Ratowała świątynie od zapomnienia. Niezwykła historia Romany Cielątkowskiej
Po powrocie z konferencji w Nagasaki poczuła się fatalnie. Lekarze nie ukrywali, że jest z nią źle. Kasia przyleciała z Bali, by spotkać się z matką.
Romana Cielątkowska miała pięćdziesiąt siedem lat, mnóstwo przyjaciół, wiele podróży za sobą i jeszcze więcej w planach na przyszłość. - Była w niej jakaś żarliwość poznania, niezaspokojony apetyt na życie - mówi mi jej przyjaciółka Katarzyna Krenz. - Szwendała się po świecie, kusiły ją krańce ziemi: Labrador, Uzbekistan, Mongolia, Kosowo, irlandzkie Arany, a przede wszystkim Ukraina i Rosja.
Dlaczego Rosja urzekła Romanę Cielątkowską najbardziej?
Czym były dla prof. Cielątkowskiej świątynie, które ratowała?
Od czego zaczeła się jej przygoda z ratowaniem upadających świątyń?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień