Pinior na wolności. Prokurator: Biuro senatorskie Piniora jak zakład usługowy

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
Marcin Rybak

Pinior na wolności. Prokurator: Biuro senatorskie Piniora jak zakład usługowy

Marcin Rybak

Józef Pinior nie został aresztowany. W czwartek po godzinie 23 sąd odrzucił wniosek prokuratury o areszt i zadecydował tym samym, że Józef Pinior wychodzi na wolność. Do domu zwolniono też jego asystenta Jarosława Wardęgę. Przypomnijmy, że prokuratura zarzuca Józefowi Piniorowi korupcję i płatną protekcję. Wspólnie ze swoim asystentem Jarosławem Wardęgą miał on obiecywać załatwienie za łapówki rozmaitych spraw we Wrocławiu i Warszawie. Jak ustalił portal GazetaWroclawska.pl, wśród dowodów obciążających mają być też stenogramy podsłuchanych rozmów telefonicznych. Senator Pinior miał wprost mówić w nich o łapówkach w zamian za senatorską interwencję.

Aktualizacja, piątek godz. 12.10
- Uczynili z biura senatorskiego przedsiębiorstwo usługowe - mówi o Józefie Piniorze i jego asystencie Jarosławie Wardędze szef poznańskiego wydziału Prokuratury Krajowej Piotr Baczyński.
Wyjaśnia, że zdaniem prokuratury, były wpłacane pieniądze na konta w zamian za konkretne interwencje senatora. Przekonuje, że prokuratura ma na to dowody.
- Naszym zdaniem są dowody na to, że w biurze pana senatora podejmowano się interwencji w zamian za pieniądze. Wynika to z podsłuchanych rozmów telefonicznych - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl prokurator Baczyński. - Jest w nich mowa o konkretnych interwencjach i konkretnych pieniądzach.

Prokurator przyznaje, że nie zawsze jest to wyrażane "bardzo wprost". Ale tak wypowiedzi te interpretuje prokuratura.
Tezę obrony, że prokuratura niesłusznie łączy sferę życia prywatnego (pożyczki od przyjaciół, znajomych) i zawodowego (interwencje senatorskie) prokurator skomentował: Z rozmów to nie wynika".

Aktualizacja, piątek godz. 11.30
Rzecznik prasowy sądu w Poznaniu wyjaśnił dziś powody nocnej decyzji o odmowie tymczasowego aresztowania Józefa Piniora i dwóch innych osób.
Najważniejsza kwestia - uprawdopodobnienie przestępstwa. - "Sąd uznał, że zachodzi pewne prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów, ale nie jest to prawdopodobieństwo na tyle duże w rozumieniu przepisów, które wskazują na podstawy do aresztowania" - mówił sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Oznacza to, że dowody prokuratury nie zostały uznane za kompletnie bezpodstawne. Choć na tyle wątpliwe, że nie ma mowy nie tylko o areszcie ale i o innych środkach zapobiegawczych jak kaucja zakaz opuszczania kraju czy choćby poręczenia osobiste - proponowane przez obronę.

Druga kwestia - obawa matactwa. Czyli na przykład tworzenia fałszywych dowodów uzgadniania wspólnej linii obrony z innymi podejrzanymi czy namawianie świadków do korzystnych dla podejrzanego zeznań.
Rzecznik: - Sąd uznał, że nie zachodzą przesłanki szczególne, bo nie ma obawy matactwa. A taka obawa była podstawą wniosku prokuratury. To że podejrzani nie przyznali się do winy, to ich prawo. To organy ścigania muszą wykazać podejrzanemu winę. Materiały w żaden sposób nie wskazuje, że podejrzani będą w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie.

Krótko mówiąc, sam fakt, że ktoś nie przyznaje się do winy nie może by powodem do aresztowania bo to jego prawo. I z tego powodu, że się nie przyznaje nie należy wyciągać wniosków, że będzie mataczył.

Po trzecie: prokuratura ma już dowody i to dużo i podejrzani nie mają jak na nie wpływać.
Rzecznik: - Zwłaszcza, że materiał dowodowy w postaci nagrań i dokumentów jest już zabezpieczony w aktach sprawy. Podejrzani nie mają możliwości wpływania na ten zebrany materiał. Również dotychczasowa postawa procesowa podejrzanych nie wskazuje na obawę matactwa.

