Ryszard Świlski (KO) o ustawie metropolitalnej: Metropolia bliżej potrzeb mieszkańców. Test dla pomorskich posłów PiS [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Rafał Mrowicki

Ryszard Świlski (KO) o ustawie metropolitalnej: Metropolia bliżej potrzeb mieszkańców. Test dla pomorskich posłów PiS [rozmowa]

Rafał Mrowicki

- To będzie prawdziwy test dla pomorskich posłów PiS na to, czy chcą działać dla mieszkańców Pomorza. Nie ma lepszego testu niż zagłosowanie i przyjęcie ustawy, która jest dobra dla mieszkańców Pomorza. Tylko ludzie niezrównoważeni głosowaliby przeciwko ustawie, która daje absolutne narzędzia do rozwoju naszego województwa - mówi o ustawie metropolitalnej Ryszard Świlski, senator Koalicji Obywatelskiej, który jest współautorem ustawy.

Rafał Mrowicki: Niedawno Senat przyjął ustawę metropolitalną dla Pomorza. Nie była to pierwsza próba ustanowienia związku metropolitalnego w naszym regionie. Ustawa o metropoliach w różnych regionach powstała pod koniec rządów PO-PSL, jednak po zmianie władzy zabrakło odpowiednich rozporządzeń rządowych. Dlaczego Pomorze musiało czekać tyle lat na kolejne podejście do takiej ustawy?

Ryszard Świlski: Już na początku lat 90. jako samorządowcy tutaj na Wybrzeżu staraliśmy się, by taka ustawa dla Pomorza powstała. Najpierw musieliśmy się porozumieć wewnątrz województwa, by dorosnąć do pewnych rozwiązań. Ten moment nastąpił teraz. Druga kwestia to przygotowanie generalnej ustawy metropolitalnej za rządów PO-PSL. Niestety koniec kadencji spowodował, że nie zostały do niej przygotowane rozporządzenia, które mogłyby rozpocząć "metropoliotwórczy" proces na Pomorzu. Już za rządów PiS przyjęto ustawę metropolitalną dla województwa śląskiego.

Punktem zwrotnym były ostatnie wybory parlamentarne. Udało się zebrać większość w Senacie, która jest różna od obecnej większości rządzącej, co daje nam możliwość inicjatywy ustawodawczej i wprowadzenia ustawy. Proces legislacyjny w Senacie udało się rozpocząć, kolejne 2 stopnie legislacji jeszcze przed nami. 86 senatorów zagłosowało za, 2 tylko było przeciw, a 1 się wstrzymał. Uważam, że to ogromny sukces.

Jeżeli nie zostały do niej wprowadzone żadne poprawki, a ustawa została przyjęta tak ogromną większością senatorów, to wreszcie zrozumiano potrzebę tworzenia metropolii jako organizmu, który daje napęd innym miejscowościom.

Ustawę poparło wielu senatorów PiS. Poseł tej partii Kacper Płażyński oraz poseł Konfederacji Artur Dziambor zadeklarowali panu, że poprą tę ustawę w Sejmie. Liczy pan na jednomyślność pomorskich posłów?

To będzie prawdziwy test dla pomorskich posłów PiS na to, czy chcą działać dla mieszkańców Pomorza. Nie ma lepszego testu niż zagłosowanie i przyjęcie ustawy, która jest dobra dla mieszkańców Pomorza. Tylko ludzie niezrównoważeni głosowaliby przeciwko ustawie, która daje absolutne narzędzia do rozwoju naszego województwa. Podkreślam to znaczenie, bo choć ustawa ma w nazwie metropolię, to daje narzędzia do rozwoju właśnie całego województwa.

[polecane]20719239, 20707167[/polecane]

Mówi pan o korzyściach dla całego województwa. Rocznie ma to być nawet 200 mln zł. Jakie będą więc profity dla powiatów chojnickiego czy człuchowskiego, które są z dala od aglomeracji trójmiejskiej?

Chodzi właśnie o to, by nie były z dala, a elementem przybliżenia jest transport publiczny.

Pomorska Kolej Metropolitalna, która ma swoje ograniczenia jeśli chodzi o docieranie do poszczególnych powiatów, nie ma problemów przy rozbudowie linii kolejowych oraz by PKM dojeżdżała na południe naszego województwa. Tylko na to potrzeba środków, a te środki drzemią w metropolii.

W ustawie jest napisane, że zamiast odprowadzać część podatków od mieszkańców metropolii do budżetu państwa, zostaną tutaj na rozwój. Uważam, że skracanie drogi z Człuchowa i Chojnic do Trójmiasta, będzie dowodem na to, że metropolia jest bliżej potrzeb mieszkańców. Druga kwestia to rynek pracy. Podkreślają to wójtowie i burmistrzowie mniejszych miast, którzy mówią, że ich mieszkańcy korzystają z trójmiejskiego rynku pracy. Prowadzone są wspólne targi pracy, działania, by część podażowo-popytową, czyli połączenie przedsiębiorcy z pracownikiem, były jeszcze doskonalsze. Trzeci element, który podkreślałem w debacie nad ustawą, to kwestie, od których nie uciekniemy: ochrona środowiska i klimat. Jeżeli rząd nie daje sobie rady, to jako poszczególne województwa musimy działać, bo młode pokolenie nam tego nie wybaczy.

W kwestii ochrony środowiska widzi pan większą rolę samorządu województwa?

Przede wszystkim muszą być rozwiązania krajowe, które będą obligatoryjne dla wszystkich. Nie może być tak, że jeden się stara, a po sąsiedzku ktoś pali w kotle śmieciami. Wszyscy powinniśmy o tę przestrzeń zadbać. W tej ustawie to również jest zapisane.

Mówił pan niedawno, że ustawa może pomóc we wprowadzeniu wspólnego biletu dla metropolii. Jeszcze jakiś czas temu planowano jego wprowadzenie od lipca. Teraz mamy wrzesień.

Tu sprostuję. Nie chodziło o to, że teraz będzie wspólny bilet, ale wspólny system rozliczania. To było mówione od początku. To początek wspólnego biletu, jeszcze w samorządzie województwa głośno o tym mówiłem. System wspólnego rozliczania, by pasażer nie przejmował się tym, że jeździ kilkoma środkami transportu publicznego i by nie musiał kupować kilku biletów, my przez InnoBalticę chcemy nadal wprowadzić. Druga rzecz: to wszystko kosztuje. Ustawa metropolitalna, jej rozwiązania finansowe, pokazują, że pewne środki można na to przeznaczyć. Tu jest moduł do tego, by przyspieszyć działania. To po pierwsze. A po drugie, to ustawa metropolitalna nie zwalnia samorządów z integracji.

Ustawa jest narzędziem, a nie celem. Musi być tak, że samorządy w ramach wspólnego biletu oddadzą część swoich kompetencji na rzecz jednostki powołanej przez związek metropolitalny, która moim zdaniem powinna zarządzać systemem transportu publicznego. De facto wreszcie będzie jeden kreator systemu transportowego: kwestii biletowych, przewozowych, planów transportowych.

Za chwilę muszą być one przedstawione najpierw na poziomie wojewódzkim, a potem powiatowym. Ustawa wymusi pewien rodzaj zachowań samorządów i do tego musimy się przyzwyczaić.

Jestem ciekaw, jakich jeszcze kompetencji samorządy będą musiały się zrzec na rzecz metropolii, chociażby w kwestii planowania przestrzennego.

Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot był jednym z pierwszych w kraju, który koncepcje takiego planu zagospodarowania przestrzennego przygotował. Po drugie te kwestie nie są naszą najmocniejszą stroną. Nad tym musimy popracować, by nie powstawały wąskie gardła związane z elementami budowlanymi, projektowymi, transportowymi. Kiedy mówimy o planach, mówimy też o przygotowaniu rezerw pod inwestycje, zabudowę i ciągi komunikacyjne, o mapie drogowej dla całego województwa i metropolii. To trudny element, mam świadomość, że samorządom może być trudno pozbyć się tu pewnego władztwa kompetencyjnego. Pokazujemy jednak na Wybrzeżu, że po ciężkich rozmowach jesteśmy w stanie poprzesuwać część kompetencji. To będzie trudne, ale nie niemożliwe do zrealizowania.

[polecane]20557054, 20465825[/polecane]

Czyli planowanie przestrzenne nie tylko w kwestii infrastruktury drogowo-transportowej, ale też w kwestiach usług i mieszkalnictwa, będzie bardziej zintegrowane i ujednolicone?

Nie ma też co się oszukiwać, że mamy tu pewne zaszłości. Lata 90. i brak planowania, lokowanie niektórych zdarzeń gdziekolwiek, pokazuje, że nasze miasta i przestrzenie wyglądają różnie. Spotykamy się w Pruszczu Gdańskim, gdzie w ostatnich latach pewne przestrzenie udało się usystematyzować. Jest strefa przemysłowa, wielorodzinna, jednorodzinna. W Pruszczu nie było takiej przestrzeni jak rynek w centrum miasta. W pewnym systemie, w takim małym mieście jak Pruszcz, udało się te kwestie załatwić.

Jak mogą wyglądać wspólne procesy decyzyjne w takich kwestiach?

Ustawa mówi wyraźnie o systemie podejmowania decyzji. Różni się ona od innych ustaw metropolitalnych, bo tutaj oprócz gmin zaproszone są powiaty.

Najważniejsze będzie tu podejmowanie decyzji - ja to tak nazywam - podwójną większością. Czyli nie tylko reprezentanci muszą zgodzić się z daną decyzją, ale muszą reprezentować większość mieszkańców zamieszkujących miasto, gminę, które reprezentują. Czyli jeżeli mniejsze miejscowości mają inne zdanie niż duże miasto, to są w stanie swoją decyzję przeforsować. To istotne - trzeba dochodzić do porozumienia, niczego siłowo się nie załatwi. To jeden z najważniejszych punktów tej ustawy.

Podczas dyskusji w Senacie pojawiały się pytania odnośnie Elbląga, który leży niedaleko od aglomeracji trójmiejskiej, ale jest jednak w innym województwie.

To pytanie pada w kontekście naszego województwa nie od dzisiaj. Sami elblążanie mówią, że bliżej im do Gdańska niż do Olsztyna. Widać tę chęć zbliżenia do Gdańska. Udało się przygotować dobre rozwiązanie drogowe, które pozwala szybko dojechać do Gdańska. Brałem udział w rozmowach i debatach w Elblągu, podczas których mieszkańcy pytali jak traktować Olsztyn i Gdańsk. Z pozycji mieszkańca Pomorza ciężko dawać tu rady, ale to naturalne ruchy. To ludzie, a nie mapa i administracja, dokonują wyboru. Taka propozycja swego czasu była przygotowana, by w ustawie była możliwość doproszenia do metropolii Elbląga. Ten zapis jest zgodny z intencją prezydenta Elbląga, z którym było to konsultowane. Jeżeli mowa o zrównoważonym rozwoju kraju, a mówi o tym dużo opcja rządząca, to ustawa metropolitalna jest taką propozycją i próbą. Jeżeli Elbląg stracił status miasta wojewódzkiego, a ma szansę rozwijać się wraz z rozwojem innych miast, to dlaczego ma tego nie wykorzystać? Dlaczego Trójmiasto, aglomeracja trójmiejska, ma nie stworzyć furtki na rozwój dla Elbląga? To chęć wsparcia i pomocy Elblągowi, innych elementów tu nie ma.

Bez wydzielania Elbląga z województwa warmińsko-mazurskiego?

Nie było w ogóle takiej rozmowy. Rozmawialiśmy o tym, jak jako organizator przewozów wzmocnić przewozy do Elbląga, bo na to będą środki. Były też rozmowy, że miasto Elbląg też płaciłoby składkę, by takie usługi wzmocnić. Najpierw jednak zajmujemy się pomorskimi samorządami, a potem będziemy chcieli zajmować się tymi, którzy chcieliby przystąpić do projektu.

Niedawno prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zapowiedziała na początek października spotkanie, na które mają być zaproszeni wszyscy posłowie z Pomorza. Nie obawia się pan, że obecne zawirowania w koalicji rządzącej mogą utrudnić zbudowanie jednomyślności ws. ustawy metropolitalnej?

Nie zajmuję się tym co dzieje się w Zjednoczonej Prawicy. Patrzę na poszczególne osoby podejmujące suwerenne decyzje nie mając pistoletu przy skroni. Mam nadzieję, że posłowie wybrani z innych ugrupowań politycznych widzą, że ta ustawa jest dla Pomorza dobra. Co powiedzą mieszkańcom Kartuz, Kościerzyny czy Chojnic: że nie zagłosowali za, bo partia im nie pozwoliła? Jeżeli mówimy, że zależy nam na dobru mieszkańców, to pokażmy, że naprawdę nam na tym zależy. To nie są kwestie partyjne czy światopoglądowe. Jeżeli ta ustawa zostanie przyjęta, to nie ma znaczenia kto będzie rządził za rok czy za parę lat. Ta ustawa będzie służyć przez następne lata. Jeszcze 9-10 lat temu ludzie pukali się w głowię i myśleli, że budujemy PKM tylko dla Gdańska. To była nieprawda. Ludzie jeżdżą z Kartuz, Kościerzyny do pracy czy na studia. Proszę zobaczyć, co dzieje się wzdłuż linii kolejowej. To rewolucja. Ustawa ma również trochę te opory zmienić.

Jeżeli ustawa zostanie przyjęta przez Sejm i podpisana przez prezydenta, to jakie mogą być jej pierwsze widoczne skutki, które mieszkańcy Pomorza będą mogli odczuć na własnej skórze?

Chyba to kwestie transportowe. Jesteśmy w momencie planowania zakupów nowego taboru kolejowego, przygotowania planów transportowych czy wspólnego biletu. Bardzo istotna rzecz to jest to, czego nie udało się jeszcze zrobić na poziomie rządowym, czyli usprawnienie i połączenie komunikacji kolejowej z autobusową. Inny element to sfera gospodarcza, czyli połączenie rynku pracy.

Rafał Mrowicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.