Patrycja narodziła się nam po raz drugi, serce ma jak nowe...

Czytaj dalej
Krystyna Trzupek

Patrycja narodziła się nam po raz drugi, serce ma jak nowe...

Krystyna Trzupek

Dziewczynka przeszła operację wszczepienia do serca pompy. Ten zabieg uratował jej życie

W pokoju stoi wielka, prawie dwumetrowa choinka, na której mienią się kolorowe światełka, bombki i łańcuchy. Obok siedzi 11-letnia Patrycja z lalką ubraną w złoto-fioletową sukienkę, z długimi, złotymi włosami.

- To jest Roszpunka. Córeczka marzyła o tej lalce i dostała ją pod choinkę - uśmiecha się mama dziewczynki, Agata Stańdo.

Do rozmowy natychmiast dołącza Patrycja.

- Mam tylko trzy miesiące, żeby się zdążyć nią pobawić, bo 31 marca będę miała 12 lat, a to już poważny wiek, który do czegoś zobowiązuje. Przestanę być już dzieckiem, stanę się prawie dorosła - mówi z pełną powagą.

Dziewczynka choruje na tzw. kardiomiopatię. W lipcu tego roku w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu lekarze wszczepili jej do serca specjalną pompę. Jest najmniejszym dzieckiem w Polsce uratowanym tą metodą.

Diagnoza przyszła jak grom z jasnego nieba

W kwietniu tego roku Patrycja źle się poczuła. Z dnia na dzień robiła się coraz słabsza. Nie chciała jeść. Miała duszności. Nawet dojście do domu sprawiało jej problemy. Pani Agata pomocy szukała u wielu specjalistów.

Kiedy w końcu trafiła do placówki w Prokocimiu, usłyszała diagnozę: kardiomiopatia. To choroba, która powoduje, że serce coraz słabiej działa. W efekcie może prowadzić do niewydolności. A to z kolei do śmierci.

- To było dla mnie jak grom z jasnego nieba - wspomina pani Agata.

Patrycja miała dwa wyjścia: albo przeszczep serca, albo wstawienie pompy. 18 lipca 11-latka trafiła na stół. Operacja zakończyła się sukcesem. Dotychczas takie pompy były wszczepiane jedynie dorosłym pacjentom. Ta operacja była ogromnym sukcesem lekarzy.

- Do tej pory pacjentów z takimi chorobami podłączało się do sztucznych komór - mówił na łamach „Krakowskiej” prof. Janusz Skalski, kierownik kliniki kardiochirurgii. Dzięki takim komorom dziecko może spokojnie czekać na przeszczep lub na zregenerowanie się serca. - To oznaczało dla dziecka, że musi być nieustannie na oddziale, podłączone do wielkiej aparatury. Pompa, którą wszczepiliśmy Patrycji, jest mała i przenośna.

Cały mechanizm działa tak: przez koniuszek, czyli część lewej komory serca, wprowadza się specjalny metalowy stożek, który pobiera krew. Przeprowadza go do dalszej części mechanizmu, przypominającej ślimaka. Ten element nadaje krwi biegu i specjalnymi „kabelkami” przeprowadza wokół serca. Na końcu wprowadza krew do aorty. Tak wspomagane serce działa jak zdrowe.

- Jest szansa, że samo się zregeneruje po jakimś czasie. Takie pompy mogą być używane nawet kilka lat - tłumaczy prof. Skalski.

Dziewczynka z dnia na dzień wracała do sił. - To jest bardzo żywiołowe dziecko. Gdyby nie lekarstwa, które musi codziennie brać, to prawie zapomniałabym, że Patrycja jest chora - uśmiecha się pani Agata. - Kiedy w święta leżałyśmy sobie wieczorem razem przytulone, córka wyszeptała mi do ucha: „Mamo. Ja mam w sobie tyle energii...” - dodaje kobieta.

Z pewnych rzeczy jednak 11-latka musiała niestety zrezygnować. Najbardziej żałuje tego, że nie będzie już mogła pływać na basenie.

„Nie martw się mamusiu, może być przecież gorzej”

- Zawsze myślałam, że Patrycja jest taka krucha, delikatna, a ona podczas choroby pokazała, jaka jest silna. Nigdy podczas tych wszystkich badań nawet nie zapłakała. Pocieszała: „mamusiu, nie martw się. Zawsze może być gorzej” - opowiada pani Agata.

Chciałabym, żeby wszystkie chore dzieci miały tyle szczęścia, co ja - mówi dziewczynka

- Ale raz miałam taki moment po operacji, że już myślałam, że nigdy z tego szpitala nie wyjdę - wtrąca dziewczynka.

Patrycja już nie może się doczekać, kiedy pójdzie do szkoły. Obecnie ma jeszcze indywidualne nauczanie. Od drugiego półrocza wróci do swoich koleżanek. - To jest tak, jakby Patrycja dostała nowe życie. Jakby narodziła się po raz drugi - nadmienia pani Agata, czule obejmując córeczkę. - Czy to znaczy, że będę mogła obchodzić urodziny dwa razy do roku? - sprytnie podchwytuje 11-latka.

Ma przed sobą całe życie na spełnianie marzeń

Sylwester dziewczynka spędzi wraz z rodziną. - Uwielbiam ten czas, kiedy jesteśmy wszyscy razem - mówi 11-latka. - O północy będziemy odpalać sztuczne ognie - dodaje.

W Nowy Rok rodzina wkracza z nadzieją. - Najgorsze jest już na szczęście za nami - uśmiecha się pani Agata. Wierzy w to, że 2017 rok cała jej rodzina przeżyje w zdrowiu.

Zawsze myślałam, że córka jest krucha. Okazało się, że jest silna - twierdzi pani Agata

A czego sobie życzy mała bohaterka? - Chciałabym już omijać szpitale z daleka - przyznaje Patrycja. Poza tym dziewczynka ma jeszcze sporo innych marzeń: - Chcę pojechać do parku miniatur, do muzeum Titanica w Anglii, do Francji, żeby zobaczyć słynną wieżę Eiffla, no i nad morze… - dziewczynka wymienia życzenia prawie na jednym wdechu. Zatrzymuje ją pani Agata.

- Powoli, nie wszystko od razu - uśmiecha się. - Masz przed sobą całe życie. Jeszcze zdążysz zrealizować wszystkie swoje marzenia. a ą

Współpraca: katarzyna kojzar

Krystyna Trzupek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.