Mariusz Grabowski

Powstanie Warszawskie na Pradze. Konspiracja albo przedarcie się przez Wisłę na drugi brzeg

Widok z Pragi na płonącą Starówkę Fot. FOT. CC Widok z Pragi na płonącą Starówkę
Mariusz Grabowski

W przededniu wybuchu Powstania Warszawskiego konspiracja liczyła po prawej stronie miasta ponad 8 tys. żołnierzy, łączników i sanitariuszek. Dowodził nimi komendant Obwodu VI Praga ppłk Antoni Władysław Żurowski „Andrzej”.

To właśnie on informowany o zbliżających się od strony Anina oddziałach sowieckich i w porozumieniu z Komendą Główną AK, podjął 31 lipca decyzję rozpoczęcia powstania 1 sierpnia o godz. 17. Także 1 sierpnia o godz. 4 rano Moskwa przesłała do sztabu I Frontu Białoruskiego marszałka Konstantego Rokossowskiego rozkaz: „wstrzymać natarcie na Pragę i przejść do czynnej obrony”.
Dla praskich powstańców był to wyrok.

Zdobyć przeprawy

Na skutek tej politycznej decyzji Sowietów od godz. 12 1 sierpnia na 40 dni 1 Front Białoruski stanął, a nawet miejscami cofnął się o ok. 20 km. „Lotnictwo sowieckie od rana zaniechało lotów bojowych. Sytuację tą natychmiast wykorzystali Niemcy kierując do Warszawy w biały dzień transportem kolejowym istotne posiłki broni pancernej, czołgów i piechoty. Zdarzenia te zmieniły zasadniczo układ sił na terenie całej Warszawy, w szczególności na Pradze, gdzie po południu docierać zaczęły luzowane zamarłej linii frontu oddziały niemieckie. Na odwołanie akcji powstańczej nie było sposobu. I tak niedostatecznie uzbrojeni powstańcy musieli zmierzyć się w walce z doskonale wyszkolonymi, liczniejszymi niż się spodziewano, dobrze uzbrojonymi jednostkami niemieckimi i zaskakującą ilością czołgów” - czytamy w tekście Huberta Kossowskiego „Powstanie Warszawskie na Pradze”.

Zadania, jakie zostały przydzielone ppłk. Żurowskiemu, wymagały zdobycia ok. 50 obiektów, w tym silnie ufortyfikowanych koszar 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej, które znajdowały się przy ul. 11 Listopada 16. Otrzymał również rozkaz zabezpieczenia przepraw przez Wisłę, a w razie braku możliwości utrzymania zniszczenia ich.

Jednym z najważniejszych zadań było zablokowanie dwóch głównych arterii przelotowych na Pradze. Pierwsza biegła od mostu Poniatowskiego przez Grochów do Wawra i Anina, druga zaś przez most Kierbedzia, ulicami Zygmuntowską (obecnie aleja Solidarności) i Radzymińską w kierunku Marek. Równie istotne było opanowanie przecinających Pragę licznych linii kolejowych.

Jednak już przed godziną 17 1 sierpnia Niemcy zaczęli strzelać do mieszkańców, a przesuwając godzinę policyjną na 18., chcieli sterroryzować mieszkańców i sparaliżować życie na Pradze.

Siły powstańcze

Jakimi siłami dysponował komendant 6. Obwodu? Teoretycznie miał pod komendą 8 tys. żołnierzy, tyle bowiem wynosił stan ewidencyjny obwodu, jednak 1 sierpnia udało się zmobilizować jedynie ok. 6360 ludzi. Wśród młodych ludzi, podobnie jak we wszystkich oddziałach powstańczych stolicy, panował olbrzymi entuzjazm i chęć do walki, zgaszony prawdą o tym, jak niewiele broni zapewniło im dowództwo.

