Przemoc ma wiele twarzy. A państwo nie potrafi skutecznie jej zapobiegać

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Gabriela Bogaczyk

Przemoc ma wiele twarzy. A państwo nie potrafi skutecznie jej zapobiegać

Gabriela Bogaczyk

„Dlaczego tyle lat pani o tym nie mówiła?” albo „Co pani takiego robi, że mąż się tak zachowuje?”. Takie komentarze słyszą kobiety szukające pomocy. Raport NIK nie pozostawia złudzeń: jest ona niewystarczająca.

Nie każda z upokarzanych kobiet ma w sobie tyle odwagi i siły do walki co polskie aktorki: Katarzyna Figura i Monika Kwiatkowska, Ofiarami przemocy padły też Rihanna, Whitney Houston, Tina Turner czy Halle Berry, która po pobiciu straciła słuch na jedno ucho. Jest to dowód na to, że ofiarą agresji psychicznej czy fizycznej mogą być również celebrytki.

Jednak w większości problem dotyczy zwykłych kobiet: pani z warzywniaka, ekspedientki w spożywczym, pielęgniarki w szpitalu, studentki psychologii, sprzątaczki w szkole, nauczycielki polskiego czy przebojowej pani prezes. Naszej sąsiadki czy kuzynki.

Niebieska karta dla ofiar

Według najnowszych oficjalnych statystyk, w województwie lubelskim prawie 5 tys. osób jest dotkniętych przemocą. W tym 3514 kobiet, 615 mężczyzn i 710 dzieci. Natomiast wniosek o założenie tzw. niebieskiej karty złożyło w tym roku 3751 osób. W całym zeszłym roku było to 5,6 tys. wniosków. W tym 4,4 tys. po raz pierwszy, a 1,2 tys. formularzy dotyczyło kolejnych przypadków przemocy w rodzinie.

- Statystyki nie przedstawiają prawdziwej skali stosowania przemocy domowej wśród Polaków. Pamiętajmy, że tylko jedna czwarta ofiar zgłasza ten fakt do organów ścigania. Mówi się, że trzy czwarte osób pokrzywdzonych nie udaje się do nikogo po pomoc - informuje Magdalena Pietrowska z Centrum Praw Kobiet.

Dlaczego tego nie robią? - Osoby doświadczające przemocy nie zgłaszają tego faktu z wielu powodów: wstydu przed reakcją otoczenia i często najbliższej rodziny, z poczucia winy - osoby stosujące przemoc wmawiają osobom pokrzywdzonym, że to one są winne zaistniałej sytuacji, z bezsilności i bezradności, z braku wiary w uzyskanie realnej pomocy - wylicza Róża Otręba, z-ca prezesa Stowarzyszenia „Bona Fides” z Lublina.

Nasza rozmówczyni dodaje, że takie zachowanie ofiar przemocy wynika też czasami z nieuzyskania dostępnej pomocy zgłaszanej służbom pomocowym, które np. zbagatelizowały problem.

- Osoba doświadczająca przemocy zdarza się, że słyszy np. następujący obwiniający komunikat „Dlaczego tyle lat pani o tym nie mówiła?’, „Co takiego pani robi, że mąż się tak zachowuje” itp. Tego typu reakcje otoczenia pomocowego utwierdzają osobę pokrzywdzoną w przekonaniu, że to ona jest winna i odpowiedzialna za zachowania sprawcy i zniechęcają do zgłaszania się po pomoc. Osoby pokrzywdzone boją się również, że sobie zaszkodzą, wierzą bezgranicznie sprawcom, którzy je zastraszają tym, że zgłoszenie poniesie za sobą jeszcze większą przemoc - tłumaczy Róża Otręba.

Centrum Praw Kobiet zwraca uwagę, że wiele interwencji funkcjonariuszy jest nieskutecznych, bo są mylnie przez nich interpretowane.

- Policjanci często błędnie oceniają przyczyny wezwania pomocy przez kobietę. W raportach podają, że przemoc to jednorazowy przypadek związany z konfliktem na tle majątkowym czy rozwodowym. Dzieje się tak, bo nie znają mechanizmów przemocy u sprawcy i strachu u ofiary. Na miejscu zdarzenia, zaraz po przybyciu, widzą cichego, spokojnego i pokornego mężczyznę, z kolei kobieta krzyczy, wymachuje rękami, wygląda jak awanturnica. Tymczasem z niej wtedy uchodzą emocje, może sobie na nie pozwolić, bo czuje się już w tej sytuacji bezpieczna - wyjaśnia Magdalena Pietrowska.

