Marcin Lange

Robert Błażowski: Cel oczywisty - utrzymanie w lidze [ROZMOWA]

Mecz Hokeja Automatyka Stoczniowiec vs KS Unia Oświęcim 15.10.2016 Fot. Piotr Hukało/Adam Skutchan Mecz Hokeja Automatyka Stoczniowiec vs KS Unia Oświęcim 15.10.2016
Marcin Lange

Z Robertem Błażowskim, który tymczasowo został pierwszym trenerem MH Automatyki Gdańsk, rozmawia Marcin Lange

Zapytam prosto z mostu - czuje się Pan pełnoprawnym pierwszym trenerem zespołu?

Wiem, że zarząd klubu rozgląda się za nowym szkoleniowcem, ale podchodzę do tego spokojnie, skupiam się na zespole.

Dotychczas prowadził Pan drużynę w dwóch meczach. Najpierw wygraliście z SMS Sosnowiec 7:1, a w poniedziałek 5 grudnia przegraliście z Unią w Oświęcimiu 1:5. Mimo wysokiej porażki, zespół zagrał jednak dobre zawody...

Zaczęliśmy dobrze, objęliśmy prowadzenie i mogliśmy je podwyższyć. Zamiast tego, gospodarze na cztery sekundy przed końcem pierwszej tercji wyrównali, a później bezlitośnie wykorzystywali kolejne nasze osłabienia.

Właśnie gra w osłabieniach, ale też i w przewagach, to chyba wasza największa bolączka. Nawet w tym drugim elemencie, zamiast strzelać gole, często je tracicie...

Chcę się skupić na najbliższych treningach na grze w osłabieniach, będziemy nad tym mocno pracować. Podobnie zresztą, jak na rozgrywaniem przewag. To w końcu jeden z głównych elementów, którymi wygrywa się mecze.

Zawodnicy o poprzednim szkoleniowcu, Peterze Ekrocie mówili, że mówcą jest świetnym, ale co z tego jednak, skoro taktyka leżała, brakowało pracy nad schematami rozgrywania choćby właśnie gier w przewagach...

Wydaje mi się, że to jednak przesada. Schematy były opracowane, co z tego jednak, skoro jedno zaplanujesz, a na lodzie nie jest to realizowane przez wszystkich zawodników. Aby schemat mógł zafunkcjonować, każdy musi wywiązać się ze swojej roli. Tego niestety, przynajmniej na razie, brakuje. Zmontowaliśmy na przykład dwie nowe piątki do rozgrywania przewag, ale niestety w meczu z Unią Oświęcim nie przyniosło to wymiernego rezultatu.

Wróćmy jeszcze do dwóch ostatnich meczów. Po zmianie trenera drużyna sprawiała wrażenie, jakby odżyła...


Może trochę zeszła z zawodników presja, którą wywierał na nich trener Ekroth. Ciężko mi się jednak na ten temat wypowiadać, ponieważ byłem jego asystentem. Trener zwracał uwagę na elementy, które dla wielu były nowością i nigdy nie przykładali do nich większej wagi. Może też stąd wzięło się niezadowolenie u niektórych. Odnosząc się jednak do meczów z Sosnowcem i Oświęcimiem, to nie mogę zaryzykować tezy, że coś poszło do przodu w grze zespołu. Zmontowaliśmy tzw. “Czeski” atak z Adamem Skutchanem, Petrem Polodną i Jankiem Steberem, wygląda to obiecująco, jednak efektów jeszcze nie ma. Jeśli chodzi o Polodnę, to nie jest on szybkościowcem, ale wniósł do drużyny trochę spokoju, ma zmysł do rozegrania krążka i tak potrzebne nam doświadczenie.

Skoro jesteśmy przy obcokrajowcach - jest Pan zadowolony z ich postawy?

To trudne pytanie. Odpowiem tak - na pewno dobra byłaby możliwość zmiany tych, którzy się nie sprawdzają. My takiej, przede wszystkim ze względu na finanse, jednak nie mamy. Teraz można dywagować, czy nie lepiej było zatrudnić na przykład tylko dwóch obcokrajowców, ale za to takich, którzy pociągną grę zespołu. Przyjęto jednak inne rozwiązanie i tego nie zmienimy.

Cel na resztę sezonu zasadniczego wydaje się oczywisty - wyprzedzić Toruń, aby w play - outach o utrzymanie grać z nimi jeden mecz więcej w Gdańsku...

Oczywiście. Nie bujamy w obłokach i nie patrzymy na ósme w tabeli Katowice. Aby ich wyprzedzić, musielibyśmy wygrać wszystkie mecze i liczyć, że Katowice poniosą same porażki, w tym z SMS Sosnowiec. To nierealne. Zależy nam, aby wyprzedzić Toruń. Tylko i aż tyle.

Wierzy Pan, że uda się utrzymać ekstraligę w Gdańsku?

Jasne, jest na to spora szansa. Aby tak się jednak stało, cała drużyna musi zmierzać w tym kierunku. Wszyscy muszą się na tym maksymalnie skupić.

Rozmawiał Marcin Lange

Marcin Lange

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.