Prezydentura Arkadiusza Wiśniewskiego. Ocena na półmetku kadencji

Czytaj dalej
Fot. Artur Janowski
Artur Janowski

Prezydentura Arkadiusza Wiśniewskiego. Ocena na półmetku kadencji

Artur Janowski

Prezydent Arkadiusz Wiśniewski dużo robi, aby wypełnić obietnice wyborcze, jakie złożył opolanom. Na półmetku kadencji niewątpliwe sukcesy przesłania jednak proces powiększenia miasta, który wyprowadził ludzi na ulice.

Kiedy w ubiegłym tygodniu prezydent Opola pochwalił się tym, co zrobił przez ostatnie dwa lata, nawet najwięksi krytycy musieli przyznać, że Arkadiusz Wiśniewski stara się punkt po punkcie realizować plan, jaki ma na stolicę województwa. Opolanie dostali obiecaną zmianę w sposobie rządzenia, ale bez przekreślenia tego, co zrobiono przez ostatnie 12 lat, kiedy miastem administrował Ryszard Zembaczyński.

Obecny prezydent obiecywał kolejnych inwestorów w strefie ekonomicznej i słowa dotrzymał, a dodatkowo wprowadził też pakiet ulg, jakich miasto do tej pory nie posiadało.

Nie można także nie zauważyć pojawienia się w Opolu znanego koncernu PricewaterhouseCoopers, zaliczającego się do tzw. wielkiej czwórki firm zajmujących się audytem przedsiębiorstw. Tacy potentaci rzadko lokują się w tak małych miastach jak stolica naszego regionu.

Opole jest też dziś pierwszym miastem w Polsce, gdzie fabrykę od podstaw zbuduje chiński koncern Hongbo. Inwestycja budzi skrajne opinie, ale trochę jest tak z wszystkim, co robi obecny prezydent, wobec którego opolanie rzadko pozostają obojętni.

Porządki w ECO

Prezydent obiecywał wycofanie się z prywatyzacji Energetyki Cieplnej Opolszczyzny i słowa dotrzymał. Potem doszło jednak do długiego i burzliwego konfliktu z drugim udziałowcem, a także z załogą, który w grudniu ma znaleźć swój finał. Opole ma mieć większy wpływ na działalność spółki po to, aby mocniej pracowała na rzecz miasta.

Dopiero druga połowa kadencji pokaże, czy tak rzeczywiście się stanie. Prezydent ma prawo się chwalić, że w Opolu powstało 1000 nowych miejsc pracy, ale warto też pamiętać, że wciąż na spełnienie czeka obietnica nowego centrum usług dla biznesu przy ulicy Ozimskiej. To na terenie dawnej fabryki FSO miało powstać 2 tysiące miejsc pracy, a na razie rosną tu tylko chwasty i nie ma się już co łudzić, że w tej kadencji staną ultranowoczesne biurowce. Te na szczęście dla prezydenta i miasta powstały w innych lokalizacjach, ale to tylko dowód, że po pierwsze, nie sposób wszystkiego zaplanować, a po drugie, wreszcie są w mieście firmy, które takich budynków potrzebują. Na plus trzeba także zapisać prezydentowi, że od dwóch lat nie podnosi podatków. Tego w Opolu jeszcze nie było.

Nie poświęcano też tak dużej uwagi miejskiemu sportowi. Zapowiadano wzrost dotacji dla klubów i tak się dzieje, co więcej, dwie spółki Skarbu Państwa zainwestowały najpierw w Orlika Opole, a potem w Odrę Opole. Ten sukces idzie na konto prezydenta, ale nie można zapomnieć, że za tymi ruchami stali też Patryk Jaki, poseł i wiceminister sprawiedliwości, oraz Janusz Kowalski, który ze stanowiska wiceprezydenta trafił do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa na fotel wiceprezesa.

To ci ludzie pomogli wygrać Wiśniewskiemu wybory i wciąż za nim stoją. Sytuacja w miejskim sporcie daleka jest jednak od ideału. Widać zmiany na lepsze, ale głośna awantura związana z upadkiem Gwardii Opole czy działanie dwóch konkurujących ze sobą klubów w żeńskiej siatkówce pokazuje, że sporo pracy przed prezydentem i jego ekipą.

Tę pracę widać już w przypadku obiecanego ożywienia Rynku. Do zimowego lodowiska w tym roku dołączył stok, a dziś otwarcie Spiża w ratuszu, lokal usługowy powstaje też w Delikatesach, które przez wiele miesięcy stały puste. Widać dobrą zmianę, podobnie jak w obiecanej modernizacji oświetlenia, czy większym wsparciu dla miejskiej spółki TBS, która wreszcie buduje komunalne mieszkania.

