Samochód za milion złotych albo dwa, basen za 200 tysięcy...

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Alicja Zboińska

Samochód za milion złotych albo dwa, basen za 200 tysięcy...

Alicja Zboińska

Wstają rano, idą do pracy na niemal cały dzień, po czym wracają do domu, by pobyć z bliskimi. Od sąsiadów i innych osób wyróżnia ich „jedynie” stan konta. Taki stan, który pozwala na życie luksusowe.

Pracują średnio 10 godzin dziennie. Wolny czas spędzają z rodziną. Mają pomoc domową, często też trenera personalnego i ogrodnika. Taki obraz bogatych Polaków wyłania się z badań społecznych. Luksus jednak niejedno ma imię, może to być rolls royce za 2 mln zł, basen za 200 tys. zł lub zdrowie, a nawet wolny czas.

Krzysztof Rutkowski, właściciel firmy detektywistycznej z Łodzi, nie potrzebuje wielu słów, by opisać, czym dla niego jest luksus.

- To wszystko, co wychodzi poza standard - podkreśla Rutkowski i od razu dodaje, że to z kolei zależy od tego, czym dla kogoś jest ten standard. Łodzianin zaznacza, że nie musi wychodzić z domu - wystarczy, że rozejrzy się w lewo i w prawo i już widzi luksus. Podobnie jest, gdy wygląda przez okno.

- Patrzę przez okno i widzę najnowszy model Mercedesa GLE Coupe za pół miliona złotych oraz Mercedesa GTS za niemal milion złotych - mówi Krzysztof Rutkowski. - Zakup tego drugiego samochodu sportowego to niemal fanaberia, w tym roku wyjechałem nim zaledwie trzy razy. Najdalej byłem w Oleśnicy. Raz natomiast wybrałem się do Aleksandrowa Łódzkiego, na lody. Jest to pewien luksus. Sam kolor takiego auta kosztuje ok. 60 tys. zł. Za luksus się jednak płaci.

Drogi samochód to podstawa

Samochody znanego łodzianina doskonale wpasowują się w kategorię, a w zasadzie cały segment aut dla bogaczy. Jeden z kluczowych wniosków raportu „Rynek dóbr luksusowych w Polsce”, przygotowanego przez firmę KPMG, brzmi bowiem następująco: „Według bogatych Polaków, samochód powinien kosztować minimum 285 tys. zł, żeby mógł być uznany za luksusowy”.

Samochody zajmują szczególną pozycję w „rynku dóbr luksusowych”. W tym roku wartość tego rynku w Polsce ma wynieść 21 mld zł, z czego wartość samochodów premium i luksusowych to aż 12,3 mld zł. Wystarczył rok, by ten segment wzrósł o 17 proc. To nie koniec dobrych wieści dla dilerów „samochodów nie dla ludu”: w ciągu czterech lat roczna wartość rynku luksusowych aut ma w Polsce wynieść 20 mld zł.

Mimo to producentom dóbr dla bogaczy może nie być łatwo, muszą mierzyć się bowiem z coraz to większymi oczekiwaniami klientów.

- Rosnący rynek dóbr luksusowych kreuje wymagania i wciąż podnosi producentom poprzeczkę - nie ukrywa Agnieszka Piętera, prezes zarządu firmy Asymetria, która prowadzi prestiżowy salon meblowy w Warszawie. - Klienci zwracają uwagę nie tylko na samą ofertę, ale także na wartości dodane. Dla nich liczy się także wyjątkowe miejsce ekspozycji, o ciekawej architekturze, z wnętrzem przypominającym klimat domowego zacisza. Ważne jest także przekonanie, że zakup produktu wiąże się z przemyślaną inwestycją w przyszłość.

Krzysztofa Rutkowskiego cieszy, że tylko trzy razy w tym roku jechał autem za niemal milion złotych. Oznacza to bowiem, że jest bardzo zapracowany i nie ma czasu korzystać z luksusu. A to, że jest zapracowany, jest według niego dobrą wiadomością.

Gdy się wszystko ma, mało cieszy...

Zresztą samochody - nawet luksusowe - szczęścia nie dają, o czym przekonuje Piotr Misztal, przedsiębiorca z Łodzi. Świadczy o tym jego nowy rolls royce. Auto kupione miesiąc temu ma otwierany dach. Jest białe, także w środku. Zamontowano w nim siedzenia z białej skóry. Kosztowało niemal 2 mln zł, ale cieszyło właściciela przez zaledwie dwa - trzy tygodnie.