O tym bagatelizowaniu znęcania się nad rodziną mówią i piszą publicznie coraz częściej kobiety na forach internetowych. To tylko kilka cytatów: „Mojej sąsiadce gliniarz powiedział, że jej (już eks) mąż nie może być alkoholikiem, bo jest kierowcą zawodowym. A poza tym, na pewno ma powód, żeby pić... Ręce opadają” - wspomina Karina.

- Ostatnio sędzina pyta się mnie, ile razy był u pani dzielnicowy. Odpowiadam raz. Sędzina patrzy i pyta ponownie, w jakim odcinku czasu była ta wizyta? Moja odpowiedź: Odkąd mam niebieską kartę, czyli trzy i pół roku. Nastała taka niezręczna cisza... - wyznaje Beata.

Hanna opowiada: - Mnie sędzia napisał w uzasadnieniu postanowienia, że skoro przed rozwodem mój były mąż stosował przemoc i pił, to nie ma powodu nakazać mu opuścić mieszkanie, bo nie jest to dla mnie szczególnie uciążliwe....

Agnieszka zwraca uwagę na problem przemocy, gdy ofiara jest żoną funkcjonariusza: - Spróbujcie wygrać sprawę o znęcanie z mężem policjantem, kiedy koledzy przyjeżdżają na interwencje. Moja koleżanka 17 lat nie mogła rozwieść się z wojskowym lekarzem, oprawcą. Ten problem dotyczy właściwie wszystkich służb mundurowych.

Czego brakuje w zapewnieniu bezpieczeństwa ofiarom

Najnowszy raport NIK o sytuacji ofiar przemocy domowej jasno wytyka błędy w państwowej opiece nad ofiarami przemocy. W uwagach czytamy: „Niebieskie karty są jeszcze zbyt mało skuteczne w doprowadzaniu do trwałego ustania przemocy. Wynika to przede wszystkim z ograniczonych możliwości odizolowania sprawców przemocy od osób krzywdzonych, niewystarczającej pomocy specjalistycznej oraz braku skutecznych metod w zakresie nakłaniania sprawców do udziału w procedurze niebieskiej karty”.

Czym właściwe jest niebieska karta? Jest dokumentem służbowym wypełnianym przez funkcjonariusza policji w przypadku stwierdzenia przemocy w rodzinie. Służy udokumentowaniu faktów związanych z przemocą, ocenie dalszego zagrożenia. Jest także dowodem w sprawach sądowych. Pozwala zapewnić bezpieczeństwo, wsparcie w rozwiązaniu trudnej sytuacji, jak również pomoc psychologiczną, prawną.

- Procedura niebieskiej karty jest ważnym narzędziem do pracy ze środowiskami, w których dochodzi do przemocy. Umożliwia ona pracę służbom pomocowym w miejscu zamieszkania klientów. Z uwagi na fakt, iż „przemoc się karmi milczeniem” to sam fakt zgłoszenia i udokumentowania chociażby podejrzenia stosowania przemocy jest ważnym krokiem zmierzającym do jej zatrzymania - mówi Ewa Kalińska-Grądziel, psycholog z Centrum Pomocy Interdyscyplinarnej w Lublinie.

Ma podobne wątpliwości co do systemu przeciwdziałania przemocy w polskich rodzinach jak Najwyższa Izba Kontroli.

- Wciąż potrzebujemy efektywnych narzędzi prawnej ochrony osób pokrzywdzonych przemocą. Problemem czasami jest długi czas trwania spraw karnych dotyczących przemocy w rodzinie. Potrzebujemy też narzędzi budowania niezależności ekonomicznej osób doświadczających przemocy - wyjaśnia Kalińska-Grądziel.

W ciągu dziesięciu lat funkcjonowania Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie zgłosiło się do instytucji już 9 tys. osób. Z tego około jedna czwarta to osoby doświadczające przemocy domowej.

- Pomagamy im poprzez wsparcie prawnika czy psychologa. Nie dysponujemy mieszkaniami socjalnymi dla nich, posiadamy jedno mieszkanie interwencyjne, w którym jednocześnie może przebywać do trzynastu osób w kryzysie, w tym także osoby, które doświadczają przemocy domowej i w związku z tym uciekły z domu i wymagają schronienia. Natomiast w specjalistycznym ośrodku wsparcia dla ofiar przemocy przy ul. Bazylianówka można otrzymać schronienie na dłużej - podpowiada Marcin Jarecki, kierownik działu interwencyjno-terapeutycznego w Centrum Interwencji Kryzysowej.

I zwraca uwagę, że sama przemoc domowa w rozumieniu polskiego kodeksu karnego nie jest przestępstwem.

- „Przestępstwem jest znęcanie się nad członkiem rodziny” - wyjaśnia. - Ale pamiętajmy, że przemoc nie oznacza tylko siniaków. Równie trudno mają osoby dotknięte przemocą psychiczną, bo są rozstrojone emocjonalnie - tłumaczy Marcin Jarecki.