I ostatni wątek - wysoka kara. Podstawą do aresztu jest też wysoka kara, jaka grozi za zarzucane przestępstwo. Co prawda teoretycznie za korupcję grozi do 8 lat ale w tej sprawie - nawet gdyby uznać, że będzie skazanie - wyrok na pewno aż tak surowy nie będzie.

Rzecznik: - Sąd wskazał też, że zarzucane im przestępstwo jest zagrożone wysoką karą 8 lat pozbawienia wolności. Ale w tej sytuacji realne zagrożenie jest takie, że sąd uznał, że nawet gdyby w przyszłości doszło do skazania, to w realiach tej sprawy ta kara nie byłaby tak surowa, by zachodziła obawa matactwa.

Aktualizacja, piątek godz. 9.30
Prokuratura nie zgadza się z decyzją sądu o odmowie aresztowania Józefa Piniora. Będzie składała na nią zażalenie.
- Prokuratura podtrzymuje opinię, że przebywanie podejrzanych na wolności w sytuacji, gdy poznali treść i wagę stawianych im zarzutów, może prowadzić do podjęcia przez nich działań zakłócających bieg śledztwa. Konieczne jest zwłaszcza skuteczne odizolowanie Józefa P. od jego asystenta Jarosława W. z uwagi na fakt, że obaj brali udział w procederze polegającym na przyjmowaniu korzyści majątkowych i mogą w związku z tym uzgadniać korzystną dla siebie wersję procesową - czytamy w oficjalnym komunikacie Prokuratury Krajowej. - W dalszym toku śledztwa niezbędne jest również przesłuchanie osób, na znajomość z którymi powoływał się Józef P., a także decydentów w sprawach, w związku z którymi przyjmował korzyści majątkowe. Dlatego również konieczna jest izolacja Józefa P. w postaci tymczasowego aresztowania. Decyzja sądu nie oznacza, że podejrzani zostali oczyszczeni ze stawianych im zarzutów. Na tym etapie postępowania sąd nie odnosi się do winy podejrzanych - dodaje prokuratura.

Aktualizacja, czwartek godz. 23.50
Obrońca Józefa Piniora, mecenas Jacek Dubois powiedział nam: Sąd odrzucając wniosek o aresztowanie mojego klienta nie dostrzegł uprawdopodobnienia przestępstwa. Sąd powiedział dokładnie, że "ma wątpliwości" czy prokuratura uprawdopodobniła popełnienie przestępstwa. Sąd nie widział też jakiejkolwiek obawy, że podejrzany mógłby mataczyć.

Co to oznacza? Pierwsza informacja jest najważniejsza. Bo żeby stosować jakiekolwiek środki zapobiegawcze - czy to jest areszt czy choćby proponowane przez obronę Józefa Piniora "poręczenia osobiste" 21 osób godnych zaufania - popełnienie przestępstwa musi być "uprawdopodobnione". Sąd materiał dowodowy prokuratury uznał za bardzo słaby.

Co teraz będzie? Z pewnością prokuratura odwoła się od tej decyzji. W ciągu kilku tygodni Sąd Okręgowy zajmie się tym zażaleniem i oceni. Po pierwsze raz jeszcze to, czy rzeczywiście przestępstwo nie zostało uprawdopodobnione.

Czy możliwa jest zmiana decyzji po zażaleniu prokuratury? Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Prokuratura mogłaby mówić o sukcesie jeśli Sąd Okręgowy zmieni ocenę co do "uprawdopodobnienia".

Aktualizacja, godz. 23.20
- Nigdy nie podejmowałem interwencji senatorskich za pieniądze - mówił Józef Pinior po wyjściu z sali rozpraw.
Sąd odmówił też aresztowania Jarosława Wardęgi (po wyjściu z sali rozpraw zgodził się na publikację nazwiska). - Z senatorem nigdy ani na jotę nie złamaliśmy prawa - powiedział naszemu dziennikarzowi.

Aktualizacja godz. 23.07

Sąd odrzucił wniosek prokuratury o aresztowanie Józefa Piniora. Były senator i legenda Solidarności jest już na wolności.

