Nigdy nie stracili godności

Czytaj dalej
Fot. Marcin Kwaśny Archiwum
Paweł Gzyl

Nigdy nie stracili godności

Paweł Gzyl

10 marca premierę będzie miał film „Wyklęty”. Rozmawiamy z grającym w nim tarnowskim aktorem - Marcinem Kwaśnym.

„Wyklęty” to kolejny film dedykowany żołnierzom wyklętym, w którym Pan bierze udział. Co tak bardzo zafascynowało Pana w ich losach?

Dostrzegam w nich rodzaj niesprawiedliwości dziejowej: walczyli w obronie wolnej, suwerennej Polski, a za swą postawę zostali zakatowani przez komunistów, którzy zrobili im na dodatek na tyle skutecznie „czarny PR”, że do dzisiaj przez wiele osób uważani są za bandytów i wrogów ojczyzny. Dobrze, że istnieje ich święto i że przywraca się im godność, której nie stracili, bo tę godność tak naprawdę straciło na wiele lat państwo, rządzone z sowieckiego nadania.

„Wyklęty” opowiada o fikcyjnych bohaterach z lat 1945-48. Dlaczego nie o jakiejś autentycznej postaci?

Chcieliśmy pokazać złożoność sytuacji żołnierzy podziemia niepodległościowego i połączyć w losach naszych bohaterów wątki kilku prawdziwych postaci, takich jak Józef Franczak, Franciszek Przysiężniak, Zdzisław Broński czy Hieronim Dekutowski. Wszystkie wydarzenia w filmie, pomimo fikcyjnych postaci, są więc autentyczne i miały miejsce w różnym czasie historycznym. Dzięki takiemu zabiegowi fabuła w naszym filmie jest bardziej skondensowana i uniwersalna.

Ze względu na temat mieliśmy duże trudności z pozyskaniem środków na film

Tym razem nie tylko gra Pan w „Wyklętym”, ale też go produkuje z ramienia własnej Fundacji Między Słowami. Czy to dlatego, że nikt ze znanych producentów nie chciał podjąć się sfinansowania filmu?

Ze względu na temat mieliśmy duże trudności z pozyskaniem koproducenta i środków na film. Przypomnę, że zaczynaliśmy zdjęcia w marcu 2014 roku, kiedy nie było jeszcze koniunktury na takie produkcje. W związku z brakiem funduszy ogłosiliśmy zbiórkę pieniężną, która spotkała się z dużym zainteresowaniem nie tylko w kraju, ale również w kołach polonijnych na całym świecie.

Na pewno są tacy, którzy patrzą na mnie krzywo ze względu na to zaangażowanie, ale się tym zupełnie nie przejmuję i po prostu robię swoje.

Dzięki temu mogliśmy zacząć zdjęcia. Kontynuowaliśmy je dzięki sponsorom, którzy sukcesywnie do nas dołączali. W końcu pozyskaliśmy partnera strategicznego. Dzięki temu mogliśmy dokończyć zdjęcia i zacząć okres postprodukcji, który jest niezwykle kosztowny.

Z jakim odzewem spotyka się tematyka żołnierzy wyklętych w polskim środowisku filmowym?

W filmie pojawiają się bardzo dobre nazwiska aktorskie - i to w niewielkich rolach, głównie dlatego, że był bardzo dobry scenariusz. Wymienię tutaj chociażby Olgierda Łukaszewicza, Janusza Chabiora, Marka Siudyma, Piotra Cyrwusa czy Ignacego Gogolewskiego. Jeżeli scenariusz jest dobry, aktorzy rzadko odmawiają współpracy.

A jak Pan odczuł na swoje zaangażowanie w filmy o żołnierzach wyklętych? Nie zaszkodzi to Pana karierze?

Na pewno są tacy, którzy patrzą na mnie krzywo ze względu na to zaangażowanie, ale się tym zupełnie nie przejmuję i po prostu robię swoje. A co do kariery, to dla mnie ważna jest szalenie praca w teatrze. To ona daje mi dużą satysfakcję i tam się naprawdę rozwijam jako aktor. Półtora roku temu zmieniłem teatr. Z komediowego Kwadratuprzeszedłem do Teatru Polskiego pod dyrekcją Andrzeja Seweryn. Występuję tam w sześciu tytułach. A dopóki gram w teatrze, jestem spokojny o swoją karierę.

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.