Łukasz Żaguń

Siatkarze Lotosu Trefla na górskiej kolejce. Raz w dół, raz w górę [ZDJĘCIA]

Siatkarze Lotosu Trefla na górskiej kolejce. Raz w dół, raz w górę [ZDJĘCIA] Fot. Piotr Hukało
Łukasz Żaguń

W tym sezonie gdańscy siatkarze są nieprzewidywalni. Ostatnio pokazali jednak też, że zespoły z czołówki nie powinny o nich zapominać.

W krótkim odstępie czasu podopieczni trenera Andrei Anastasiego dwukrotnie pokonali Asseco Resovię. Wielki wyczyn? Patrząc na ich dotychczasowego dokonania w tym sezonie, absolutnie tak. Gdańszczanie wcześniej przegrali między innymi dwukrotnie z beniaminkiem PlusLigi, GKS-em Katowice. Tak naprawdę wahania formy towarzyszą im od samego początku sezonu i z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że tak już będzie aż do końca rozgrywek. Włoski szkoleniowiec stanowczo jednak odpiera zarzuty i podkreśla, że forma jego podopiecznych jest coraz wyższa. Anastasi zwraca też uwagę na inny problem.


Po ostatniej wygranej z Asseco Resovią w Pucharze Polski mieliśmy sporo kłopotów ze zdrowiem. Choroba rozłożyła m.in. Piotra Gacka, który przed spotkaniami z zespołami z Katowic i Rzeszowa praktycznie nie trenował, bo przyjmował antybiotyk. Straciliśmy też Miłosza Hebdę, zostając z dwoma przyjmującymi. Nie jestem szczęśliwy z powodu jednego oczka straconego w Katowicach, ale przetrzebiony chorobami zespół nie był w stanie dać z siebie więcej - broni się Włoch.

A może po prostu gdańscy siatkarze mają problemy z koncentracją albo... motywacją. Zresztą, sami siatkarze między wierszami dają do zrozumienia, że kiedy po drugiej stronie siatki stają gwiazdy choćby Asseco Resovii, są podwójnie zmobilizowani.

Kiedy gramy z zespołem, który teoretycznie jest lepszy od nas, wychodzimy na boisko z założeniem, by ugrać jak najwięcej, tyle, ile się da. Mierząc się z drużyną, która ma szerszy skład, większy budżet, musimy walczyć o każdego kolejnego seta. Jeśli jednak widzimy, że przeciwnik jest do ugryzienia, że możemy powalczyć o więcej, to trzeba to po prostu zrobić - mówi Wojciech Grzyb, środkowy Lotosu Trefla

.

Po meczach z Asseco Resovią śmiało można stwierdzić, że w gdańskiej drużynie nadal tkwi potencjał. I to duży. Tym bardziej szkoda, że w tym sezonie Lotos Trefl pogubił wiele punktów w pojedynkach z rywalami z dołu i środka tabeli. Przez to też traci obecnie sześć punktów do strefy medalowej (czwarte miejsce zajmuje Jastrzębski Węgiel).


Prawdę mówiąc, nie ma sensu patrzeć wstecz. Taki jest sport, taka jest nasza liga. To prawda, że oddaliśmy punkty beniaminkowi, ale z kolei Asseco Resovii je zabraliśmy. A przecież mogło być odwrotnie i o tych wahaniach dziś byśmy nie rozmawiali. My musimy skupić się na tym, by walczyć w każdym meczu. Tyle - podkreśla przyjmujący Miłosz Hebda.

To akurat święte słowa. Co się stało, to się nie odstanie. Sezon jeszcze się jednak nie skończył, a promyk nadziei na medal w tym sezonie jeszcze się tli. Co prawda lekki podmuch może go zgasić, ale... jeszcze nie zgasił. A nadzieje przecież umiera ostatnia.

- Przed nami kolejne tygodnie pełne trudnych spotkań i jestem pewien, że stale możemy podnosić swój poziom - dodaje trener Anastasi.

Szalenie trudna potyczka gdańskich siatkarzy czeka już w najbliższą sobotę. Lotos Trefl zagra wówczas na wyjeździe z mistrzem Polski i aktualnym liderem tabeli PlusLigi, zespołem Zaksy Kędzierzyn-Koźle (godz. 20). Spotkanie to transmitowane będzie w Polsacie Sport.

Łukasz Żaguń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.