - W Lubuskiem największa działka znajduje się w gminie Szprotawa, ale nie przekracza ona 200 hektarów. Inne 100-hektarowe położone blisko S3 w Sulechowie (Krężoły) czy Świebodzinie (Chociule) są z kolei własnością Agencji Nieruchomości Rolnych - mówi Nowak z urzędu marszałkowskiego.
Szef strefy Kielec zwraca uwagę, że inwestorów muszą chcieć przyciągnąć same gminy. Od lutego z chęcią włączenia kolejnych terenów do strefy zgłosiło się do niego kilka gmin (na 82 w całym regionie). Gminy o pomoc w przyciągnięciu inwestorów nie proszą również parlamentarzystów. - Z taką prośbą nikt się do mnie nie zgłaszał. A skoro nikt się nie zgłasza, to nawet nie ma za czym lobbować - mówi Marek Ast, poseł rządzącego krajem PiS.

W 2015 r. urząd marszałkowski pytał o inwestycje 52 inwestorów zagranicznych

Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych twierdzi jednak, że od lat otrzymuje zapytania firm o Lubuskie.
- W ciągu ostatnich dziesięciu lat wspieraliśmy tu 17 projektów o wartości prawie 470 mln zł. Możemy też zdradzić, że obecnie pracujemy nad kolejnymi inwestycjami, które mogą wejść do regionu - mówi Michał Dąbrowski, wiceprezes agencji. Szczegóły, jak zawsze w takich przypadkach, owiane są tajemnicą. Na pewno wiemy więc tylko tyle, że fabryka Mercedesa powstanie nie u nas.

Krzysztof Kielec, strefy ekonomicznej w Kostrzynie
Jawor mógł zaoferować 400 hektarów w jednym miejscu - nie podzielonych, na płaskim terenie. My w tej chwili nie posiadamy nawet 100 hektarów. By ta sytuacja się zmieniła, potrzeba współdziałania i urzędu marszałkowskiego, i administracji centralnej, i samorządów lokalnych.

Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli
Takich inwestorów jak Mercedes nie łapie się na wędkę. Tu trzeba lobbować w Warszawie. Mogliby to robić posłowie rządzącej partii, czyli np. Marek Ast czy Elżbieta Rafalska. Na razie to my możemy zawalczyć o inwestorów, którzy dadzą najwyżej 300 miejsc pracy.

Bogdan Nowak, członek zarządu woj. lubuskiego
Słabym punktem w ofercie woj. lubuskiego jest dostępność kadry i wcale nie tylko tej o wysokich kwalifikacjach zawodowych. Dlatego też uruchamiamy duży projekt wsparcia szkolnictwa zawodowego w regionie. Przeznaczamy na to ponad 170 mln zł.

Michał Dąbrowski, wiceszef polskiej agencji inwestycyjnej
Lubuskie powinno zadbać o dostępność naprawdę dużych, „płaskich”. najlepiej niezabudowanych terenów o powierzchni co najmniej 100 hektarów i o uregulowanej kwestii własności. Ważna też jest gotowość do uzbrojenia terenu i spełnienia oczekiwań inwestora w bardzo krótkim czasie.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.