Samorządy szykują się na wielkie cięcia wydatków. Rząd narzucił podwyżki, ale nie dał na nie pieniędzy

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapala / Polska Press
Anna Janik

Samorządy szykują się na wielkie cięcia wydatków. Rząd narzucił podwyżki, ale nie dał na nie pieniędzy

Anna Janik

Mniej pieniędzy na remonty szkół, na podwyżki dla pracowników, na przedszkola i żłobki - podkarpackie samorządy, żeby zrealizować narzucone im przez rząd zadania muszą mocno zaciskać pasa. Odczują to mieszkańcy.

O tym, że dopinanie budżetów podkarpackich samorządów jest w tym roku wyjątkowo trudne pisaliśmy nie raz. Ale im bliżej końca roku, tym konkretniejsze są wyliczenia włodarzy gmin, co do cięć. Te wynikają po pierwsze z wprowadzonych podwyżek dla nauczycieli, za którymi nie poszła w ślad subwencja oświatowa.

- Odgórnie narzucono podwyżki płac i bardzo dobrze, bo jestem za tym, by nauczyciele zarabiali więcej, ale nie poszły za tym pieniądze. A z czego mamy to rekompensować, przecież mamy ograniczone możliwości dochodów, a nie da się w nieskończoność podnosić mieszkańcom podatków

- mówi Waldemar Paluch, burmistrz Jarosławia.

- Nam braknie na ten cel ok. 3 mln zł, dlatego podjąłem już decyzję o rezygnacji z zaplanowanych na przyszły rok remontów szkół mimo, że potrzeby są ogromne. W niektórych chcieliśmy wymienić podłogi w salach lekcyjnych, kupić piec centralnego ogrzewania, bo nie wszystkie budynki są po termomodernizacji, wdrożyć zalecenia sanepidu w stołówkach i kuchniach, ale niestety nie będzie na to pieniędzy - przyznaje.

Nie ma z czego dać

Jak podkreśla burmistrz Jarosławia z bólem zrezygnował też z zaplanowanej na przyszły rok 5-proc. podwyżki płac dla pracowników nie objętych wzrostem płacy minimalnej. Mieli je dostać ci doświadczeni pracownicy, co miało zapobiec spłaszczaniu całego systemu wynagrodzeń, jakie powoduje ustawowe podniesienie płacy minimalnej.

Ta kwestia to zresztą kolejne poważne obciążenie dla samorządu. Bo teraz podniesione minimalne wynagrodzenie będzie dla urzędników wynagrodzeniem zasadniczym. A to od pensji zasadniczej oblicza się procentowo inne pochodne np. wysokość nagrody lub stażowego. To oznacza, że nowo przyjęty urzędnik będzie zarabiał więcej niż przewiduje minimalna krajowa, co będzie też większym obciążeniem finansowym dla samorządu. A do tego finalnie na jego koncie pojawi się niedużo mniej mniej niż u pracownika z 10-letnim stażem.

- Chciałem temu zapobiec i zleciłem przygotowanie podwyżki, ale niestety, nie mam z czego jej dać. Do tego wszystkiego mamy też spór zbiorowy w MOPS, gdzie żądania podwyżek są na poziomie 1000 zł brutto na pracownika - podkreśla burmistrz Paluch. - To są poważne sprawy i niestety w wydatkach bieżących musieliśmy postawić znaku „stop” i ograniczyć wszystko, co tylko można - dodaje.

I zaznacza, że cięcia nie będą dotyczyły zaplanowanych inwestycji, bo te finansowane są ze środków zewnętrznych, a dodatkowo gmina może wziąć na nie kredyt. Jarosław tak zamierza zresztą zrobić. Z 26 mln zł przeznaczonych na przyszłoroczne inwestycje 15 będzie pochodziło właśnie z kredytów. To konieczne, by miasto mogło wywiązać się z już podpisanych umów na konkretne prace. Na przykład na budowę stadionu szkolnego lub przebudowę płyty rynku. Na bieżące potrzeby samorządy zaciągać kredytów nie mogą. Te muszą bilansować się z dochodami.

W dalszej części m.in.:

  • wzrost płacy minimalnej i podwyżki dla nauczycieli to nie wszystko
  • część samorządów w Polsce protestuje i walczy w sądzie, co robi Podkarpacie

 

 

Pozostało jeszcze 49% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Janik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.