Zachowania, które nazywamy przemocą, mogą mieć różne formy: fizyczną np. popychanie, szarpanie, ciągnięcie, szturchanie, kopanie, bicie ręką, pięścią, duszenie, krępowanie ruchów. Natomiast przemoc psychiczna polega na obrażaniu, wyzywaniu, straszeniu, szantażowaniu, grożeniu, krzyczeniu, oczernianiu, wyśmiewaniu.

Zdarza się także przemoc seksualna, która objawia się naruszaniem intymności, zmuszaniem osoby do aktywności seksualnej wbrew jej woli, kontynuowaniem aktywności seksualnej bez pytania jej o zgodę lub gdy na skutek zaistniałych warunków obawia się odmówić. Zachowania naruszające intymność to np. wymuszanie pożycia, obmacywanie, gwałt, zmuszanie do niechcianych praktyk seksualnych.

Coraz częściej we współczesnych czasach pojawia się także przemoc ekonomiczna, która oznacza celowe pozbawianie środków do życia lub stwarzanie warunków, w których nie są zaspokajane niezbędne dla przeżycia potrzeby, np. niszczenie rzeczy, używanie rzeczy bez pozwolenia, zabieranie pieniędzy, zaciąganie pożyczek „na wspólne konto”, zmuszanie drugiej osoby do spłacania długów. W przypadku osób starszych, ich dzieci i wnuki stosują przemoc w formie zaniedbania. Chodzi o niedawanie środków na utrzymanie, pozbawianie jedzenia, ubrania, brak wsparcia w czasie choroby.

Kto zostaje sprawcą

- Sprawcy najczęściej wiedzą, jak postępować ze swoimi ofiarami. W pierwszym etapie typowym mechanizmem jest napięcie związane z oczekiwaniem na dokonanie aktu przemocy. Objawia się to zastraszaniem, obrażaniem, wyzwiskami, krzykiem. Później dochodzi do aktu przemocy, po którym zawsze następuje tzw. miesiąc miodowy. Dręczyciel obiecuje, że już nigdy się to nie powtórzy, obdarowuje prezentami, kwiatami, jest czuły. To typowe zadośćuczynienie za swoje przewinienie. I trwa do momentu, kiedy znowu nie powtórzy się przemoc w domu - wyjaśnia Magdalena Pietrowska z Centrum Praw Kobiet.

Do aktów przemocy nie dochodzi tylko w rodzinach tzw. patologicznych. Coraz częściej dotyka rodzin zamożnych lub o średnim statusie społecznym. To nie tylko alkohol jest powodem używania siły przez oprawców. Przewagę fizyczną wykorzystują najczęściej osoby z deficytami emocjonalnymi. - Nie potrafią wyrażać emocji. Nie znają norm społecznych. W dużej mierze zależy to już od wychowania. Sprawcy w dzieciństwie byli np. niedowartościowani, karani, zestresowani. Gdy dorosną, mają siłę, by za te krzywdy się odwdzięczyć, bo są one głęboko skryte w psychice. W momencie przemocy czują władzę nad kimś i że to od nich teraz wiele zależy - wyjaśnia specjalistka z CPK.

Problem przemocy jest powszechny, dotyczy również dużych miast.

- Na wsiach jest on często akceptowalny społecznie, zwłaszcza w powiązaniu z problemem alkoholowym. W dużych miastach natomiast osoby doświadczające przemocy mają większą możliwość skorzystania z pomocy - mówi Róża Otręba ze Stowarzyszenia „Bona Fides” w Lublinie.

Zamykamy oczy i uszy

Dlatego tak ważne jest, by nie odwracać wzroku na ulicy, gdy widzimy szarpiących i grożących sobie partnerów albo nie podgłaśniać telewizora w domu, gdy sąsiad rzuca meblami po swoim mieszkaniu, a dzieci płaczą.

- Muszę przyznać, że w Polsce zwiększyła się liczba osób pokrzywdzonych w sytuacjach przemocy domowej. Wynika to z większej świadomości i odwagi, nie tyle pokrzywdzonych, co świadków zdarzeń - opowiada specjalistka z Centrum Praw Kobiet. I dodaje:

- Już nie zatykamy uszu, udając, że nic nie słychać. Zgłaszamy sprawę na policję, ale anonimowo. Pozwala to na szybszą interwencję i pomoc odpowiednich służb, by nie było za późno - podkreśla.

Jak uzyskać pomoc?

Od lat działa Niebieska Linia, czyli ogólnopolskie pogotowie dla ofiar przemocy w rodzinie. Swoje problemy można zgłaszać pod nr. tel. 22 688 7000 lub 801 120 002. Numer do Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie: 81 534 60 60.

Gabriela Bogaczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.