Reforma edukacji 2017. Co zmieni się w nowym roku szkolnym?

Czytaj dalej
Fot. fot.123rf
Monika Jankowska

Reforma edukacji 2017. Co zmieni się w nowym roku szkolnym?

Monika Jankowska

Wojewódzka inauguracja roku szkolnego z udziałem wojewody Dariusza Drelicha odbywa się w poniedziałek w Cedrach Wielkich.

Reforma edukacji wkracza do szkół, także na Pomorzu. W wyniku reformy z mapy naszego województwa zniknie ponad 430 gimnazjów. Co jeszcze się zmieni?

Najważniejsze zmiany

Likwidacja, czy jak woli mówić minister edukacji Anna Zalewska - „wygaszanie” gimnazjów właśnie stało się faktem. Ci z uczniów, którzy w czerwcu skończyli szóstą klasę, nie idą do pierwszej gimnazjum, a do klasy siódmej szkoły podstawowej. Za rok skończą nową, ośmioletnią podstawówkę, a na zakończenie szkoły napiszą egzamin ósmoklasisty. Uczniowie klas VII, a także IV i I SP będą się już uczyć według nowych podstaw programowych. Nowe podstawy wkraczają też do przedszkoli.

W szkołach ma się zmienić m.in. nauczanie historii. W IV klasie pojawią się tzw. obrazki z dziejów Polski, omawiane na podstawie ważnych postaci i wydarzeń: Mieszko I, Jadwiga i Jagiełło, unia polsko-litewska itp.

Zmienia się także nauczanie przyrody. Ten przedmiot ma, tak jak do tej pory, być w planie zajęć czwartoklasistów. Jednak już rok później dzieci będą się uczyć geografii i biologii, a w klasie VII mają dojść chemia i fizyka. Od siódmej klasy nauczany będzie także drugi język obcy.

W tym roku po raz pierwszy wszyscy uczniowie szkół podstawowych oraz klas II i III gimnazjów (którzy będą się uczyć w przekształconych podstawówkach) otrzymają darmowe podręczniki. Czy do wszystkich książki trafią na czas? Choć rodzice są pełni obaw, Pomorskie Kuratorium Oświaty zapewnia, że tak właśnie będzie. - Na początku lipca organy prowadzące szkoły otrzymały około 80 procent złożonego zapotrzebowania. Jednocześnie został złożony wniosek do ministra edukacji narodowej o zwiększenie budżetu. Działania te prowadzone są analogicznie do lat ubiegłych, w których nie było problemu z zakupem przez szkoły podręczników - mówi Iwona Tanewska, przedstawicielka kuratorium.

Uczniowie szkół ponadpodstawowych za podręczniki muszą zapłacić z własnej kieszeni. Warto dodać, że reforma obejmie także ich. Najszybciej ze zmianami zetkną się ci, którzy wybrali szkolnictwo zawodowe. Zawodówki już od tego roku szkolnego zostają zastąpione przez szkoły branżowe I stopnia. W kolejnych latach nauka w liceum i technikum zostanie wydłużona o rok.

MEN: wszystko gotowe

- Reforma edukacji stała się faktem i przebiega zgodnie z wcześniej przyjętym harmonogramem. Samorządy dostosowały sieć szkół do nowego ustroju szkolnego, miały na to czas do 
31 marca - oświadcza Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Rodzice wiedzą, w jakiej szkole ich dziecko będzie się uczyć od 
4 września. Nauczyciele zostali przeszkoleni z nowej podstawy programowej i otrzymali pakiety informacyjne - zapewnia dalej resort. MEN mówi, że zapewnił też środki na wdrażanie reformy. Samorządowcy mają jednak inne zdanie na ten temat.

- Rząd nie pokrywa wszystkich kosztów edukacji. Ten ciężar spoczywa na samorządach żali się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Tu łączny koszt związany z dostosowaniem obiektów oświatowych do funkcjonowania według nowych zasad wyniesie około 37 mln zł. Gdańsk prosił ministerstwo o przyznanie 207 tys. zł na doposażenie świetlic szkolnych. Resort przyznał o 50 tys. zł mniej. Ale i inne pomorskie miasta musiały zacisnąć pasa, by sprostać wymaganiom reformy. W Rumi koszty wyliczono na niemal milion zł. W Malborku tylko przygotowanie jednej szkoły - SP nr 1, która ma zastąpić obecne Gimnazjum nr 1, kosztuje około 150 tys. zł.