- Przez ostatnie trzy dni czułem się jak bohater ze świata Franza Kafki - komentował przed salą rozpraw w Poznaniu Józef Pionior. - Cieszę się, że sąd nie wydał decyzji politycznej, że w Polsce istnieje jeszcze niezależny wymiar prawa - dodał Pinior. Na korytarzu sądu czekali już na niego przyjaciele z czasów Solidarności z Henrykiem Wujcem na czele oraz wiele osób, które przyjechały do Poznania wspierać znanego opozycjonistę.

Aktualizacja godz. 23.01
Nie ma aresztu dla biznesmena Krystiana S. Sąd nie widzi powodów by go aresztować, bo nie ma obawy matactwa.
Zaraz decyzja w sprawie Józefa Piniora

Aktualizacja godz. 22.20
Wciąż nie ma decyzji sądu czy uwzględnić wnioski prokuratury o aresztowanie Józefa Piniora i dwóch innych osób czy też nie. Zgodnie z prawem, podejrzany może być zatrzymany przez 24 godziny od złożenia wniosku o areszt. Wniosek w sprawie Józefa Piniora wpłynął wczoraj o godzinie 23.19. A zatem za mniej niż godzinę byłego senatora będzie trzeba zwolnić. Chyba że sąd do tego czasu zdecyduje o areszcie. Jeśli nie zdąży to Józef Pinior będzie mógł swobodnie wyjść z gmachu sądu nie czekając na - ewentualne - postanowienie sądu o jego aresztowaniu.

Aktualizacja godz. 21.10
Skończyło się posiedzenie dotyczące wniosku o tymczasowe aresztowanie Krystiana S., biznesmena, który miał - jak chce prokuratura - uczestniczyć w korupcyjnych układach z Józefem Piniorem i jego asystentem Jarosławem Wardęgą.

Teraz czekamy aż sąd wyda postanowienia i zdecyduje czy aresztować podejrzanych czy nie. - Zapadną nie wcześniej niż o 22.00 - przewiduje obrońca Krystiana S. Jan Mydłowski. Podobnie jak obrońcy Józefa Piniora narzekał, że obrona nie miała możliwości zapoznania się z materiałem dowodowym, który był podstawą wniosku o areszt. Poza wycinkami kilku rozmów.

Aktualizacja godz. 19.40
Zakończyło się posiedzenie sądu w sprawie wniosku o tymczasowe aresztowanie Józefa Piniora. Nie wiadomo kiedy sąd wyda postanowienie. Można się spodziewać, że będzie to około 21.00. Obrońcy mogli zapoznać się z dowodami obciążającymi ich klienta choć nie odsłuchiwano wszystkich nagranych rozmów. Adwokaci najprawdopodobniej otrzymali tylko stenogramy.
- Dopiero dziś zostaliśmy dopuszczeni do materiału dowodowego. Było bardzo mało czasu na zapoznanie się z nim - mówi jeden z obrońców, mecenas Mikołaj Pietrzak. - A to tysiące stron. To niezgodne ze standardami. Wcześniej w prokuraturze mieliśmy możliwość zapoznania się tylko z nielicznymi dowodami.

Mecenas Pietrzak dodaje, że zdaniem obrony nie ma żadnych podstaw do aresztowania Józefa Piniora. Przedstawiono sądowi poręczenia 21 osób godnych zaufania, które gwarantują, że Józef Pinior nie będzie utrudniał śledztwa na wolności.

W tej chwili trwa posiedzenie dotyczące trzeciej osoby, którą prokuratura chciałby skierować do aresztu. To biznesmen Krystian S.

Aktualizacja godz. 19.10
Bogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia, minister, a obecnie europoseł Platformy Obywatelskiej komentuje na Facebook'u: Co się dzieje w Poznaniu? Sąd już czwartą godzinę rozpatruje wnioski dowodowe dotyczące Józefa Piniora. Nie wierzę w możliwości mataczenia legendy Solidarności. Nie ten człowiek, nie ten charakter, nie ten system wartości. Pamiętam, że w przypadku wielu bandziorów ich uwolnienie zabierało niecałą godzinę. Protestuję!