Z tego stanu rzeczy świetnie zdawał sobie sprawę również ppłk Żurowski. Po latach wspominał: „Nasze uzbrojenie składało się z 272 karabinów, do których przygotowano 4800 szt. amunicji, 6 ciężkich karabinów maszynowych z 2600 szt. amunicji, 7 ręcznych karabinów maszynowych, 1 armatki przeciwpancernej z 80 pociskami, 10 pistoletów maszynowych 900 szt. amunicji, 10 pistoletów Sten i innych, 100 granatów ręcznych polskich, około 500 granatów ręcznych własnej produkcji i około 600 butelek zapalających. Z takim uzbrojeniem mieliśmy uderzyć, aby zdobywać niemieckie umocnione budynki, bunkry i mosty, miejsca stacjonowania piechoty i sił pancernych. Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie przekazanie żołnierzom rozkazu o podjęciu przez obwód niewykonalnego zadania”.

Na Godzinę „W” z nominalnego stanu liczebnego obwodu zmobilizowano około 40 proc. żołnierzy. Uzbrojenie obwodu posiadane przed powstaniem było dalece niewystarczające. Ponadto z powodu braku broni (której często nie zdołano dostarczyć na miejsca zbiórek) oraz niepełnej mobilizacji wiele oddziałów obwodu nie osiągnęło gotowości bojowej.

Godzina „W” na Pradze

Spójrzmy na strukturę organizacyjną AK na Pradze, bowiem pozwala to lepiej zrozumieć istotę walk w sierpniu 1944 r. 6 Praski Obwód ZWZ, a później AK powstał już w listopadzie 1939 r. W 1941 r. obwód został podzielony na rejony szkoleniowe, taktyczne i organizacyjne.

Utworzono 5 rejonów, a w każdym z nich sztaby i służby. I rejon obejmował Nowe Bródno i Pelcowiznę (dowódca kpt. Zygmunt Pawlik „Antoni”); II rejon: Bródno, Targówek i Targówek Fabryczny (dowódca kpt. Kazimierz Lichodziejowski „Tara”); III rejon: Grochów i Saska Kępa (dowódca rtm. Tadeusz Schollenderger „Rakowski”); IV rejon: Michałów (dowódca mjr Henryk Bełdycki „Stefan”.) i V rejon: Praga Centralna (dowódca kpt. Zygmunt Bobrowski „Ludwik”). W takiej formie struktura, mimo kilku zmian na stanowiskach dowódczych, dotrwała do sierpnia 1944 r.

1 sierpnia 1944 r. o godz. 7.30 łączniczka Aniela Lange przyniosła ppłk. Żurowskiemu rozkaz komendanta Okręgu Warszawskiego AK Antoniego Chruściela „Montera” o rozpoczęciu powstania jeszcze tego samego dnia o godz. 17. Żurowski podpisał rozkaz o ataku na terenie Pragi.

Reduta Bródnowska

O godz. 17 powstańcy opuścili miejsca koncentracji i ruszyli do walki. Omówmy je, analizując poszczególne rejony.

Na terenie I rejonu zaatakowano warsztaty kolejowe przy ul. Oliwskiej bronione przez ok. 200 Niemców. Wobec silnego oporu nieprzyjaciela wycofano się do budynku szkoły przy ul. Bartniczej. Przez dwa dni trwały tu ciężkie walki. Niemcy atakowali czołgami i piechotą. Walki na tzw. Reducie Bródnowskiej trwały aż do 3 sierpnia, do godz. 15, kiedy zgrupowania powstańcze wycofały się ul. Ogińskiego, niszcząc po drodze 2 samochody ciężarowe nieprzyjaciela i zabijając kilku Niemców.

Wróćmy do 1 sierpnia: gdy bohatersko walczono przy Bartniczej, niepowodzeniem zakończył się atak na most na kanale Wisła-Bug i na stację kolejową Warszawa-Praga. Po wprowadzeniu przez Niemców do walki czołgów, powstańcy zmuszeni byli wycofać się na Targówek.

Jedna z grup powstańców miała za zadanie wysadzić w powietrze wiadukt kolejowy nad ówczesną ul. Modlińską (obecnie ul. Jagiellońska) na Golędzinowie. Akcja ta nie powiodła się z powodu silnego ostrzału ze strony niemieckich żołnierzy, którzy stanowili obsadę tego obiektu. Oddział powstańczy zaczął się wycofywać w kierunku stacji Warszawa-Praga.

