Sędzia Widaj o legendarnym „Huzarze”: Bandyta, syn kułacki i płód sanacyjnego wójta...
Wielu z nas pamięta z czasów PRL popularną serię historyczną z „Tygrysem”. Jedną z książeczek, pt. „Hasła nie będzie”, poświęcono Kazimierzowi Kamieńskiemu „Huzarowi”. Dziś stał się on legendą jako jeden z najsłynniejszych żołnierzy niezłomnych, ale wtedy - chodzi o epokę Edwarda Gierka - wciąż był traktowany jako czarny charakter, o czym najlepiej świadczy krótka informacja od wydawcy: „W tomiku odtworzono walki żołnierzy KBW z bandą „Huzara”.
Na szczęście tego typu oceny to już czas przeszły dokonany (choć nie zawsze), zaś o niezwykłych dziejach kapitana „Huzara”, który walczył aż do 1952 roku, zaś pochwycono go w wyniku pamiętnej operacji bezpieki „Cezary” polegającej na powołaniu fikcyjnej V Komendy WiN, możemy przeczytać w ciekawej, bogato ilustrowanej książce pod redakcją Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego „Wyklęci 1944-1963. Żołnierze podziemia niepodległościowego w latach 1944-1963” wydanej przez IPN.
W Batalionie Śmierci Strzelców Kresowych
Kazimierz Kamieński wywodził się z drobnej szlachty. Po kampanii wrześniowej trafił do niewoli niemieckiej, z której uciekł i pod okupacją sowiecką na Podlasiu wstąpił do Batalionu Śmierci Strzelców Kresowych. Potem przeszedł typową drogę konspiracyjną: od ZWZ i AK do udziału w powstaniu antykomunistycznym. Niektórzy nazywają je - nie wiedzieć czemu - wojną domową. Z takim określeniem można by się zgodzić, ale tylko wtedy, gdyby żołnierze wyklęci toczyli walkę jedynie z UB, MO i KBW, zaś Moskwa byłaby neutralnym arbitrem.
Przełom w życiu konspiracyjnym „Huzara” nastąpił w 1947 roku, kiedy w wyniku amnestii, z której skorzystało wielu partyzantów, a także sfałszowanych wyborów parlamentarnych, po których los Polski został przypieczętowany, w lasach pozostały jedynie ostatnie oddziały niezłomnych. Wśród nich była odtworzona na Podlasiu 6. Brygada Wileńska AK dowodzona przez Władysława Łukasiuka „Młota”. Gdy ten zginął w 1949 roku, „Huzar” został jego następcą i stał się nr 1 podziemia antykomunistycznego w Białostockiem. Był urodzonym dowódcą. Zawsze spokojny i opanowany. Dbał o żołnierzy i cieszył się wśród nich dużym autorytetem. Także okoliczna ludność go wspierała, dzięki czemu miał wyjątkowo silną siatkę terenowych współpracowników, którzy zapewniali żywność, noclegi i informacje o przeciwniku.
Co znamienne, nawet agenci bezpieki cenili go i poważali. Stefan Sieńko nazywał go „inteligentnym bandytą” (sic!), zaś słynny Marian Reniak donosił centrali, że „Huzar” zrobił na nim dodatnie wrażenie, że jest sprytny, ostrożny i inteligentny i że znakomicie orientuje się w sytuacji międzynarodowej. Z kolei gen. Władysław Pożoga narzekał, że ostrożne działanie „Huzara” powodowało, iż „nasza agentura zaczęła się wzajemnie podejrzewać”.
Żołnierze „Huzara” likwidowali utrwalaczy władzy ludowej i ich agentów, walczyli z grupami operacyjnymi UB, MO i KBW, atakowali sklepy, urzędy gminne i pocztowe w celu zdobycia pieniędzy na swoją działalność niepodległościową, a także opanowali trzy pociągi.
Zwycięstwo zza grobu tego, który miał być anonimowy
Pętla wokół „Huzara” zaczęła się zaciskać jesienią 1951 roku, gdy nawiązali z nim kontakt agenci UB występujący jako emisariusze utworzonej przez bezpiekę fałszywej V Komendy WiN. W ten sposób „Huzar” został podstępnie zwabiony do Warszawy, gdzie go aresztowano i poddano okrutnemu śledztwu. Jego pokazowy proces odbył się w marcu 1953 roku w Łapach. Osławiony sędzia Mieczysław Widaj nie miał wątpliwości, że „stojący na czele bandy” Kazimierz Kamieński to „syn kułacki, płód sanacyjnego, faszystowskiego wójta, wyrafinowany zdrajca i zbrodniarz”. Wyrok mógł być tylko jeden.
Kapitana „Huzara” zamordowano 11 października 1953 roku w więzieniu w Białymstoku i pochowano w nieznanej, bezimiennej mogile, tak aby - jak mówi poeta - „nie wzywał prawdy w testamencie i już na zawsze był anonimowy”. Tak się jednak nie stało, gdyż „Huzar” odniósł zwycięstwo - wprawdzie zza grobu, ale jednak. W III RP został zrehabilitowany, prezydent Lech Kaczyński odznaczył go - razem z „Młotem” i „Łupaszką”- Krzyżem Wielkim Orderu Polonia Restituta, zaś w Wysokiem Mazowieckiem postawiono mu pomnik.