Aktualizacja godz. 17.35
Sąd odrzucił wniosek obrońców asystenta Józefa Piniora Jarosława Wardęgi o odsłuchiwanie wszystkich nagrań podsłuchanych rozmów telefonicznych. Po godzinie 21.00 ma być ogłoszona decyzja co do tego czy będzie czy nie będzie tymczasowo aresztowany.
Identyczne wnioski - o słuchanie nagrań - złożyli obrońcy całej trójki podejrzanych w tym Józefa Piniora. Czekamy czy również te wnioski będą odrzucone. Jeśli tak to nic już nie stanie na przeszkodzie by wniosek o areszt sąd rozpoznał przed 23.00.

Aktualizacja godz. 16.25
Sprytne zagranie obrony Józefa Piniora. Być może były senator wyjdzie na wolność, bo sąd nie zdąży na czas podjąć decyzji w sprawie jego aresztowania.
Obrońcy Józefa Piniora, jego asystenta Jarosława Wardęgi i trzeciej osoby, dla której prokuratura domaga się aresztu, złożyli w sądzie wniosek o udostępnienie wszystkich materiałów, które są podstawą wniosku o areszt. Sąd ogłosił przerwę i rozpoznaje ten wniosek.

A podstawą wniosku o areszt są wielogodzinne nagrania rozmów telefonicznych. - Mogliśmy zapoznać się tylko z kilkoma nagraniami, a jest ich kilkaset. To co odsłuchałem nie potwierdza przestępstwa - mówi jeden adwokatów.
Dlatego obrońcy chcą teraz przesłuchać wszystkie nagrania.

W czym problem? W tym że Józef Pinior i Jarosław Wardęga mogą być zatrzymani tylko do czasu, aż upłyną 24 godziny od skierowania wniosku o areszt. Ten czas mija o godzinie 23. Co będzie jeśli obrona nie zdąży do tego czasu wysłuchać wszystkich nagrań? Podejrzani będą musieli zostać zwolnieni. Co nie znaczy, ze skończy się posiedzenie sądu. Ono może nadal trwać.

Aktualizacja godz. 15.05
Posiedzenie sądu wciąż trwa. Przed salą rozpraw pojawili się dawni działacze opozycji demokratycznej Henryk Wujec i Karol Modzelewski.

Aktualizacja godz. 13.55
W sądzie w Poznaniu zaczęło się posiedzenie sądu w sprawie wniosku prokuratury o areszt dla Józefa Piniora. Podejrzany został wprowadzony na salę rozpraw bocznym wejściem. Pod salą zebrało się kilkadziesiąt osób z Komitetu Obrony Demokracji.
Posiedzenie sądu odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Przed salą rozpraw są dziennikarze portalu GazetaWroclawska.pl. Gdy zapadnie decyzja w sprawie aresztu dla Józefa Piniora, natychmiast o niej poinformujemy

- Osobiście uważam Józefa Piniora za bohatera, ale trzeba było podjąć trudną decyzję, bo zachodzi obawa matactwa – powiedział w czwartek rano wyraźnie zdenerwowany szef poznańskiego wydziału Prokuratury Krajowej Piotr Baczyński, tłumacząc skierowany do sądu wniosek do sądu o tymczasowy areszt Józefa Piniora.

Prokuratura ujawniła Józefowi Piniorowi część dowodów, które – jej zdaniem – świadczą o tym, ze dopuścił się dwóch przestępstw korupcyjnych. Dziś najwcześniej po godzinie 13 sąd rozpozna wniosek o aresztowanie byłego senatora. Obrońca Józefa Piniora, mecenas Jacek Dubois przyznał, że prokuratura dysponuje nagranymi przez CBA wypowiedziami jego klienta z rozmów telefonicznych.

Mecenas nie potrafił powiedzieć czy podsłuchiwany był sam polityk, czy też nagrał się wypowiedzi na podsłuch innych osób. Według naszych nieoficjalnych informacji, Józef Pinior był w ubiegłym roku podsłuchiwany. Były senator nie zmienia zdania i nadal nie przyznaje się do winy. - My i prokuratura inaczej interpretujemy nagrane wypowiedzi – mówi mecenas Dubois. - Mój klient twierdzi, że nie wyczerpał swoim zachowaniem żadnych norm kodeksu karnego.

