Polska. Kocham. Czy rozumiem? A może jednak: Polak Polakowi wilkiem?

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Olkowski
Roman Laudański

Polska. Kocham. Czy rozumiem? A może jednak: Polak Polakowi wilkiem?

Roman Laudański

W IV Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu znalazłem młodzież, która interesuje się polityką. Przeczytajcie, proszę, co myślą o Polsce i Polakach. Przecież to ma być kraj dla młodych ludzi!

- „Ojczyznę kochać trzeba i szanować/ Nie deptać flagi i nie pluć na godło” śpiewał ponad 30 lat temu Muniek Staszczyk z T.Love. Słuchacie tego jeszcze? W czasach Unii Europejskiej ojczyzna jest nam do czegoś potrzebna?
Alicja Koniuszek, klasa 2 „f”, profil humanistyczny: - Ojczyzna to nasza tożsamość. Bez niej nie mielibyśmy języka, historii, poczucia wspólnoty.

Michał Malinowski, kl 3 „f” humanistyczna: - Ona jest w nas zakorzeniona. Realia się zmieniają, ale wzorce - niekoniecznie. Polacy są narodem przywiązanym do tradycji. Ojczyzna zajmuje szczególne miejsce w naszym sercu, w naszej mentalności. Bez względu na to, co się dzieje, zawsze będziemy stawiać na pierwszym miejscu sprawy narodowe.

Michał Nowicki, kl 3 „f” humanistyczna: - W czasach UE ważna jest nasza, polska, ale także europejska tożsamość. Jesteśmy Polakami, naród ma tradycję i historię, ale jako Europejczycy mamy ze sobą dużo wspólnego. Łączy nas kultura chrześcijańska - wspólna wszystkim krajom europejskim.

AK: - Nasze prawo również pochodzi z prawa rzymskiego. Niecała UE ma te same interesy. Dzieli nas geopolityka, położenie. Nie da się jednak połączyć tych różnych interesów i stworzyć unii personalnej.

Natalia Kwiatkowska, kl 2 „f” humanistyczna: - W czasach powszechnej globalizacji własna ojczyzna jest wyznacznikiem zachowania tożsamości. To jest fajne. W XXI wieku coraz częściej mamy do czynienia z generalizowaniem wszystkiego, z massmediami, internetem. Moim zdaniem fakt, że jeszcze różnimy się - jest pozytywny. Mamy narodową kuchnię, stroje ludowe, folklor.

Mikołaj Piasecki, kl 3 „f” humanistyczna: -Teraz wiele osób zarzuca byłym przywódcom, że jesteśmy zależni od innych, a los Polski rozstrzyga się w Brukseli. Moim zdaniem nasze położenie jest przyczyną wielu problemów. Rosja zawsze wpływała na nasz los. Uzależniała nas od siebie. Albo ktoś nas wykorzystywał, jak np. Napoleon.

AK: - W XVI wieku byliśmy potęgą! Nie zawsze byliśmy zależni.

MP: - Nie zawsze, były momenty, że byliśmy potęgą.

AK: - Albo nas nie było na mapach, albo byliśmy potęgą. Nasze miejsce pomiędzy Rosją a Niemcami to....

MP: - Łakomy kąsek.

- Zaraz Święto Flagi. Bywacie wzruszeni, kiedy na zawodach sportowych grają hymn, a polska flaga wjeżdża na maszt?
MP: - Euro 2012 zjednoczyło nie tylko Polaków, ale i Ukraińców. Organizacyjnie dobrze wypadliśmy, flagi były w oknach, na balkonach i samochodach. Wydarzenie sportowe łączą Polaków.

MM: - Sport, zwycięstwa naszych dają poczucie dumy, zbiorowości. Wreszcie Polacy identyfikują się jako naród, a nie jako kilka walczących ze sobą frakcji.