- Już o nim zapomniałem - mówi przedsiębiorca. - Mnie nic nie cieszy, bo to, co chciałem mieć, już mam. Z tego też powodu nie dostanę w tym roku prezentów. Zresztą wszystkie te rzeczy po pewnym czasie się nudzą. Nie ma już więcej rzeczy, o których mógłbym marzyć.

Misztalowi trudno jest jednoznacznie zdefiniować luksus. - Dla każdego może to być coś innego: śmigłowiec lub helikopter albo „fajne ciuchy” - mówi.

Zestawienie KPMG jasno definiuje poziomy zamożności i bogactwa. O dobrze zarabiających i zamożnych można mówić, gdy miesięczny dochód przekracza 7,1 tys. zł brutto. Bogaci co miesiąc osiągają ponad 20 tys. zł brutto, a o bardzo bogatych mówimy, gdy miesięczny dochód to przynajmniej 50 tys. zł.

Do trzeciej kategorii można zaliczyć Piotra Misztala.

- Deklaruję milion złotych miesięcznie - mówi Piotr Misztal. - To jest mój dochód, nie mojej firmy.

Przedsiębiorca jest w mniejszości. Lista osób zamożnych w naszym województwie zamyka się bowiem w liczbie 57 tys. mieszkańców. Łącznie zarabiają oni 12,3 mld zł brutto.

Do kategorii osób bogatych zaliczyć można 9,2 tys. mieszkańców Łódzkiego z łącznym rocznym dochodem ponad 5,9 mld zł.

Osób bardzo bogatych jest jeszcze mniej: 2,2 tys. Ich łączne roczne dochody wynoszą prawie 3,6 mld zł brutto.

W całym kraju mieszka 1,1 mln osób, które można zaliczyć do grona zamożnych. Bogatych jest 164,2 tys. W trzeciej kategorii znalazło się natomiast 42,2 tys. osób.

Najwięcej takich osób mieszka w woj. mazowieckim, a w zasadzie w stolicy i najbliższych miejscowościach. Już 303 tys. mieszkańcow tego regionu miesięcznie zarabia przynajmniej 7,1 tys. zł brutto. Na liście bogatych mieszkańców Mazowsza jest 48,8 tys. nazwisk. Do finansowej ekstraklasy należy 10,8 tys. mieszkańców Mazowsza. Co miesiąc zarabiają przynajmniej 50 tys. zł brutto.

Tymczasem w takich regionach jak Warmińsko-Mazurskie i Lubuskie mieszka przeciętnie po tysiąc osób bardzo bogatych.

Dla kogo drogie podróże

Luksusem dla Piotra Misztala nie są też podróże, choć może sobie pozwolić nadotarcie wnajdalsze zakątki świata. Przedsiębiorca trochę żałuje, że przez większość dorosłego życia podróżował głównie do USA. Zamierza to jednak nadrobić i to już niebawem.

- W styczniu wyjeżdżam do Azji, biuro opracowało mi plan podróży, którą będę realizował na własną rękę - mówi przedsiębiorca. - Zacznę od Tajlandii. Potem odwiedzę Australię, Nową Zelandię, Fidżi, a do Polski wrócę z Japonii. Nie będzie mnie dwa miesiące.

Podróż zapewne będzie luksusowa. Z badania KPMG wynika, że 18 proc. zamożnych Polaków decyduje się na pobyt w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu. Znacznie więcej bogaczy - 85 proc. - deklaruje „prywatne czartery jachtów”. Osobiste, przynajmniej przez pewien czas, jachty przegrywają z równie osobistymi samolotami. Na prywatne czartery tych drugich decyduje się bowiem 94 proc. Polaków z zasobnymi portfelami. Niemal standardem stał się za to prywatny kierowca, którego opłaca 96 proc. bogatych Polaków.

Zdrowie i młodość

Luksusem - zwłaszcza dla tych, którzy nie narzekają na brak pieniędzy - nie muszą być jednak dobra materialne. Dla Witolda Skrzydlewskiego, łódzkiego przedsiębiorcy znanego głównie z branży funeralnej i kwiaciarskiej, najważniejsze jest zdrowie.

- To nie rzeczy materialne są największym luksusem - przekonuje Witold Skrzydlewski. - Co z tego, że ktoś będzie miał miliony, jak zabraknie mu zdrowia. Nie ma takich towarów, które mogłyby to zastąpić. Drugą taką rzeczą jest być młodym, ale bądźmy realistami...

