Platforma chce referendum w sprawie reformy edukacji. PiS: To bezcelowe

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Szkocki
Norbert Kowalski

Platforma chce referendum w sprawie reformy edukacji. PiS: To bezcelowe

Norbert Kowalski

Politycy Platformy Obywatelskiej rozpoczęli zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy oświaty przeprowadzonej przez PiS.

- Reforma edukacji jest nieprzygotowana. Szkolnictwo nie jest zabawką i nie powinno się przy tym majstrować

- nie ma wątpliwości Szymon Ziółkowski, poseł PO z Poznania. We wtorek członkowie wielkopolskiej Platformy ogłosili, że rozpoczynają zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy edukacji.

Niszczenie edukacji?

- Chcemy przekonać PiS, że społeczeństwo nie akceptuje tej reformy. PiS często mówi o poparciu społecznym, więc chcemy sprawdzić dokładnie, co ludzie myślą o zmianach w edukacji - opowiada Tomasz Lipiński, poznański radny PO.

Politycy Platformy przekonują, że reforma edukacji nie została przemyślana i zaszkodzi szkolnictwu. - Edukacja to tak szeroki temat, że nie można przygotowywać reformy w ciągu zaledwie kilku miesięcy. To się odbije na wykształceniu naszych dzieci. Wbrew temu, co mówi minister Zalewska, te zmiany wpłyną negatywnie na poziom nauczania w Polsce - twierdzi Szymon Ziółkowski.

Radny Lipiński zapewnia za to, że przedstawiciele PO nie ustalają sobie minimalnej liczby podpisów, które chcieliby zebrać w Poznaniu, lecz mają nadzieję, że będzie ich co najmniej kilkanaście tysięcy.

- Dużo osób spoza polityki już się deklarowało, że chętnie podpisze wniosek i nawet pozbiera podpisy wśród swoich znajomych. Jestem spokojny o to, że w Poznaniu będzie dużo podpisów

- opowiada Tomasz Lipiński.

Zwolennicy referendum będą musieli zebrać co najmniej pół miliona podpisów w całym kraju, żeby w ogóle mogło do niego dojść. Jednak nawet ich zebranie, nie oznacza, że referendum zostanie zarządzone.

- To rzeczywiście nie jest wiążące, ale duże poparcie pokaże, że PiS jest oderwane od społeczeństwa, które nie popiera zmian - uważa Tomasz Lipiński.

Z kolei Szymon Ziółkowski dodaje: - To ostatnia deska ratunku. Nie możemy być obojętni i musimy stanąć razem z obywatelami.

Reformę odczują dzieci?

Z pomysłem zbierania podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie referendum jako pierwszy wystąpił Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Ta reforma odbije się na dzieciach. Nie ma ważniejszej sprawy niż edukacja - uważa Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP.

Wraz z upływem czasu do tego pomysłu przyłączały się kolejne organizacje i politycy opozycji.

PO chce referendum ws. edukacji i samorządów. PiS: To zagrywka polityczna

Źródło: TVN24/x-news

- Nowoczesna wspiera inicjatywę ZNP. Bitwa jeszcze trwa - zapewniała na początku stycznia Joanna Schmidt, posłanka Nowoczesnej z Poznania.

Z kolei we wtorek organizację referendum poparło prezydium Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. - Zmiany w edukacji spowodują wiele dodatkowych wydatków, nie wpływających na poziom edukacji i doprowadzą do zwolnień nauczycieli - uważają przedstawiciele OPZZ, którzy zachęcają związkowców do składania podpisów.

Bezcelowe referendum?

Politycy PiS odpowiadają, że na organizację referendum jest już za późno, a czas na takie rozwiązania był np. w zeszłym roku. Podkreślają też, że reforma edukacji oraz likwidacja gimnazjów była jednym z ich głównych postulatów wyborczych z 2015 roku, który obecnie jest realizowany.

- Jesteśmy konsekwentni w swoich działaniach i prosiłbym posłów PO, by nie wymagali od nas, że zmienimy nasze obietnice

- komentuje Marcin Porzucek, poseł PiS.

Jednocześnie dodaje, że organizacja referendum byłaby bezcelowa, gdyż, jak twierdzi, według sondaży większość Polaków popiera reformę edukacji. Poseł PiS uważa również, że 8-letnia podstawówka i 4-letnie liceum jest lepszym systemem niż obecny. - Czemu służą gimnazja? Przecież kształcenie w nich jest równie ogólne jak w podstawówkach. A dzięki 4-letniemu liceum młodzież może lepiej przygotować się do matury i studiów - mówi Marcin Porzucek.

Odrzuca również argumenty, że reforma jest nieprzygotowana i wprowadzana za szybko.

- Mówimy o niej od 2015 roku, a gdybyśmy się uparli, to moglibyśmy ją wprowadzić już rok temu. Jednak zeszły rok służył jeszcze właśnie na te przygotowania

- kończy poseł PiS.

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.