AK: - W niedzielę byłam na Powązkach na pogrzebie Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Nigdy nie byłam bardziej dumna z tego, że jestem Polką. To było mocniejsze doświadczenie niż sukcesy Polaków w sporcie. Nie należę do żadnej organizacji politycznej. Czułam, że to jest mój obowiązek. Bohaterom należy się szacunek. Dopiero teraz godnie ich upamiętniamy.

MN: - Niestety, każda władza ma swoich bohaterów. Do 1989 roku Żołnierze Wyklęci byli zbrodniarzami, a pod niebiosa władza wychwalała Ludowe Wojsko Polskie. Po 1989 roku to się zmieniło i nie do końca jest słuszne. Nie wszyscy Żołnierze Wyklęci byli kryształowi, zdarzali się wśród nich bandyci. Podobnie z zarzutem wobec LWP, że walczyło za Moskwę. To nie jest prawda.

- Nim ustanowiono święto Żołnierzy Wyklętych, więcej mówiono o bohaterach z Armii Krajowej. Dziś - tylko o Żołnierzach Wyklętych. Zmieńmy temat: czego oczekujecie od ojczyzny?
NK: - Chciałabym, żeby w Polsce można było normalnie żyć, pracy, żebyśmy nie musieli stąd wyjeżdżać. Dziś wielu z młodych emigruje z powodów zarobkowych czy światopoglądowych. Zawsze są niedociągnięcia, które nas uwierają. Chcę żyć w Polsce. Tu chcę być szczęśliwa i spełniona. A jeśli miałabym stąd wyjechać, to tylko na wakacje do ciepłych krajów.

MN: - Chciałbym, żeby skończyło się dzielenie Polaków. Powinniśmy przestać się obrażać. Bierzmy przykład z Amerykanów. Pomimo różnic, budują jeden kraj. My też wszyscy jesteśmy Polakami. Tu każdy z nas jest potrzebny.

- Przepraszam, podobno młodzież nie interesuje się polityką?
NK: - Polityką trochę się interesuję. Czasem oglądam telewizję lub czytam o tym w internecie. Podziały są bardzo widoczne. Mam w wielu kwestiach liberalne spojrzenie na świat. Smutne jest to, że często Polak Polakowi wilkiem. Dopóki rozmawiamy o zwyczajnych sprawach, to robimy to spokojnie. A jak dochodzą poglądy polityczne, to skaczemy sobie do oczu.

AK: - Musimy interesować się polityką, bo jesteśmy uczniami profilu humanistycznego. Dlatego mamy rozszerzoną wiedzę o społeczeństwie. Na lekcjach rozmawiamy o tematach społecznych, jak np. in vitro czy aborcja. Od ojczyzny oczekuję, że politycy przestaną dzielić Polaków w myśl zasady: dziel i rządź. Tu nie trzeba stygmatyzować żadnej partii politycznej, ponieważ to robił prawie każdy rząd. Nie chcę, żeby ojczyzna coś mi dawała, ale nie chciałabym, żeby też mi coś zabierała! Za odbieranie i dawanie - dziękuję. Wolałabym sama zapracować, żeby tylko nikt nie robił mi „pod górkę”.

MN: - Interesuję się polityką, żeby zrozumieć, co tu się dzieje. Historia lubi się powtarzać. Nasze społeczeństwo utknęło w błędnym kole. Już od czasów szlacheckich wiemy, że każdy próbuje rozgrywać swoje interesy nie patrząc na dobro wspólne. Chciałbym, żebyśmy zaczęli akceptować się wzajemnie, żebyśmy nie bali się patrzeć na swoją historię i zaczęli przyznawać się do błędów. Nikt nie był, nie jest i nie będzie święty w historii. Powinniśmy budować swoją pozycję międzynarodową w oparciu o UE i NATO. Jednocześnie musimy mieć świadomość, że będąc w tych organizacjach - zrzekamy się w części swojej niezależności.

Gabriela Potocka, nauczyciel historii i WOS: - A ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek, jak pisał Norwid?
MP: - Problemem naszego społeczeństwa jest ignorancja. Wystarczy zobaczyć, ilu Polaków idzie głosować podczas wyborów. Beznadzieja.

