Filip Pobihuszka, mak, jm

Pora na kary dla „drwali”

ścięte drzewo Fot. Fot. Mariusz Kapała Po okazałych dębach w okolicy Siedliska pozostały tylko pnie
Filip Pobihuszka, mak, jm

Najpierw było wielkie larum i zapowiadało się, że prawo rozprawi się z osobami dokonującycmi nielegalnej wycinki drzew. Tyle teoria...

W styczniu w Żarach nieopodal ul. Witosa na placu wycięto kilkusetnie dęby. Naszą redakcję powiadomił o tym poruszony Andrzej Maciejewski.

- Przecież to były zdrowe drzewa, na wiosnę te przycięte kikuty nie wypuszczą nawet listka - pokazywał na miejscu zbrodni mieszkaniec Żar.

Figura tkacza jest pracą dość znanego niemieckiego rzeźbiarza Johanna Ernsta Borna

Fachowcy z Urzędu Miejskiego najpierw przekonywali nas, że wycięto tylko jedno drzewo, choć nikt z nich na miejscu nie był, potem mówili, że pnie były strawione chorobą. W marcu obiecali przyjechać na kontrolę. Dwa dni temu próbowaliśmy dowiedzieć się o jej efekty. Niestety nikt nie potrafił nam udzielić informacji, bo naczelnik jest na chorobowym.

Inaczej potoczyły się sprawy wycinki w Bieniowie na działce dzierżawionej przez mieszkankę wsi od ANR. Kobieta wycięła bez zezwolenia 35 dębów. Kontrolerzy przyjechali po sygnale od sąsiadów. W tej chwili sprawą zajęła się prokuratura. Postępowanie jest w toku.

Na początku lutego, gdy ruszyły prace w podsławskim Myszyńcu, mówiło się nawet o 20 tys. drzew, które mogą pójść pod topór. Rolnik dzierżawiący 40 ha od ANR został zwolniony z części opłat w zamian za przywrócenie tych terenów do użytku rolnego. Problem w tym, że jest to teren obszaru „Natura 2000”. - Te tereny od wojny nie są użytkowane rolniczo i pochłonięte przez przyrodę, tam jest mnóstwo gatunków chronionych. Schronienie znalazło wiele rzadkich gatunków roślin i zwierząt - przekonywał Adam Kloc, były leśnik.

Sprawą szybko zainteresowali się „zieloni”, m.in. znana w Zielonej Górze społeczniczka Joanna Liddane, która miesiąc temu zgłosiła sprawę do wschowskiej prokuratury.

- Prokurator poprosił mnie o wstrzymanie wycinki - mówił Tadeusz Mydłowski, ojciec dzierżawcy, podkreślając słowo „poprosił”.
Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie „spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym znacznych rozmiarów”.
- Została już uzyskana opinia co do zniszczeń, był już w tej sprawie przesłuchany biegły - wyjaśnia zastępca prokuratura rejonowego we Wschowie, Bartosz Jabłoński. Najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia śledczy podejmą decyzję o dalszych krokach w sprawie. - Zdecydujemy, czy postawić komuś zarzuty, czy też nie. Czy dzierżawca miał prawo wycinać drzewa? To również sprawdzamy.

Na przełomie lutego i marca myśliwy z Siedliska zgłosił podejrzenie wycięcia drzew bez zezwolenia na terenie lasów państwowych. Miało do tego dojść podczas masowej wycinki na działkach niedaleko Siedliska. W tym przypadku również chodziło o teren ANR dzierżawiony przez osobę prywatną. Dokładny pomiar GPS potwierdził bezprawną wycinkę.

- Trzy drzewa zostały wycięte już na terenie lasów. Chodzi m.in. o dąb. Przy okazji jego obalania złamały się wiąz i lipa. Z gruszą jest inna sytuacja. Mocno pochylone drzewo miało korzenie na terenie lasów, a rosło na terenie dzierżawionych działek. Straty finansowe są w trakcie ustalania przez straż leśną - informuje Artur Tararuj, nadleśniczy z Nowej Soli.

W Gorzowie najwięcej kontrowersji wzbudzają wycinki planowane przez urzędników. Jeśli drzewa idą pod topór na terenach prywatnych, o tym się głośno nie mówi. To nie jest przedmiotem debaty publicznej. Wycinka drzew na terenach miejskich - i owszem.

Poza planem wycięcia 250 drzew wzdłuż ul. Kostrzyńskiej, głośno było także o wycince na stadionie piłkarskim u zbiegu ulic: Olimpijskiej i Myśli-borskiej. W tym miejscu miasto chce wybudować dwa boiska treningowe, w tym jedno ze sztuczną nawierzchnią. W ostatnich dniach lutego urzędnicy na stronie internetowej miasta zapytali mieszkańców, czy chcą tej inwestycji. Kilkadziesiąt godzin później około 50 drzew już nie było.

Miasto tłumaczyło się, że ankieta nie ma żadnego związku z wycinką drzew. Po prostu trzeba było ją zrobić, bo Ministerstwo Sportu i Turystyki, u którego miasto ubiega się o pieniądze, premiuje te projekty, które poddane są badaniom opinii publicznej. Inwestycja więc nie została jeszcze rozpoczęta, pieniądze nie zostały jeszcze przyznane, ale drzew… już nie ma.

ścięte drzewo
Fot. Mariusz Kapała Po okazałych dębach w okolicy Siedliska pozostały tylko pnie
Filip Pobihuszka, mak, jm

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.