Nowy lek z marihuaną dostępny już wkrótce. Testują go lekarze ze szpitala przy Kraśnickiej
Chodzi o lek testowany na pacjentach z ciężką padaczką w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Wyniki pozwoliły na złożenie wniosku o rejestrację leku.
- Wstępne wyniki trzech badań klinicznych prowadzonych w różnych częściach świata, w tym przez nasz szpital w Lublinie, są na tyle zadowalające, że producent złożył wniosek o rejestrację lekarstwa do Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków - tłumaczy dr n. med. Jacek Gawłowicz, zastępca ordynatora neurologii w szpitalu przy al. Kraśnickiej. - Następnie substancja ma zostać dopuszczona na europejski rynek jako tzw. lek sierocy (stosowany w leczeniu rzadkich chorób). Myślę, że na przełomie roku lek będzie już dostępny dla pacjentów w Polsce - dodaje dr Gawłowicz.
Przypomnijmy, że chodzi o Epidiolex - lek zawierający medyczną marihuanę, która uprawiana jest na specjalnych plantacjach w Anglii. Badania prowadzone z udziałem ok. 200 pacjentów na całym świecie miały sprawdzić jego skuteczność w leczeniu ciężkiej postaci padaczki lekoopornej. Chodzi o zespół Lennoxa-Gastauta oraz Draveta.
- W naszym badaniu uczestniczy wciąż 9 chorych, m.in. z Olsztyna, Rzeszowa, Poznania oraz z woj. lubelskiego. To młodzi ludzie w wieku około 30 lat. Badani mają różne rodzaje napadów padaczkowych, często z utratą przytomności i upadkami, w czasie których dochodzi do urazów głowy - wyjaśnia lubelski neurolog.
I podkreśla, że dotychczasowe wyniki badań klinicznych z użyciem leku na bazie marihuany medycznej potwierdziły jego skuteczność w leczeniu padaczki.
Można uważać je za wiarygodne, bo w różnych ośrodkach wyniki są bardzo zbliżone. Stwierdzono, że u 40 proc. pacjentów zmniejszyła się częstość napadów padaczkowych co najmniej o połowę. U pacjentów, którzy brali w tym czasie placebo, skuteczność wyniosła do 20 proc.
- informuje dr n. med. Gawłowicz. I dodaje: - To oznacza, że jest nadzieja na dostęp pacjentów do nowej substancji na zasadach leku sierocego. - Myślę, że delikatnie możemy się już cieszyć - mówi neurolog.
Jak osoby chore na padaczkę zareagowały na tę informacje? Barbara Lisek z Lublina od 25 lat zmaga się z padaczką, której pierwsze objawy pojawiły się po porodzie.
- Z nowymi lekami jest tak, że na przykład trzem osobom nie pomogą, a czwartej już tak. Nie ma reguły. To bardzo indywidualna sprawa. Uważam, że choćby taki lek miał pomóc tylko jednej lub dwóm osobom, to warto go udostępnić w Polsce. Nie można czekać z założonymi rękami, warto działać - odpowiada Barbara Lisek, prezes Lubelskiego Stowarzyszenia Chorych na Padaczkę „Drgawka”.
Tym bardziej, że dla osób z padaczką lekooporną to upragniona deska ratunku, bo żaden lek wcześniej nie pomógł. - Nie jesteśmy do końca świadomi skali tej choroby, bo wiele osób, szczególnie na wsiach, nie afiszuje się z padaczką, odczuwa wstyd, boi się dyskryminacji otoczenia. Tacy chorzy nie mają szans na normalne funkcjonowanie - mówi prezes.