Poznań: Coraz więcej wypadków dzieci. Jeżdżą na quadach, motorach i skuterach bez nadzoru. W tym roku w 266 wypadkach uczestniczyły dzieci

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Nicole Młodziejewska

Poznań: Coraz więcej wypadków dzieci. Jeżdżą na quadach, motorach i skuterach bez nadzoru. W tym roku w 266 wypadkach uczestniczyły dzieci

Nicole Młodziejewska

Wakacje to okres, który sprzyja spędzaniu czasu na świeżym powietrzu. Najbardziej korzystają z tego najmłodsi. Jednak wielu z nich przez nieuwagę ulega poważnym wypadkom.

Od początku roku wielkopolska policja odnotowała 266 wypadków, w których ucierpiały dzieci. W same wakacje, w takich zdarzeniach poważnych obrażeń doznało 80 dzieci.

- W wakacje dzieci same przebywają w domu, rodzice najczęściej pracują i dzieci muszą w jakiś sposób zagospodarować sobie ten czas. Lato, to taki okres, kiedy ładna pogoda zachęca do wyjścia z domu. Dlatego dzieci bardzo często siadają na rowery, motorowery, a nawet motocykle. Ze względu na brak nadzoru dorosłych, dzieci stwarzają dla siebie zagrożenie bezpieczeństwa - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Jak tłumaczy, połowa z tych wypadków dotyczy sytuacji, w których dzieci były pasażerami danych pojazdów. Jednak druga część tych zdarzeń dotyczy wypadków, spowodowanych wyłącznie przez dzieci, które same poruszały się po drogach.

Sprawdź również: Poznań: Ponad 170 wypadków z udziałem pieszych, 4 ofiary śmiertelne w 2019 r. Które ulice są najniebezpieczniejsze

- Jest to też informacja dla nas, że z roku na rok forma poruszania się po drogach jednośladami jest coraz bardziej popularna. Rodziców często stać już na zakup takiego pojazdu. Ale niestety, te wypadki wskazują na to, że umiejętności tych dzieci, a przede wszystkim wiedza i uchronienie się przed niebezpieczeństwem, nie są jeszcze na takim poziomie, który mógłby nas uspokoić - podkreśla Andrzej Borowiak.

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu koło Skoków doszło do wypadku z udziałem 14-latka. Chłopiec jeździł po lesie motocyklem crossowym. Jak wynika ze wstępnych analiz policji, 14-latek nie opanował pojazdu i uderzył w drzewo. Zginął w wyniku odniesionych obrażeń.

- Podobny przypadek mieliśmy kilka dni temu w Śremie, gdzie 16-letni chłopiec jeździł niezarejestrowanym motocyklem. On sam również nie posiadał uprawnień do jazdy takim pojazdem. Na drodze publicznej nie opanował tego pojazdu, zjechał do rowu, uderzył w skarpę i odniósł poważne obrażenia. Aktualnie jest w ciężkim stanie w szpitalu. Uważamy, że do większości tych wypadków nie powinno dojść i to my dorośli jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby dzieciom dać szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo - tłumaczy rzecznik wielkopolskiej policji.

I dodaje: - Z całą pewnością te wszystkie zdarzenia skłaniają nas do takiej refleksji, że to dorośli mają kluczowe znaczenie, jeżeli chodzi o naukę i dawanie przykładu dzieciom. To rodzice powinni być pierwszym ogniwem w życiu młodego człowiek, z którego dziecko bierze przykład. Powinni przekazywać takie bardzo uniwersalne informacje, które sprawiają, że dzieci nie powinny ulegać wypadkom, jak powinny poruszać się po chodniku, ścieżce rowerowej, czy ulicy a nawet w lesie.

Zobacz też: Najdroższy lek w Europie nusinersen jest refundowany. To szansa dla Leona i Patryka na odzyskanie sprawności

Wiele przypadków takich zdarzeń kończy się w szpitalu. W Klinice Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera UM w Poznaniu, co roku w wakacje, liczba pacjentów wzrasta.

- W ostatnim czasie do naszej kliniki trafiło kilkoro dzieci po różnych zdarzeniach czy wypadkach komunikacyjnych w stanie krytycznie ciężkim. Po zaangażowaniu ogromnej grupy lekarzy i pielęgniarek, po wielogodzinnych operacjach udało się te dzieci uratować - mówi prof. Przemysław Mańkowski, kierownik kliniki.

Troje z tych pacjentów trafiło na oddział intensywnej terapii. Jak podkreśla profesor Mańkowski, tak poważne zabiegi zwykle zdarzały się raz na rok. Operacje tej trójki dzieci odbyły się w ciągu jednego tygodnia.

- Operowaliśmy po 10, 11 godzin. To były takie zabiegi, w których staramy się zrekonstruować wszystkie spustoszenia, które dany uraz spowodował - tłumaczy profesor Mańkowski.

Czytaj też: Wybuch na Dębcu: Tomasz J. oskarżony o zabójstwo żony, czterech innych osób i usiłowanie zabójstwa 34 mieszkańców. Okaleczył zwłoki żony

I dodaje: - To są pacjenci mający około 14, 15 lat. Ich obrażenia były bardzo poważne. W jednym z przypadków musieliśmy podjąć się usunięcia całej trzustki. U innego z pacjentów doszło do jednoczesnego rozerwania przepony, pęknięcia przełyku i wątroby, a nawet rozkawałkowania nerki... tyle urazów w jednym. Proszę pomyśleć, jak poważna siła musiała zadziałać na to dziecko, żeby takie spustoszenie spowodować w małym organizmie - mówił.

Teraz młodzi pacjenci czują się coraz lepiej. Dwoje z nich już w środę wróci do domu. Jednak szpital wraz z policją apelują do rodziców, by zwracać uwagę na to, co robią nasze dzieci w wolnym czasie.

- Chcieliśmy przekazać rodzicom przesłanie, by jednak trochę bardziej uważać na dzieci. By nie zaopatrywać dzieci w jakieś motory, czy quady, które kompletnie nie powinny być przez nie używane. Później zdarzają się takie sytuacje, w których nie zawsze uda się dziecko uratować - zwraca uwagę prof. Mańkowski.

Nicole Młodziejewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.