Policjanci podejrzani o „przecieki” i narkotyki. Adwokat: dowody były pozyskane nielegalnie
Podsłuchy miały być używane bez zgody sądu. Adwokat zaskarżył przeszukanie swojej kancelarii. Dowody zostały zgromadzone legalnie, a przeszukanie było zasadne - odpowiada prokuratura
„Owoce zatrutego drzewa”, czyli nagrania z podsłuchów zastosowanych bez akceptacji sądu, są dowodami w głośnej sprawie, w której zarzut przekazywania poza służbę policyjnych informacji i posiadania narkotyków przedstawiono dwójce gdańskich funkcjonariuszy kryminalnych - twierdzi adwokat, którego kancelaria została przeszukana w ramach śledztwa. Prokuratura ze względu na dobro postępowania odmawia szczegółowego komentarza, ale podkreśla, że decyzje oparte były na „legalnie pozyskiwanych dowodach”.
- Na obecnym etapie postępowania nie chciałbym szeroko komentować sprawy, ale nie było podstaw do dokonania przeszukania mojej kancelarii, a ewentualne argumenty, którymi kierował się prokurator, wydając postanowienie o jego przeprowadzeniu, oparte są o dowody pozyskane w nielegalny sposób. W dodatku - nawet jeśli te dowody byłyby legalne - nic z nich nie wynika dla sprawy - mówi adwokat, zastrzegając anonimowość.
I dodaje: - Ta sprawa ukazuje, jak obecnie organy ścigania postrzegają prawa obywateli zagwarantowane w konstytucji i umowach międzynarodowych. Śledczy stoją na stanowisku, iż można podsłuchiwać wszystkich i w każdej sprawie, nawet dotyczącej najdrobniejszych przestępstw, taki dowód może być wykorzystany. Co istotne, takie postępowania śledczych pozostają poza jakąkolwiek kontrolą sądu.
O czym w „Dzienniku Bałtyckim” informowaliśmy jako jedyni, położona w centrum miasta kancelaria mecenasa została przeszukana miesiąc temu w związku z zatrzymaniem dwójki policjantów z I Komisariatu Policji przy ul. Platynowej w Gdańsku. Prawnik twierdzi, że w jego biurze niczego nie znaleziono ani nie zabezpieczono żadnych komputerów czy innego sprzętu elektronicznego. Złożył zażalenie na bezzasadność tego przeszukania i to zażalenie będzie teraz rozpatrywane przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe.
Jak udało nam się ustalić, rzekomo „nielegalne dowody” - nagrania z podsłuchów telefonicznych zastosowanych bez koniecznych postanowień sądowych - miały być gromadzone do kwietnia 2016 roku, czyli na niemal rok przed przeszukaniem oraz spektakularnym zatrzymaniem przez Biuro Spraw Wewnętrznych (BSW) 35-letniego Sebastiana C. i 39-letniej Żanety R. Dwójce policjantów z grupy operacyjno-rozpoznawczej (tzw. kryminalnym) przedstawiono zarzuty.
Mężczyzna jest podejrzany o posiadanie ponad 1,5 grama marihuany i podobnej ilości amfetaminy, kobieta - o to, że w okresie od lipca 2015 r. do kwietnia 2016 r. przekraczała swoje uprawnienia „poprzez dokonywanie bezpodstawnych sprawdzeń w systemach informatycznych eksploatowanych przez policję, a następnie przekazywania osobom nieuprawnionym uzyskanych danych”.
Jak informowała przed miesiącem Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, przekazywane informacje „dotyczyły m.in. prowadzonych postępowań oraz danych osobowych i adresowych”. Mimo diametralnie różnych zarzutów dwójkę policjantów objęto jednym śledztwem, bo znali się i pracowali w jednej grupie, a początkiem sprawy był materiał zgromadzony na skutek czynności operacyjnych zrealizowanych przez BSW.
Czy tym materiałem były właśnie nagrania z podsłuchów?
- Z uwagi na nieobecność prokuratora prowadzącego śledztwo i by te informacje nie miały negatywnego wpływu na planowane czynności i przebieg postępowania mogę tylko powiedzieć, że były to legalnie uzyskane dowody z czynności operacyjnych - mówi prok. Tatiana Paszkie-wicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która zastrzega, że z tych samych powodów o bieżących działaniach może powiedzieć tylko, że „są prowadzone czynności i weryfikowane informacje”.
Jak tłumaczy, stanowisko „okręgówki” dotyczące zażalenia na przeszukanie zostało również przekazane do sądu razem z aktami sprawy. - Prokuratura, nie przychylając się do tego zażalenia, wniosła o jego nieuwzględnienie. Stoimy na stanowisku, że decyzja o przeszukaniu kancelarii była zasadna i poparta analizą zabezpieczonego w sprawie materiału dowodowego, zgromadzonego w oparciu o wyniki realizowanych czynności operacyjnych i uzyskanych na tej podstawie w sposób legalny dowodów - podkreśla.
Policjanci od razu po informacji o zatrzymaniu zostali zawieszeni w czynnościach i grozi im zwolnienie ze służby.