Początkowo "Delikatesy" to był sklep z zupełnie innego świata. Potem, już w trakcie dekady Gierka, bydgoszczanom spowszedniał

Czytaj dalej
Fot. Tytus Żmijewski
Krzysztof Błażejewski

Początkowo "Delikatesy" to był sklep z zupełnie innego świata. Potem, już w trakcie dekady Gierka, bydgoszczanom spowszedniał

Krzysztof Błażejewski

„Delikatesy” - sklep o takiej nazwie otwarto w Bydgoszczy 7 grudnia 1952 roku. Miały w nim być najatrakcyjniejsze towary dla tzw. świata pracy.

„Pomarańcze, figi, banany będziemy mogli kupować na gwiazdkę” - głosił tytuł informacji zamieszczonej w dniu otwarcia bydgoskich „Delikatesów” w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”. To była obietnica, która natychmiast poruszyła bydgoszczan. Od rana do wieczora sklep, znajdujący się na rogu placu Wolności i ul. Gdańskiej, niewielki powierzchniowo, przeżywał ogromny napływ klientów poszukujących tej odrobiny luksusu, jakiego dotąd Państwo Ludowe nie było w stanie dać, nawet na święta.

W czynie przed terminem

Jak wszystko, także i otwarcie „Delikatesów” odbyło się, o czym nie omieszkano się pochwalić, przed terminem. Początkowo planowano sprzedaż od 15 grudnia, jednak dzięki „umiejętnej organizacji prac ze strony kierownictwa, wysiłkowi murarzy, stolarzy i malarzy z MPRB oraz załogi przedsiębiorstwa”, udało się sklep otworzyć całe 8 dni wcześniej. W „Delikatesach”, które miały być nowością na rynku, nawiązująca do dawnych przedwojennych „kolonialek” obiecywano towary wysokiej jakości, świeże, w estetycznych opakowaniach. Aby zapobiec wykupywaniu towaru przez spekulantów, kierownictwo przyjęło metody „rzucania” do sprzedaży szczególnie atrakcyjnych artykułów po południu, aby mógł się w nie zaopatrywać bydgoski „świat pracy”.

Towary z... paczek

Bydgoski sklep „Delikatesy” był dopiero czwartym obiektem tej sieci po Warszawie, Łodzi i Gdańsku, otwartym w Polsce. Klienci nie mieli pojęcia, że mają do czynienia z absolutnie niesocjalistycznym przykładem handlu, gdyż „Delikatesy” były firmą założoną przez grupę zmyślnych działaczy PZPR wysokiego szczebla, którym miała, działając na terenie największych miast kraju, przynosić ogromne zyski w warunkach wygłodniałego rynku.

Z dalszej części artykułu dowiesz się: 

  • w jakie towary mogli zaopatrzyć się klienci "Delikatesów"
  • dlaczego niemal codziennie do sklepu przyjeżdżała milicja
Pozostało jeszcze 58% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.