- Przepraszam, wy już głosowaliście? (Potakują)
MM: - Z grudnia jestem... nie mogłem.

AK: - Uważam, że z naszą świadomością narodową mentalnie nie wyszliśmy jeszcze z PRL-u. To się przekłada na frekwencję wyborczą.

- Może to brak społeczeństwa obywatelskiego? Od 1989 roku nie udało się go zbudować.
MM: - Ludzie przyzwyczaili się, że nie mają wpływu na to, co dzieje się w państwie. Rządzi nami niewielka grupka, a ludzie przestali się tym interesować, bo przecież na nic nie mają wpływu.

AK: - Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które nie pamięta tamtych czasów. Potrzebna jest zmiana pokoleniowa. Jestem przekonana, że w naszym pokoleniu będzie większa wrażliwość społeczna.

- A może wasze oczekiwania wobec ojczyzny są nie na miejscu? To wy powinniście dać coś z siebie, zmieniać gospodarkę.
MN: - Powiedzmy sobie jasno: ojczyzna, to my! Dopóki my nie zmienimy swojego sposobu myślenia i dyskusji publicznej, dopóty w Polsce nie zajdą żadne zmiany. Nie możemy mówić: my i oni. My - społeczeństwo, oni - władza. My jako naród musimy interesować się zamianami i to z nas musi wyjść chęć otwarcia się na różnice pomiędzy Polakami.

- Dostrzegacie podziały, kłótnie i mówicie, że nie zgadzacie się na taką Polskę?!
MP: - Nieskromnie powiem: bo my jesteśmy elitą! (śmiech). Jesteśmy nielicznym gronem wśród młodych, którzy - rzeczywiście w większości są ignorantami politycznymi. To są nasze zainteresowania, trochę hobby. Elita - przepraszam, to może za wzniosłe słowo, ale może oddawać rzeczywistość.

MM: - Żyjemy w społeczeństwie informatycznym. Mamy więcej wiedzy, staramy się bardziej zrozumieć, co się wokół nas dzieje. Z coraz szerszej perspektywy patrzymy na to, co się dzieje w kraju. Nie zawsze jesteśmy z tego zadowoleni.

- Zdarzyło wam się kłócić z kolegami o politykę?
Zbiorowo: - Oczywiście!

AK: - Przecież mamy różne poglądy polityczne! Wszystko zależy od poziomu dyskusji. Jeśli ktoś ma poglądy konserwatywne, a ktoś inny - liberalne, to powinni ze sobą spokojnie rozmawiać, wypracować jakąś perspektywę. Konserwatyści wezmą w obronę ludzi uboższych, liberałowie spojrzą na to inaczej, ale trzeba rozmawiać, dyskutować. Ważne, by okazać przy tym trochę pokory, że nie wszystko jeszcze rozumiemy. Niestety, to nie tylko problem społeczeństwa, w którym każdy wie wszystko najlepiej. W rozmawianiu o polityce przeszkadza także tabloidyzacja mediów - przecież nie można robić najważniejszego newsa z sałatki poseł Pawłowicz, kiedy jest dużo innych, ważniejszych spraw! Przy takiej hierarchii młodzież nie jest zainteresowana rozwiązaniem problemu Trybunału Konstytucyjnego. Nawet w telewizji publicznej nie rozmawia się dziś o prawdziwych problemach systemowych. Dlatego twierdzę, że to nie jest tylko wina społeczeństwa.

MP: - Polakom brakuje akceptacji i zrozumienia innych ludzi. Nie akceptujemy konserwatystów, kiedy sami jesteśmy liberałami itd. Tego powinniśmy się ciągle uczyć.

AK: - Ciągle spora grupa Polaków żyje w biedzie. To irytujące, kiedy widzi się, że inni się ustawili...

MM: -...że komuś się udało, a nam nie?