Na polu między Golędzinowem i Śliwicami dostali się pod silny ostrzał bahnschutzów i wojska z rejonu tamtejszego dworca kolejowego. W tym starciu 1 sierpnia zginęło 13 powstańców.

Pierwszym walkom towarzyszyła euforia mieszkańców. „Pierwsze dni to był entuzjazm, że wreszcie się zaczyna, że my cały czas podczas okupacji byliśmy przygotowani na ten dzień walki z Niemcami. Cały czas pod tym kątem się szkoliliśmy. Jak nadeszła godzina »W«, że z Niemcami można było zacząć otwarcie walczyć, to każdy się cieszył, że już wreszcie ta wolność przyjdzie, tym bardziej że oddziały sowieckie już były prawie na obrzeżach Warszawy, bo kilkanaście kilometrów przed Warszawą już były czujki sowieckie” - wspominał Leonard Ranc „Grajcarek”, z Szarych Szeregów.

Klęska za klęską

W II rejonie także nie odnotowano sukcesów. Natarcie na silnie bronioną baterię dział przeciwlotniczych załamało się pod silnym ogniem dział i karabinów maszynowych. Nie zdobyto też budynku zarządu cmentarza na Bródnie. Opanowano za to budynek szkoły przy ul. Oszmiańskiej (dziś XIII Liceum im. Lisa-Kuli) i XXIV Komisariat Policji, gdzie zdobyto kilkanaście karabinów i pistoletów.

Do szturmu ruszyło tu ok. 750 powstańców. Byli oni najgorzej uzbrojeni ze wszystkich praskich oddziałów. Np. zgrupowanie por. Zygmunta Lewandowskiego „Kata” (ok. stu ludzi) posiadało pojedyncze działo przeciwpancerne, 9 karabinów z 2 tys. sztuk amunicji, 9 pistoletów, 3 rewolwery i 200 granatów.

Tylko w walkach o budynek zarządu Cmentarza Bródnowskiego i folwark miejski Agril straty powstańców wyniosły 20 zabitych i wielu rannych. Warto wspomnieć, że powstańców w tym rejonie bardzo czynnie wspomagali mieszkańcy, co ściągnęło na nich zemstę ze strony wroga. Czołgi niemieckie bezkarnie ostrzeliwały budynki przy ul. św. Wincentego, a piechota SS mordowała ludność cywilną. Np. na Cmentarzu rozstrzelano grupę cywilów - ok. 80 mężczyzn, cywilów i rannych powstańców

„Podczas jednej tylko egzekucji przeprowadzonej na terenie Cmentarza Bródnowskiego rozstrzelano 64 mężczyzn. Bardzo ciężkie walki toczyło tu także zgrupowanie por. Juliusza Nowickiego »Dęba«, które po opanowaniu szkoły na ul. Otwockiej uderzyło na swój główny cel - wiadukt kolejowy nad ul. Radzymińską. Choć drugi szturm zakończył się powodzeniem i wiadukt zajęto, to z powodu braku wystarczającej ilości materiałów wybuchowych nie udało się go zniszczyć” - czytamy w artykule Krzysztofa Jóźwiaka „Jak przebiegało powstanie warszawskie na Pradze?”, opublikowanym w 2019 r. na łamach „Rzeczypospolitej”.

Saska Kępa walczy

W III rejonie, z powodu obecności silnych niemieckich oddziałów pancernych oraz bardzo słabego uzbrojenia, powstańcy nie zdecydowali się początkowo na rozpoczęcie ataku. Ppłk Żurowski wspominał: „Na terenie III rejonu na Grochowie i Saskiej Kępie stacjonowały silne oddziały niemieckie, m.in. pancerne (…) Atak dwóch plutonów z rejonu Saskiej Kępy oraz plutonu saperów III zgrupowania na Most Poniatowskiego przez park Paderewskiego powstrzymany został przez chroniący most oddział Wehrmachtu i Luftwaffe. Niepowodzeniem zakończyło się również natarcie na baterię artylerii przeciwlotniczej, stacjonującą na terenie ogródków działkowych przy alei Waszyngtona.