Obrońca tłumaczy, że prokuratura wyciąga błędne wnioski z „cyklu rozmów” różnych osób. Ocenia niektóre sytuacje tak jakby wszyscy działali w zmowie. Tymczasem zmowy takiej nie było. - Mój klient uważa, że prokuratura w sposób nieuprawniony łączy sferę dwóch światów – zawodowego i prywatnego - mówi mecenas Dubois.

- O co chodzi? - Przykładowo jak pan jest posłem i ktoś z bliskiej rodziny zaprosi pana na obiad to nie znaczy, że dał panu łapówkę bo jest pan posłem – tłumaczy adwokat.

Wniosek o tymczasowy areszt trafił do sądu po północy ze środy na czwartek. Sąd na jego rozpoznanie miał 24 godziny. Najważniejsze pytanie, na które sąd musiał odpowiedzieć: czy popełnienie przestępstwa jest „uprawdopodobnione”.

Oprócz Józefa Piniora prokuratura prosiła sąd o aresztowanie dwóch innych osób m.in. jego asystenta Jarosława Wardęgi. Te wnioski również sąd oddalił.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że część pieniędzy - które prokuratura uznaje za łapówki - wpłacana miała być na konto bankowe. Ale czy było to konto senatora Józefa Piniora czy Jarosława Wardęgi, nie wiemy. - Kto rozsądny wpłaca łapówkę na konto - powątpiewa jeden z naszych rozmówców znający szczegóły sprawy. Z naszych informacji wynika, że śledczych interesuje czy te wpłaty mogły mieć związek ze zbieraniem funduszy na kampanię wyborczą senatora Józefa Piniora.

Agenci CBA weszli do domu Józefa Piniora na Ołtaszynie we Wrocławiu we wtorek o szóstej rano. Przez trzy i pół godziny trwało przeszukanie mieszkania. - Obudzili nas o 6 rano. Sami nie wiedzieli czego szukać i jakich dokumentów chcą. Zabrali męża komputer, przeglądali niektóre papiery - opowiada portalowi GazetaWroclawska.pl żona Józefa Piniora.

CBA zainteresowało się działalnością Józefa Piniora w kwietniu 2015 roku., gdy był on jeszcze senatorem. Pojawiły się informacje, że w zamian za łapówki obiecuje on załatwienie różnych spraw w urzędach na Dolnym Śląsku i Warszawie. Taka senatorska interwencja miała kosztować od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. CBA zaczęło więc podsłuchiwać rozmowy senatora i jego współpracowników. Na dowody nie musiało długo czekać. Polityk miał wprost rozmawiać przez telefon o łapówkach. - Panowie niezbyt się krępowali podczas rozmów. Nie byli hermetyczni – mówi nam osoba znająca szczegóły sprawy.

Józefa Piniora przewieziono we wtorek do prokuratury w Poznaniu, gdzie usłyszał dwa zarzuty - korupcji i płatnej protekcji czyli powoływania się na wpływy w "instytucjach państwowych i samorządowych".

- Pierwszy zarzut dotyczy kwoty 40 tysięcy złotych a drugi 6 tysięcy - poinformował na konferencji prasowej naczelnik wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Poznaniu Piotr Baczyński. Asystent byłego senatora Jarosław Wardęga i pozostali zatrzymani - 9 osób, głównie biznesmeni wręczający łapówki - usłyszeli pojedyncze zarzuty wręczania łapówek bądź obietnic wręczenia korzyści.

Z oficjalnego komunikatu prokuratury wynika, że 6 tysięcy złotych, które Józef Pinior miał przyjąć w ramach przestępstwa płatnej protekcji miało być zapłatą za załatwienie koncesji na wydobywanie kopalin.

Kwotę 40 tysięcy złotych senator miał przyjąć jako łapówkę "za załatwienie w instytucjach państwowych i samorządowych korzystnego rozstrzygnięcia spraw biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku."

Prokurator nie odpowiedział na pytanie czy śledczy będą wnioskować o tymczasowe aresztowanie kogokolwiek z zatrzymanych. Decyzje będą podjęte dzisiaj.