AK:
- Tylko z czegoś to wynika. Na Zachodzie mają wyższe pensje i nie mają takich problemów jak my. Tam nie ma tego napięcia społecznego spowodowanego rozpiętością zarobków.

NK: - Generalizując: Polak potrafi zazdrościć. Sam nie ma pomysłu, jak zarobić. Uważam, że ludzie mogliby osiągnąć więcej, gdyby mniej kłócili się między sobą.

MN: - II wojna światowa pozbawia nas autorytetów. Trzy czwarte z obecnych elit, z wszystkich partii, wywodzi się z chłopstwa, które przed wojną miało nieliczne prawa. Stąd chłopska mentalność Polaków. „Tu moja ziemia, będą jej bronił, bo przyjdzie Niemiec i zabierze mi ją w reklamówce z Lidla” (śmiech). Przypominam też, że jesteśmy tyglem narodów, przez stulecia byliśmy otwartym krajem.

- Od roku trwa dyskusja o migrantach, uchodźcach. Przyjmować? Nie przyjmować?
AK: - Rozróżniajmy uchodźców - kobiety z dziećmi uciekające przed wojną od fali migrantów, w której 70 proc. stanowią młodzi mężczyźni. Dla mnie to są imigranci ekonomiczni. Uchodźców - przyjmujmy. Imigrantów, którzy nie respektują praw, w których chcą mieszkać...

- Na przykład sylwester w Kolonii.
AK: - Jest też dużo innych przykładów. Gdyby to ode mnie zależało, to takich ludzi bym nie przyjęła.

MN: - Patrzę na to z perspektywy człowieka zainteresowanego bezpieczeństwem narodowym. Uważam, że tak niekontrolowany napływ jest szalenie niebezpieczny dla zachodniej Europy. Brak kontroli u bram Europy sprzyjał zagrożeniom. Wśród tych, którzy dotarli do Europy, mogą być osoby powiązane z Państwem Islamskim. One nie cofną się przed niczym, co pokazały zamachy w Paryżu, Brukseli czy zajścia w Kolonii.

- Gdyby wasza szkoła mieściła się nie w Toruniu, a w Paryżu, czy to by wam w czymś przeszkadzało?
MN: - Amerykanie świetnie poradzili sobie z multikulturowym społeczeństwem. Jesteś u nas? OK, możesz praktykować swoją religię, tradycję, ale jesteś obywatelem amerykańskim, musisz podporządkować się naszemu stylowi życia i naszym zasadom. Oczywiście, to narzucenie zasad. Błąd w polityce multikulturowej Europy polega na tym, że nie stara się narzucać zasad, przez co uwidaczniają się różnice i podziały. Dlatego na Zachodzie tworzą się enklawy muzułmańskie, nad którymi policja - jak np. w Belgii - nie ma kontroli.

Pani profesor chciałaby uczyć w takiej międzykulturowej klasie?
GABRIELA POTOCKA: - Odpowiedź nie jest prosta. Wszystko zależałoby od stopnia asymilacji ludzi, którzy zamieszkaliby u nas. Od stopnia zrozumienia i ich chęci bycia Polakami. O tym nie decyduje kolor skóry, ale świadomość i odpowiedzialność za to, gdzie się jest, co się robi i jaką przyszłość wiąże się z krajem, w którym się mieszka. Jeśli mówimy o: tradycji, przeszłości, języku, religii, a nie współczesności, to chciałabym w niej uczyć. Mam nadzieję, że taka klasa wiązałaby współczesność i teraźniejszość z Polską.

MN: - Na Podlasiu mamy katolików, prawosławnych i muzułmanów. Byłem w Kruszynianach w meczecie. Polskim Tatarom należy się szacunek. Wyznają islam, ale przede wszystkim są Polakami. W historii są przykłady, że płacili własną krwią za Polskę.