Nie doszło do wysadzenia wiaduktu i torów kolejowych na ul. Targowej i Zamoyskiego. Trzy plutony saperów, które miały wykonać to zadanie, zostały niespodziewanie zaatakowane przez Niemców w parku Paderewskiego...”. Pusty do niedawna park został obsadzony przez liczne i świetnie uzbrojone oddziały Dywizji Pancernej Herman Gőring.

Dodajmy, że przed powstaniem na Saskiej Kępie, przy ul. Obrońców 25 zorganizowano szpital polowy na 24 łóżka. Komendantem szpitala był dr Zbigniew Turski „Obuch”, a zastępcą dr Ewa Lidke „Doktór Ewa”. Jak napisał dr Turski w swych wspomnieniach „... na godzinę 17 w szpitalu stawiła się cała załoga. Działalność szpitala była jednak krótka, bo zaledwie 5 dni...” . Obydwoje lekarze wykonali jednakże kilkadziesiąt operacji. Potem szpital ze względów bezpieczeństwa zlikwidowano, a rannych ewakuowano do prywatnych mieszkań na Saskiej Kępie.

Mała PASTa nasza!

W IV rejonie natarcie na koszary przy ul. 11 Listopada załamało się pod silnym ogniem nieprzyjacielskich karabinów maszynowych, działek przeciwpancernych i 16 czołgów. Wieczorem i nocą podjęto dwa kolejne wielogodzinne ataki na ten obiekt, zakończone niepowodzeniem i dużymi stratami. Ranny został ppłk „Stefan” i walką kierował bezpośrednio komendant Obwodu płk Żurowski ps. „Andrzej”. Niepowodzeniem zakończyło się natarcie na wartownię kolejową przy ul. św. Wincentego, bronioną przez pociąg pancerny.

W V rejonie było lepiej - zdobyto Dworzec Wileński, budynki dyrekcji PKP, pocztę i stację telefoniczną przy ul. Wileńskiej, zabudowania rzeźni przy ul. Sierakowskiego i budynek szkoły przy ul. Kawęczyńskiej. Po brawurowym szturmie zdobyto także centralę telefoniczną przy obecnej ul. Brzeskiej 24, tzw. „Małą PASTę”, i kilka okolicznych kamienic. Była ona jednym z kluczowych obiektów, bowiem dzięki temu można było nawiązać łączność z dowództwem i lewobrzeżną Warszawą.

Sabina Sebyłowa, mieszkająca wówczas na Brzeskiej, w dzienniku pod datą 1 sierpnia zanotowała: „Nasz dom jest objęty akcją powstańczą. Prowadzą ją AK-owcy. Mają biało-czerwone opaski na rękawach. Naznosili butelek. Zwrócili się do lokatorów o naftę. Posiadają bowiem mniej nafty i benzyny niż wynosi pojemność zgromadzonych butelek. Wysuwają się na ulicę. Wracają. Budują w bramie barykadę”.

W pobliżu budynku PKP ludność zaczęła budować prowizoryczne barykady, jednak brak amunicji spowodował, że ostatecznie zdecydowano się opuścić gmach już o godz. 19. Na odgłos walki ok. 100 cywilów ukryło się w schronie przy cerkwi Marii Magdaleny. Rozwścieczeni akcją powstańczą Niemcy wyciągnęli z tej kryjówki Polaków i Rosjan i 17 z nich bestialsko zamordowali.

Walki o Wschodni

Niepowodzeniem zakończyło się natarcie na silnie broniony most Kierbedzia i most Poniatowskiego, posterunek żandarmerii przy ul. Targowej, a także Dworzec Wschodni. Mirosław Charzyński „Hary” z batalionu „Grunwald” tak wspominał zdobywanie Dworca: „Dostałem polecenie, pierwsza rzecz, to było pilnowanie przejść, posterunki wartownicze. Rozkazy przenoszone były z dowództwa obwodu do poszczególnych punktów. Trzy łączniczki, trzeba było je przeprowadzić na ulicę Kawęczyńską i mnie polecono łączniczki przeprowadzić. Z broni to miałem butelki zapalające i »sidolówki«, pistoletu nie dostałem ani karabinu, tylko miałem własny pistolecik, malutki pistolet, który był prywatny z małą ilością amunicji. Nawet wstyd mówić jaki kaliber, to trudno byłoby zastrzelić kogoś, ale strzelał, najważniejsze, że strzelał, można było strzelać do butelek i rozbijać je, ale i człowieka można było też ranić”.

