Szósty rok czekania

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas-Szatkowska

Szósty rok czekania

Natalia Dyjas-Szatkowska

Na mieszkanie komunalne trzeba czekać kilka lat. Czy pani Elżbieta znajdzie nowe miejsce dla trójki swoich dzieci?

Pani Elżbieta razem z konkubentem wychowuje trójkę dzieci: Karola, który w kwietniu skończy trzy lata, dwulatkę Olgę oraz małą Kasię. Dziewczynka przyszła na świat pod koniec 2016 roku. W piątkę mieszkają w jednym pokoju o powierzchni dziewiętnastu metrów – niskim, bo u góry ojciec pani Elżbiety zrobił dla jej kilkunastoletniej siostry pokój na antresoli. Tak, by każdy członek rodziny znalazł dla siebie choć trochę miejsca. Przestrzeń jest zadbana, ale ciasna. Wolny jest tylko kawałek podłogi między szafkami a tapczanem…

Kobieta została wpisana na listę oczekujących na mieszkanie socjalne w 2011 roku. W pismach prosi o jakiekolwiek mieszkanie, nawet do remontu. W jednym z dokumentów pisze: „Przecież rodzina na ciasnym, ale własnym pomieszczeniu to szczęśliwa i prawdziwa rodzina”.

- Mam orzeczenie o stopniu niepełnosprawności – tłumaczy kobieta. – Piszę pisma od miesięcy z prośbą o inny lokal. Niestety bez skutku. Dalej mieszkamy w tak małej przestrzeni.

Bo w pokoju oprócz wersalki, na którym śpią rodzice, łóżeczka dla małej Kasi, są jeszcze meble. Dodatkowo przejście utrudnia wózek dla dzieci.

- Tutaj mieszkają jeszcze moi rodzice i brat. Na dwóch pokojach z kuchnią i łazienką. Wychowuję dzieci, a konkubent zajmuje się handlem obwoźnym.

Partner pani Elżbiety denerwuje się: - Co trzeba zrobić, by jakieś mieszkanie się znalazło?
- Obecnie realizowane są wnioski z list 2008-2010 - informuje Krzysztof Sikora, dyrektor departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej. - Pani, która oczekuje na mieszkanie, została wpisana na listę oczekujących w 2011 roku. Niestety, mogę powiedzieć, że w tym przypadku będzie musiała jeszcze poczekać na mieszkanie około roku. Jeśli będziemy realizować tę listę bez większych przeszkód, to za rok powinna ona otrzymać mieszkanie.

Czy fakt, że pani ma trójkę dzieci, orzeczenie o niepełnosprawności ma wpływ na przyspieszenie przyznania mieszkania? - pytamy dyrektora departamentu.

Na 19 metrach kwadratowych mieszka pięć osób: pani Elżbieta, trójka jej małych dzieci oraz konkubent kobiety.
Natalia Dyjas Na 19 metrach kwadratowych mieszka pięć osób: pani Elżbieta, trójka jej małych dzieci oraz konkubent kobiety.

- Są okoliczności sprzyjające przyspieszeniu. Komisja badała te wszystkie przesłanki. Natomiast prawda jest też taka, że większość rodzin, które czekają u nas na mieszkania, dysponują orzeczeniem o niepełnosprawności, mniejszej lub większej. Tutaj ta wielodzietność jest elementem, który na pewno szybciej panią klasyfikuje do mieszkania.

Jak tłumaczy Krzysztof Sikora urząd musi się kierować obiektywnymi przesłankami. Jakimi?
- Najważniejszym kryterium i obiektywnym jest okres oczekiwania na liście. W podobnej sytuacji: rodzin wielodzietnych, z brakiem możliwości zamieszkiwania, jest sporo. Są też rodziny z lat wcześniejszych. Dlatego najpierw musimy zapewnić tym rodzinom mieszkanie. Musimy szukać tego obiektywnego czynnika. Nie możemy się kierować emocjami. Musimy kierować się mocnym obiektywizmem. Mam świadomość, że pani sytuacja jest trudna. Nie mogę jednak kierować się subiektywnym uczuciem, bo to niestety byłoby niesprawiedliwe wobec osób, które czekają od lat. Musimy zapewnić prawo do równego dostępu do mieszkania. Nie możemy kierować się, jako urzędnicy, wzruszeniem. Obiektywnym argumentem jest okres oczekiwania na liście. My musimy tego dotrzymać i jak sądzę dotrzymujemy.

Być może szansą dla pani Elżbiety i podobnych osób w jej sytuacji może być program „Mieszkanie 500 plus”.
- Miasto przystąpiło do tego programu - wyjaśnia Sikora. - Mamy nadzieję, że jego realizacja wpłynie na sytuację mieszkaniową. Część osób na pewno z naszych list komunalnych, socjalnych dostanie propozycje od instytucji rządowych zamieszkania w takich mieszkaniach. Być może ta lista się na tyle skróci, że sprawa pani Elżbiety i innych osób, które czekają na liście się przyspieszy. Robimy jako miasto kroki, by rozwiązywać te problemy wszędzie, gdzie się da. Szukamy różnych form dofinansowań, programów, żeby mieszkańcom lokale zabezpieczyć.

Jednak, jak informuje K. Sikora, warunki, jakie trzeba spełnić, by móc starać się o takie mieszkanie, są jeszcze do końca nieokreślone.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.