Daniel Wiśniewski

Szpital w Gorzowie chce się leczyć

Szpital w Gorzowie chce się leczyć
Daniel Wiśniewski

– Chcemy zmienić wizerunek Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, ale najbardziej zależy nam na poprawie jakości obsługi pacjentów.

Taką deklarację w rozmowie z „GL” składa dr n. med. Sybilla Brzozowska-Mańkowska, nowa szefowa SOR. Zapowiada wprowadzenie już od 1 października systemu triage: - Pacjenci będą kwalifikowani do pomocy na podstawie stanu zdrowia, a nie kolejności zgłaszania się na oddział.

Jak ma działać triage?

- Po zgłoszeniu się pacjenta do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego pracownicy medyczni będą kwalifikować go do jednej z trzech grup. Pierwsza to grupa osób wymagających natychmiastowej pomocy. Druga to pacjenci, którzy na pomoc mogą poczekać nie dłużej niż godzinę. Grupa trzecia to takie osoby, których stan nie zagraża życiu. Pacjenci rzeczywiście wymagający pomocy i interwencji medycznej uzyskają ją szybciej niż obecnie – mówi dr Brzozowska-Mańkowska.

SOR zbyt obciążony

Gorzowski SOR dziennie przyjmuje około 70, choć bywa, że nawet do 150 pacjentów. Największe obciążenie jest w weekendy. – SOR bywa przepełniony, a kolejka rośnie, bo wciąż większość osób zgłasza się do nas niepotrzebnie. W wielu przypadkach pomocy mogą im udzielić lekarze rodzinni, specjaliści lub pełniący dyżur w ramach tzw. nocnej i świątecznej opieki medycznej. Problemem jest też brak ambulatorium chirurgicznego dla dorosłych. Dzisiaj osoby z drobnymi urazami, np. skręcenia kostki, przychodzą do nas. A przecież nie od tego jest SOR – dodaje dr Brzozowska-Mańkowska.

Nierzadkie są sytuacje, że na konsultacje do pacjentów oczekujących w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przychodzą lekarze pełniący dyżury w szpitalnych oddziałach. Nowa pani kierownik chce uniknąć sytuacji, w której będą oni odciągani od poważnych przypadków na oddziałach, by zająć się pacjentami niewymagającymi pilnej pomocy.

O tym, jak dziś pracuje SOR, rozmawialiśmy z pacjentami. Pani Ula z synem, 5-letnim Jasiem, najpierw szukała pomocy doraźnej, w siedzibie GLS przy Piłsudskiego. Skierowano ją do szpitala. Tu poprzez izbę przyjęć trafiła na oddział okulistyczny, gdzie chłopiec otrzymał pomoc (wpadło mu coś do oka). Po czym już drugą godzinę czeka jednak na SOR-ze na dokumentację medyczną zabiegu. - SOR wymaga lepszej komunikacji między personelem – mówi. I dodaje: - Kiedy syn miał zapalenie ucha, czekałam tylko godzinę.

Pacjenci się skarżą

Pan Tomek (imię fikcyjne) na SOR-ze z żoną czeka 2,5 godziny. Nie jest źle, bo kiedy w zeszłym roku przyjechali tu o 17.00, wyszli dopiero około 1.00 w nocy. Pani Kasia mówi, że po wypadku rowerowym syna czekała w czerwcu 5 godzin. - Powinno dyżurować więcej lekarzy – przerywa jej pan Bolesław. Z urazem nogi czeka 20 minut. – Lekarze powinni być na miejscu, a nie ściągani z oddziałów – komentują pacjenci.

- W naszym województwie jest nas, specjalistów medycyny ratunkowej, zaledwie kilkunastu – mówi dr Brzozowska-Mańkow¬ska. Zapowiada zmianę wizerunku SOR-u. - Mam nadzieję, że nowy system będzie jasny i czytelny dla pacjentów. Już dziś zapraszam „GL” na sprawdzenie działania SOR- u po uruchomieniu triagu – dodaje.

Daniel Wiśniewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.