Mimo kilku sukcesów Niemcy kontrolowali sytuację w dzielnicy. Grupa kilkunastu niemieckich czołgów, poruszających się wzdłuż ulic Grochowska - Targowa - 11 Listopada - św. Wincentego, uniemożliwiła powstańcom zbudowanie barykad.

Drugiego dnia powstania walkę kontynuowało jeszcze kilkuset powstańców, w kilku izolowanych punktach dzielnicy. Stało się jasne, że większość strategicznych celów powstania na Pradze nie została osiągnięta, straty natomiast były duże - ok. 300 zabitych i drugie tyle rannych. Powstańcy nie prowadzili już akcji ofensywnych, ograniczając się do obrony zdobyczy z dnia poprzedniego. Co ciekawe, zbyt dużej aktywności nie przejawiali także Niemcy.

Powrót do konspiracji

2 sierpnia wspomniana już Sabina Sebyłowa zapisała: „Powstańcy broni krótkiej mają dramatycznie mało. Naboje powystrzelali. Pozostały rewolwery bez naboi oraz naboje nieodpowiednie do posiadanych rewolwerów. Zdjęli biało-czerwone opaski. Nad ranem odeszli. Butelki pozostawili. Puste. Sporo czasu po odejściu powstańców Niemcy zaczęli strzelać do zabarykadowanej bramy”.

Miejscami trwała wymiana ognia, lecz z powodu przygniatającej przewagi niemieckiej, niepełnej mobilizacji sił obwodu oraz słabego uzbrojenia powstańców walki na Pradze wygasły praktycznie wieczorem 2 sierpnia. 4 sierpnia dowódca obwodu ppłk Żurowski, za zgodą komendanta okręgu, wydał rozkaz powrotu do konspiracji.

Jego rozkaz brzmiał: „Oddziały zakonspirować! Przystąpić do organizowania ochotniczych uzbrojonych grup i dokonać przerzutu na lewy brzeg Wisły!”. Powstańcy rozproszyli się wśród ludności. Wielu Prażan kontynuowało walkę na lewym brzegu. W kolejnych tygodniach Niemcy wywieźli część mieszkańców Pragi do obozów koncentracyjnych.

Z powodu przerw w łączności wiadomość o podjętej decyzji dotarła do płk. „Chruściela” dopiero 6 sierpnia, a cztery dni później Komenda Główna zatwierdziła decyzję dowódcy VI Obwodu. 13 września Pragę zaczęli zajmować Rosjanie i Polacy, 1 Dywizja Piechoty. 15 września dzielnica została w pełni zdobyta.

Co się stało z ppłk. Żurowskim

Po zajęciu Pragi spotkał się z zastępcą gen. Zygmunta Berlinga, gen. Bolesławem Kieniewiczem. W rezultacie rozmów wydał odezwę do swoich żołnierzy, w której wzywał do ujawnienia się i wstępowania w szeregi regularnego wojska. Odezwę rozplakatowano na Pradze.

Gen. Berling zaproponował płk. Żurowskiemu stanowisko zastępcy dowódcy 4 Dywizji Piechoty WP. Jednak po odejściu Berlinga z funkcji dowódcy 1 Armii ppłk. Żurowski został aresztowany przez NKWD. W roku 1945 r. został dwukrotnie skazany na karę śmierci, i tylko dzięki interwencji Mariana Spychalskiego zamienioną ostatecznie na dziesięć lat więzienia.

26 lipca 1945 r. Żurowski został odbity w czasie transportu wraz z dużą grupą przewożonych oficerów i żołnierzy AK. Powrócił do Warszawy i 10 października 1945 r. ujawnił się wobec nowych władz. Przez następnych trzynaście lat do października 1958 r. ukrywał się pod fałszywymi nazwiskami. W 1958 r. Sąd Najwyższy PRL oczyścił go z zarzutów i wyrok uchylił. Odznaczony został m.in. Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości i Orderem Odrodzenia Polski V klasy.

Mariusz Grabowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.