Dla Witolda Skrzydlewskiego pieniądze to rzecz nabyta. Przedsiębiorca twierdzi, że nie przywiązuje do nich wagi, ale nie wydaje ich na luksusowe rzeczy. Jak potrzebuje kupić buty, to wybiera takie za 200 zł, a nie za 2 tys. zł.

- Chodzę w tych butach dopóki się nie rozwalą - deklaruje biznesmen. - Zakładam je na kolację i na budowę.

Wyjątek Witold Skrzydlewski robi dla samochodów. Może się pochwalić BMW, ale na co dzień jeździ hyundaiem.

- Mam skończone 65 lat, jestem normalny gość - deklaruje.

Krzysztof Rutkowski z okien swojego domu widzi nie tylko drogie samochody. Jego wzrok zahacza o basen, którego wybudowanie pochłonęło 200 tys. zł. Dach jego domu zdobi luksusowa dachówka, ale detektyw nie pamięta, ile za nią zapłacił. Kojarzy tylko, że jest to dach z najwyższej półki cenowej.

Witold Skrzydlewski: - Dla mnie największy luksus to zdrowie, a nie rzeczy. Jestem normalnym facetem

- Nie otaczam się za to drogimi przedmiotami. Mam dwa domy: jeden do życia z rodziną i drugi, który nazywam 500-metrową kawalerką - mówi Krzysztof Rutkowski. - Nie każdego na to stać, to prawda, ale na ten luksus pracują w sumie trzy firmy: moja, mojej Mai oraz nasza wspólna.

Praca i inteligencja, a nie wykształcenie

To właśnie ciężka praca sprawia, że bogaci Polacy zajmują aktualną pozycję zawodową i społeczną, a przynajmniej tak deklarują w badaniu firmy KPMG. Tak uważa 74 proc. bogatych rodaków i jest to najczęściej udzielana odpowiedź. Niewiele mniej, bo 73 proc., uważa, że zawdzięcza to cechom charakteru, a wśród nich wymienia m.in. inteligencję oraz samodyscyplinę. Co ciekawe, aż tak istotne nie jest wykształcenie. Swoją pozycję z ukończonymi szkołami i zdobytą tam wiedzą łączy co drugi bogaty Polak. Co trzeci natomiast uważa, że nie osiągnąłby wszystkiego bez szczęścia. Talent aż takiej roli nie odgrywa, tę odpowiedź wybrało 27 proc. uczestników badania.

Wygląda na to, że poziom bogactwa i wysoka pozycja zawodowa niemal nie mają związku z pochodzeniem społecznym, a zwłaszcza ze sprzyjającą sytuacją polityczno-gospodarczą. Pierwszą odpowiedź wybrało zaledwie 8 proc. ankietowanych, a drugą tylko 5 proc.

A dla ciężko i długo pracujących luksusem staje się coś, czym do woli dysponują bezrobotni. To czas wolny. To pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi do głowy Arkadiuszowi Majsterkowi, właścicielowi Domu Jubilerskiego A&A.

- Tylko wolny czas - deklaruje Majsterek. - Jest dużo pracy, dużo zajęć. W takiej sytuacji to wolny czas jest najbardziej potrzebny.

Niemal siedmiu na dziesięciu bogatych Polaków zgromadzonym pieniądzom i zajmowanej pozycji zawdzięcza możliwość realizowania swojej pasji. 64 proc. zaznacza, że pieniądze dają im poczucie bezpieczeństwa, a 63 proc. - niezależność.

Nie wszystkie skojarzenia są jednak pozytywne: dla 26 proc. bogatych Polaków wysokie zarobki oznaczają stres, 11 proc. kojarzą się z presją, a 2 proc. z nieufnością. Zaledwie 1 proc. stawia znak równości między wysokimi zarobkami a arogancją, podobnie jak brakiem bezpieczeństwa i ryzykiem np. kradzieży i szantażu.

Alicja Zboińska

Jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego, zajmuję się głównie sprawami konsumenckimi, pomocą naszym czytelnikom w rozwiązywaniu codziennych problemów. Piszę artykuły o tematyce społecznej, gospodarczej, na przykład o trendach na rynku pracy, działalności przedsiębiorstw. Zajmuję się również szeroko pojętym handlem, zmianami w działalności galerii handlowych, nie tylko w dobie pandemii.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.