Prof. Jarosław Górniak: reformie Gowina nieco spiłowano zęby

Czytaj dalej
Fot. Fot. Archiwum Polska Press
Iwona Krzywda

Prof. Jarosław Górniak: reformie Gowina nieco spiłowano zęby

Iwona Krzywda

Co stało się w Sejmie z konstytucją dla nauki ocenia prof. Jarosław Górniak, b. przewodniczący Rady Narodowego Kongresu Nauki.

– Tylko resort nauki na ostatniej prostej wprowadził do projektu nowego prawa regulującego prace uczelni ponad 50 kolejnych poprawek. Na ile tzw. konstytucja dla nauk przypomina jeszcze ustawę tak szeroko konsultowaną ze środowiskiem akademickim?
– Poprawki są naturalnym elementem procesu legislacyjnego. Resort nauki dokonał przeglądu uwag zgłaszanych m.in. przez swoje zaplecze polityczne i część z nich zdecydował się wprowadzić do ustawy. W toku poprawek złagodzeniu uległy warunki posiadania przez uczelnie uprawnień do habilitowania. Przyznawanie szkołom wyższym szeregu uprawień w efekcie reformy będzie bezpośrednio związanie z kategoriami naukowymi w ramach poszczególnych dyscyplin. Prawo do nadawania stopnia doktora i prowadzenia habilitacji miały początkowo zapewniać tylko te najwyższe kategorie A i A+, ostatecznie będzie to możliwe także w przypadku kategorii B+. Rozumiem, dlaczego tak się stało – rząd musi znaleźć dla tej ustawy poparcie. Rozumiem, ale się nie cieszę.

– Resort premiera Gowina uległ także w kwestii rad uczelni.
– Rady uczelni stały się swego rodzaju „chłopcami do bicia”. Nie wiem, skąd wzięły się powtarzane obawy, że posłużą one do likwidacji autonomii uczelni i ich upolitycznienia. Od początku założenie było takie, że skład rady wybiera senat uczelni. Zakładanie, że nie jest w stanie tego zrobić roztropnie, to podważanie jego kompetencji. Rady zostały wymyślone przede wszystkim z myślą o kontrolowaniu pracy rektora w kwestii zarządzania i finansów. Wymaga to szczególnej wiedzy i doświadczenia. Poza tym osoby spoza uczelni są niezależne od rektora i nieuwikłane w wewnętrzne układy interesów. Chcieliśmy, żeby to nowe gremium zatwierdzało strategię uczelni. Wzbudziło to jednak olbrzymią krytykę i ostatecznie za przyjmowanie i rozliczanie strategii będzie odpowiadał senat. Kompetencje rady zostały ograniczone, mniej będzie w niej także członków z zewnątrz. Nie jestem entuzjastą takiego kompromisu, ale nie ma on kluczowego znaczenia dla reformy. W tej ustawie nadal jest bardzo wiele dobrych i potrzebnych rozwiązań np. związanych z oceną działalności i sposobem finansowania uczelni czy kształceniem doktorantów.

– Ma Pan Profesor poczucie, że tej ustawie wyrwano zęby?
– Na pewno trochę je spiłowano. Logika i główne kierunki zmian jednak pozostały. Reforma szkolnictwa wyższego jest niezbędna. Jeśli te poprawki są ceną za jej wprowadzenie, można je zaakceptować. Sporo korekt to zresztą rozsądne ulepszenia, których potrzebę dostrzeżono.

– Studenci, którzy protestowali w kilku miastach w Polsce, przestrzegają, że nowe przepisy doprowadzą do zburzenia autonomii uczelni. Mają rację?
– Nie, absolutnie. Ustawa nie zawiera żadnych elementów godzących w autonomię uczelni. Rektora nadal będzie wybierać kolegium elektorskie, członków rady – senat, a w statucie uczelnia sama doprecyzuje, jakie organy mogą wskazywać kandydatów na rektorów. Co więcej, uczelnie zyskają wyraźnie większą swobodę i będą mogły zdecydować o wewnętrznej organizacji swojej pracy.

– Krytycy obawiają się także, że ta tzw. ustawa 2.0 zaszkodzi regionalnym uczelniom.
– Proszę zwrócić uwagę, że konstytucję dla nauki poparły zarówno państwowe wyższe szkoły zawodowe, jak i mniejsze ośrodki akademickie zrzeszone w tzw. „Porozumieniu Zielonogórskim”. Badania pokazują, że tylko ok. 15 proc. studentów zdobywa wyższe wykształcenie poza miejscem zamieszkania. Młodym ludziom trzeba więc stworzyć szansę na przyzwoite studia, jak najbliższej rodzinnych miejscowości. I w nowej ustawie przewidziano mechanizmy, które mają przyczynić się do rozwoju także lokalnych uczelni. Jednym z nich jest Regionalna Inicjatywa Doskonałości. Dzięki temu konkursowi mniejsze uczelnie dostaną środki na wzmocnienie lokalnych wysp doskonałości, a może także na wyspecjalizowanie się w konkretnej dziedzinie. Dlaczego uczniowie z Krakowa czy Warszawy nie mieliby jeździć do Zielonej Góry kształcić się w najlepszym polskim ośrodku w zakresie np. inżynierii pojazdów elektrycznych.

– Bierze Pan Profesor pod uwagę taki scenariusz, że ta ustawa nie uzyska poparcia posłów?
– Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Dużo zależy od dynamiki wydarzeń w najbliższych dwóch tygodniach i kierunku debaty, także w mediach. Ten projekt niestety stał się przedmiotem politycznych kalkulacji. Mam jednak nadzieję, że do jego odrzucenia ani przełożenia terminu przyjęcia nie dojdzie. Byłby to duży błąd.

– Prace nad nim mocno się jednak przeciągnęły. Uczelnie będą gotowe na wprowadzenie zmian już od października?
– Na początek nie będą one rewolucyjne. Pierwszy rok przewidziano przede wszystkim na przygotowanie statutów, a prace nad nimi w dużej części uczelni już ruszyły. Kluczowe zmiany zostaną zaś wprowadzone dopiero po kolejnej ocenie i przyznaniu nowych kategorii naukowych. Odbędzie się ona w 2021 roku, mamy więc jeszcze trochę czasu, choć pracę trzeba zacząć już teraz.

Iwona Krzywda

Do redakcji Dziennika Polskiego dołączyłam w sierpniu 2015 r. Zajmuję się głównie ogólnopolskimi i lokalnymi tematami związanymi z systemem ochrony zdrowia oraz szkolnictwem wyższym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.