AK: - Chciałabym uczyć się w takiej klasie. Lubię poznawać obce kultury. To dobrze, że się różnimy, jesteśmy inni. Muzułmanie i katolicy różnią się kulturowo. Mają np. inne podejście do kobiet. Ciężko byłoby zatrzeć różnice kulturowe.

- W niemieckich miastach powstaje coraz więcej meczetów. Co powiedzielibyście na budowę meczetu w Toruniu?
GABRIELA POTOCKA: - Mamy w Toruniu kościoły katolickie, protestanckie, prawosławne. Synagogi już nie ma. Są zielonoświątkowcy, świadkowie Jehowy, buddyści. Wszyscy modlą się po swojemu i chodzą na swoje nabożeństwa. Wszyscy mówią po polsku, pracują dla Polski i są Polakami. Na tych zasadach meczet by się nie wyróżniał. Byłam w Paryżu. Oglądałam katedrę Notre Dame, która - jak wiele zachodnich katedr jest dziś traktowana przez turystów jak muzeum, a nie miejsce kultu. A później nie pozwolono mi na zwiedzanie jednego z kwartałów, bo okazało się, że tam jest największy meczet w Paryżu. I mamy Notre Dame - symbol chrześcijaństwa traktowany jak muzeum, a do meczetu przyjeżdża modlić się tylu muzułmanów, że blokują całe dzielnice!

NK: - Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Państwo powinno być spoiwem różnych kultur. I to państwo powinno pilnować, by jedna z kultur nie zaczęła dominować nad pozostałymi. Nie powinniśmy bardzo ingerować w ich kulturę czy religię, by poczuli się urażeni, ale przybywając do Polski muszą zaakceptować, że są u nas. Nie chodzi przecież o to, żeby przybywając do Polski mogli robić, co chcą. Przecież my chcemy zachować własną kulturę. Nie boję się przyjmować imigrantów, uchodźców, tylko jestem za zachowaniem zdrowego rozsądku. Nie chciałbym, żeby dzięki muzułmanom za jakiś czas narzucono mi lub moim córkom nakaz noszenia hidżabu.

- Co z wami będzie za pięć czy dziesięć lat?
AK: - Sami chcielibyśmy wiedzieć. Może po studiach staniemy przed wyborem: założenie rodziny i wyjazd na Zachód lub wegetacja w Polsce z pensją 1,4 tysiąca złotych?

NK:
- Dylemat bardzo na czasie. Moi koledzy, przyjaciele wchodzący w dorosłe życie, chcą wiedzieć, czy tu coś zmieni się na lepsze? Nie ukrywajmy, czasy są ciężkie. Młody człowiek staje przed bardzo trudnym wyborem. Nie chciałabym za kilka lat wyjeżdżać z Polski. Chciałabym żyć między swoimi. W dzisiejszych czasach wielu młodych decyduje się na wyjazd zarobkowy.

MM: - Jeśli nie wiemy, co będzie z nami jutro, to jeszcze trudniej nam przewidzieć, jak ułoży się życie za kilka lat. Jakie będą uwarunkowania polityczne, ekonomiczne? Co się stanie? Zostaję w kraju. Może tak bardzo kochamy ten kraj, że żal byłoby nam go opuszczać?

MP: - Popieram zdanie Michała.

MN: - Bardzo dużo zależy od polityki wewnętrznej w Polsce. Chcę służyć w armii lub w policji. Czy będzie to mundur z polską flagą, czy - mam nadzieję, że nie - z inną?

W dyskusji wzięli udział: Gabriela Potocka, nauczycielka oraz uczniowie: Alicja Koniuszek, Michał Malinowski, Michał Nowicki, Natalia Kwiatkowska, Mikołaj Piasecki.

Roman Laudański

Nieustającą radością w pracy dziennikarskiej są spotkania z drugim człowiekiem i ciekawość świata, za którym coraz trudniej nam nadążyć. A o interesujących i intrygujących sprawach opowiadają mieszkańcy najmniejszych wsi i największych miast - słowem Czytelnicy "Gazety Pomorskiej"

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.