Nie jest ich wiele, ale to pierwsze takie lokale od 30 lat! Plusem dla prezydenta są także nowe ścieżki rowerowe, rozbudowa komunikacji miejskiej oraz reforma strefy parkowania, m.in. poprzez wprowadzenie możliwości bezpłatnego parkowania przez pierwszych 15 minut. Co ciekawe, to rozwiązanie nie spowodowało drastycznego spadku dochodów ze strefy.

Większe Opole, wielkie kłopoty

Prezydent dalej mógłby się tylko chwalić sporymi sukcesami, gdyby nie nagły pomysł powiększenia Opola, o którym w kampanii nawet nie wspomniał.


Zmiana granic to proces znany, wielokrotnie w historii miasta przeprowadzany, ale do tej pory nigdy na taką skalę. Stolica województwa powiększy się aż o 1/3 i wchłonie m.in. Elektrownię Opole oraz potężne tereny inwestycyjne w Dąbrowie. To wystarczyło, aby wielu uznało to za zwykły skok na kasę, który wywołał głośne i trwające już od miesięcy protesty.

Trudno znaleźć w historii miasta przypadek, aby pomysł jakiegokolwiek prezydenta Opola wywołał tak dużą liczbę blokad dróg i demonstracji. Co gorsza, początkowo wyglądało na to, że ratusz jest tym oporem mieszkańców kompletnie zaskoczony. Długo trwało budzenie z letargu, a sprawie nie pomagała słaba kampania informacyjna, a właściwie jej brak.

Prezydent do najmocniej protestujących w gminie Dobrzeń Wielki pojechał raz, a obecnie - mimo obietnic spotkań - wysyła do przyszłych dzielnic wyłącznie urzędników. To pokazuje temperaturę konfliktu.

Wiśniewski ma rację, mówiąc, że większa stolica może być silniejsza i może się szybciej rozwijać, ale forsowanie tej wizji na siłę jest niebywale niebezpieczne. To stąd hasła o końcu demokracji na Opolszczyźnie, które choć nieprawdziwe, to działają na opolan, którzy w większości konflikt obserwują z boku. I to też jest problem, bo idea większego Opola jakoś nie porwała mieszkańców miasta.

Bardziej interesuje ich, kiedy powstanie obwodnica Piastowska czy nowy most na Odrze, a te inwestycje wciąż stoją pod znakiem zapytania. Przed prezydentem także wyzwanie związane z wysokim poziomem pyłu w powietrzu, jaki notowany jest w Opolu, a także obiecanym rozwojem polityki prorodzinnej. Niebawem w mieście powstanie np. nowy park na Malince, a także nowy plac zabaw w centrum, ale jeśli Opole dalej będzie się wyludniać, to za kilkanaście lat te piękne obiekty będą świecić pustkami. Prognozy demografów są nieubłagane i nie zmieni ich sztuczne napompowanie liczby mieszkańców, do którego dojdzie 1 stycznia 2017 roku po powiększeniu miasta.

Choć na razie Arkadiusz Wiśniewski nie chce publicznie deklarować, czy za dwa lata będzie startował w wyborach, to trudno przypuszczać, aby porzucił projekt, który tak naprawdę dopiero w jego drugiej kadencji ma szansę przekonać wszystkich niedowiarków, że jest najlepszym pomysłem na rozwój Opola.

Wiśniewskiemu sprzyja dziś sporo. Po pierwsze - słabość opozycji w radzie miasta, a także brak kogokolwiek na horyzoncie, kto mógłby skutecznie powalczyć z prezydentem w najbliższych wyborach.

Były poseł Tomasz Garbowski jest obecnie szefem Opolskiego Związku Piłki Nożnej i na nim się skupia, z kolei Marcin Ociepa, przed dwoma laty rywalizujący z Wiśniewskim w drugiej turze, teraz modelowo z nim współpracuje.

To m.in. dzięki politycznym koneksjom Ociepy - który jest bliskim współpracownikiem Jarosława Gowina, ministra nauki i szkolnictwa wyższego - prezydent w dużej mierze zawdzięcza powołanie kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Opolskim.

Dziś Ociepa mówi, że Wiśniewski go pozytywnie zaskoczył i na razie o starcie w wyborach prezydenckich nie myśli, co więcej, nie wyklucza wspólnych list do rady miasta w 2018 roku. Dlatego jeśli Wiśniewski wyciszy emocje związane z powiększeniem miasta, a do końca kadencji nie straci politycznych sojuszników, to drugą kadencję ma prawie w kieszeni. Co wcale nie znaczy, że dostanie ją bez walki. Platforma, Nowoczesna, a także PiS spróbują wystawić kandydatów.

Wiśniewski będzie musiał się starać w drugiej części kadencji, jeśli chce wygrać już w pierwszej turze.

Artur Janowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.