Polska też bywa przedziwna, czyli o podróży bez GPS

Czytaj dalej
Anna Piątkowska

Polska też bywa przedziwna, czyli o podróży bez GPS

Anna Piątkowska

Zaczyna się majówka, a planowanie wakacji zagranicznych jest co najmniej ryzykowne. Ale spokojnie, Polska też bywa egzotyczna i zadziwiająca. Wystarczy omijać modne kurorty, główne drogi i przyglądać się temu, co spotykamy „po drodze” i „przy drodze”. Przekonał się o tym Piotr Marecki, kulturoznawca, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, który napisał książkę „Polska przydrożna” - relację z podróży po innej Polsce.

Swoją podróż przez Polskę odbyłeś na długo przed epidemią, ale najprawdopodobniej w najbliższym czasie to właśnie w ten sposób będziemy podróżowali.

- Mówi się, że jedną z dziedzin naszego życia, które się zmienią po pandemii i społecznej izolacji będzie właśnie podróżowanie, rozumiana tradycyjnie wielka turystyka, kolorowe prospekty, bukowanie lotów i hoteli. Wiele osób będzie przez najbliższe miesiące i lata bardzo nieufnie podchodzić do takiego stylu życia, jaki prowadziliśmy do tej pory. Ale ludzie potrzebują bodźców związanych z przemieszczaniem się, więc w sytuacji, kiedy granice są zamknięte i nie wiadomo, kiedy zostaną otwarte najprawdopodobniej będziemy się skupiać na perspektywach lokalnych. Pojawił się już termin mikroturystyka, to właśnie taki sposób podróżowania będziemy uprawiali w najbliższym czasie. Nie twierdzę, że książka, którą napisałem rok temu będzie jakimś przewodnikiem, ale ona pokazuje właśnie rodzaj takiej mikroturystyki. Zwraca również uwagę na lokalne dziedzictwo kulturowe, oddolne, dziwne, powstające przy drogach.

Żeby odkryć to lokalne dziedzictwo kulturowe, o którym mówisz, odrzuciłeś sposób przemieszczania się po Polsce, który prowadzi z miasta A do miasta B wytyczoną przez GPS trasą.
- Spędziłem w podróży po Polsce dwa tygodnie, przejechałem blisko 5 tys. kilometrów, pokonując dziennie mniej więcej 200-300 km najczęściej małymi drogami. Jeśli miałem do wyboru dużą drogę, mniejszą albo rozwaloną, leśną czy nawet lokalną, którą mogą się poruszać tylko miejscowi – to właśnie taką wybierałem. To była główna zasada w tej podróży. Celowo nie używałem GPS-a, wymyśliłem sobie, że będę jechał przez Polskę inaczej niż zazwyczaj. Na co dzień mieszkam w centrum Krakowa, skąd często udaję się do Lublina, Wrocławia czy Łodzi. Zazwyczaj wówczas ustawiam sobie w GPS-ie adres miejsca, do którego mam dojechać i GPS optymalizuje moją drogę, czyli prowadzi tam, gdzie mam dojechać drogą, którą znamy wszyscy. Ta Polska, która mijam jadąc w ten sposób jest bardzo zestandaryzowana: są dobre drogi, takie same sieciowe sklepy, restauracje przydrożne, stacje benzynowe. W tej podróży jechałem tylko małymi drogami.

Pozostało jeszcze 84% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Piątkowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.