Protesty nauczycieli

Związek Nauczycielstwa Polskiego wychodzi dziś na ulice. O godz. 16 pod gmachem MEN w Warszawie związkowcom mają towarzyszyć rodzice i organizacje pozarządowe. Protest ma być m.in. odpowiedzią na brak przeprowadzenia referendum ws. reformy oświaty. - Z Pomorza wyjedzie jeden autokar z członkami związku - deklaruje Elżbieta Markowska, prezes pomorskiego ZNP.

Więźniowie też idą do szkoły

Choć usłyszeli wyrok pozbawienia wolności, chcą... iść do szkoły. W tym roku w ławach szkoły w Zakładzie Karnym w Sztumie zasiądzie niemal 240 więźniów. Jak usłyszeliśmy od gdańskich funkcjonariuszy, na kursach zawodowych skazani będą się uczyć np. zawodów ślusarza, stolarza, elektryka, zbrojarza oraz kucharza.

- Ponad 30 z nich będzie się uczyć w liceum ogólnokształcącym i kolejnych 20 osadzonych dokończy naukę w gimnazjum. Większość skazanych, bo 185, wybrało naukę na kursach zawodowych - mówi mjr Małgorzata Sarnowska, rzecznik dyrektora okręgowego Służby Więziennej.

Placówka, która w tym roku przyjmie dziesiątki skazanych, dwa lata temu została wyremontowana i profesjonalnie wyposażona, dlatego też ma upoważnienia Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku do przeprowadzenia egzaminów potwierdzających kwalifikacje zawodowe. Jak informuje mjr Sarnowska, w szkole znajduje się 10 sal lekcyjnych, w których są m.in. odbiorniki TV, rzutniki i tablice multimedialne. Więźniowie mogą się także uczyć informatyki - w sali komputerowej jest 20 komputerów. Ponadto CKU posiada własną bibliotekę szkolną, w której jest ponad 12 tysięcy książek, również podręczniki i lektury szkolne.

- W każdej klasie znajduje się sprzęt komputerowy z projektorem i ekranem, tworząc komplet multimedialny - tłumaczy rzecznik i dodaje, że w ubiegłym roku szkolnym kursy ukończyło 76 osadzonych, a 36 spośród nich zdało egzaminy i uzyskało potwierdzenie kwalifikacji zawodowych. W tym roku szkolnym nad edukacją osadzonych czuwać będzie 24 nauczycieli, w tym czterech na pełnych etatach.

- Osadzeni, którzy ukończą szkołę, przystępują do ogólnopolskich testów kompetencji, takich samych jak wszyscy uczniowie szkół poza więzieniem. Z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej otrzymują takie same zaświadczenia z wynikami egzaminów jak wszyscy pozostali uczniowie w Polsce, a na świadectwach nie ma żadnej adnotacji, że są absolwentami szkoły więziennej - zaznacza mjr Sarnowska.

Co ciekawe - jak informują więziennicy - niektórzy osadzeni podejmują dalszą naukę na kwalifikacyjnych kursach zawodowych, aby zdobyć zawód. - Po opuszczeniu zakładu karnego łatwiej znajdą pracę i będą mogli się usamodzielnić, utrzymać swoje rodziny - mówi rzecznik.

- Osadzeni coraz częściej rozumieją, jak ważne są potwierdzone kwalifikacje w poszukiwanych zawodach na rynku pracy - mówi Andrzej Molenda, dyrektor CKU. Dodaje, że niektórzy skazani, po opuszczeniu zakładu karnego, kiedy wychodzą na wolność, zwracają się do dyrekcji szkoły z prośbą o duplikaty świadectw w celu przedstawienia ich pracodawcy. To - zdaniem dyrektora Molendy - świadczy o tym, że podejmują pracę.

- Jeszcze kilkanaście lat temu absolwenci szkoły nie byli zainteresowani odbieraniem świadectw, ponieważ twierdzili, że się im nie przydadzą. Dzisiaj sytuacja jest inna. Jak tylko kończą naukę w szkołach lub na kwalifikacyjnych kursach zawodowych, to najczęściej wysyłają świadectwa rodzinie lub bliskim, żeby się pochwalić, że nie zmarnowali czasu w więzieniu - podsumowuje dyrektor Molenda.

Monika Jankowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.