Jak dowiedział się dziennikarz Głosu Wielkopolskiego Łukasz Cieśla jedno z przestępstw, o które prokuratura ma podejrzewać senatora i jego asystenta dotyczy koncesji na wydobycie kopalin na terenie Lądka-Zdroju. W związku z tym wątkiem został zatrzymany przedsiębiorca Krystian S.

Żona Józefa Piniora: "Nie wiem dlaczego zatrzymali Józefa i urządzili cały ten teatr. To, co się dziś stało przypomina mi czasy represji" - czytaj dalej na kolejnej stronie (kliknij)

- Z dokumentów, które nam pokazali przy zatrzymaniu męża nic nie wynika. Nie ma tam żadnych konkretnych informacji. Nie wiem dlaczego zatrzymali Józefa i urządzili cały ten teatr - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Maria Pinior, żona Józefa Piniora. - Agenci obudzili nas o 6 rano. Sami nie wiedzieli czego szukać i jakich dokumentów chcą. Zabrali męża komputer, przeglądali niektóre papiery. To, co się dziś stało przypomina mi czasy represji, z którymi mieliśmy do czynienia w czasach PRL. Nie złamaliśmy się wtedy i nie złamiemy teraz. Jestem przekonana, że mąż jest niewinny. Zresztą o tym on sam powiedział, kiedy wychodził z domu - dodała żona Józefa Piniora.

Informacja o zatrzymaniu Józefa Piniora zszokowała jego współpracowników i znajomych.

Po zatrzymaniu Józefa Piniora jego rodzinę odwiedził Władysław Frasyniuk. Rozmawiał z jego żoną i widział pismo z zarzutami.
– Tam nic nie ma poza nazwiskiem Józka i Jarosława Wardęgi. I jak je czytałem, to wychodziło, że jest to nie tyle sprawa Józefa, ale Jarosława Wardęgi. Co prawda zostało już zatrzymanych 10 osób, ale co do Józka, jeśli w ogóle coś jest, to nie jest sprawa na miarę Amber Gold, ale jakiegoś drobnego cwaniactwa, czy jakkolwiek można to nazwać - powiedział Frasyniuk.

Władysław Frasyniuk nie ma też wątpliwości, że zatrzymanie Józefa Piniora przez CBA to działanie medialne. – Przecież można było wysłać mu wezwanie na przesłuchanie - twierdzi Frasyniuk.

- Znam Józefa wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że to człowiek zasad. Wielokrotnie w życiu udowodnił, że jest niebywale uczciwy i porządny – komentuje poseł Stanisław Huskowski z koła Europejskich Demokratów.

- Nie wierzę w jakąkolwiek winę Józefa. Choć wielokrotnie różniliśmy się w poglądach nie mam wątpliwości, że jest jednym z bohaterów Polski – mówi Huskowski. Dodaje, że zanim zatrzymano byłego senatora, służby powinny przesłuchać ewentualnych świadków i zrobić wszystko, aby były pewne jego winy. - Jeszcze nikt nie postawił mu zarzutów, a już zatrzymano go o świcie. To co się dzieje przypomina czasy PRL. W PRL ścigano Józefa wsadzano go do więzienia. Dziś państwo równie źle funkcjonuje, co jest winą Prawa i Sprawiedliwości – mówi poseł Huskowski.

Józef Pinior w poprzedniej kadencji był senatorem Platformy Obywatelskiej, a wcześniej europosłem z ramienia Socjaldemokracji Polskie. Jest wykładowcą Uniwersytetu Ekonomicznego.

W latach osiemdziesiątych był jednym z czołowych działaczy Solidarności na Dolnym Śląsku. Zasłynął podczas przeprowadzonej wspólnie z Władysławem Frasyniukiem akcji ukrycia należących do związku 80 milionów złotych. Tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego podjął pieniądze z konta organizacji i zdeponował je u kardynała Henryka Gulbinowicza. Dzięki temu władza PRL nie przejęła tych pieniędzy, a Solidarność mogła wykorzystać je na podziemną działalność. Akcja ta została uwieczniona w filmie "80 milionów".

Marcin Rybak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.