Andrzej Matys

Nie ma zgody na chorą i brunatną Puszczę Białowieską

Andrzej Gołembiewski zastepca dyrektora ds rozwoju w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Fot. RDLP Białystok Andrzej Gołembiewski zastepca dyrektora ds rozwoju w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku
Andrzej Matys

My, leśnicy, nie jesteśmy od politykowania, tylko od realizowania Planów Urządzania Lasu - tłumaczy Andrzej Gołembiewski, zastępca dyr. RDLP w Białymstoku.

- Panie dyrektorze, co chciał pan powiedzieć podczas debaty na temat Puszczy Białowieskiej, zanim zdecydował pan, że nie weźmie w niej udziału?

- Chciałem mówić o tym, jak powinniśmy w obecnej sytuacji prawnej postępować w Puszczy. Według naszej wiedzy,wiedzy leśników, powinniśmy w sposób aktywny działać w Puszczy na rzecz jej ratunku. Chcielibyśmy doprowadzić do poprawy jej stanu zdrowotnego, żeby uratować siedliska, żeby zatrzymać dalsze ubożenie tych siedlisk, żeby nie umarły kolejne setki tysięcy świerków. I żeby Puszcza była bezpieczniejsza dla turystów, bo przecież to wszystko, co stoi teraz w bezpośrednim sąsiedztwie dróg i szlaków, a chodzi o milion metrów sześciennych drewna, kiedyś zacznie się walić. I nie chciałbym, żeby zaniechanie tych działań spowodowało jakieś nieszczęście. To my będziemy za nie odpowiadać.

- Wielu ludziom Puszcza Białowieska kojarzy się wyłącznie z rezerwatem ścisłym, a dla was to raczej las gospodarczy. Czy tak?

- Puszczę Białowieską traktujemy w sposób absolutnie wyjątkowy. Nie ma żadnego porównania do nadleśnictw, które są w Puszczy Knyszyńskiej, Augustowskiej, Boreckiej czy innych. Białowieska podlega takim rygorom ochrony, jakich nie ma nigdzie w Polsce, a może i na świecie. Po pierwsze, jest Światowym Dziedzictwem Przyrody UNESCO. Po drugie, obejmuje ją również ochrona związana z Naturą 2000 i innymi unijnymi programami. Wreszcie, Puszcza Białowieska to również 21 rezerwatów przyrody, setki pomników przyrody, setki hektarów stref ochronnych, a jedna trzecia jej powierzchni to tzw. tereny referencyjne (ekosystemy zachowane w stanie naturalnym lub maksymalnie zbliżonym do naturalnego - przyp. red.), więc niewiele zostaje do takiego, nazwijmy to, normalnego gospodarowania lasem.

- Czy chce pan przez to powiedzieć, że konflikt między obrońcami Puszczy Białowieskiej, a wami - leśnikami - bierze się z niezrozumienia sytuacji? Mnie się wydaje, że tak naprawdę żadna ze stron nie słucha drugiej i uważa, że „moja prawda jest mojsza”.

- Konflikt wynika z tego, że inny jest cel, jaki przyświeca działaniom tych dwóch stron. Celem ekologów jest doprowadzenie do powstania na terenie całej Puszczy Białowieskiej parku narodowego. Natomiast my prowadzimy gospodarkę zrównoważoną w oparciu o najnowszą inżynierię leśną, związaną jednak ze wszystkimi ograniczeniami. To wszystko są działania gospodarki leśnej. Jeśli na coś nie pozwala nam ustawa o lasach, pozwala ustawa o ochronie środowiska. My musimy zapewnić trwałość lasu, jego ciągłość, trwałość użytkowania. Przepisy związane z parkami narodowymi są innego rodzaju. To zupełnie różne ścieżki, nierozwiązywalne na poziomie dyrekcji białostockiej. O tym decyduje Warszawa, czyli ministerstwo środowiska. A my, leśnicy, nie jesteśmy od politykowania, tylko od realizowania Planów Urządzania Lasu, realizowania zadań i jak najlepszej pracy na rzecz ochrony Puszczy.

- Wy jesteście od prowadzenia w Puszczy tak zwanej ochrony czynnej, czyli szeregu działań takich, jak na przykład słynna już wycinka świerków. Ekolodzy uważają, że lepsza jest ochrona bierna, gdy matka natura urządza las po swojemu. Przebieg i długotrwałość konfliktu dowodzi, że to odległe stanowiska. Nie można spotkać się, powiedzmy, w połowie drogi, żeby osiągnąć kompromis?

- Na 10,5 tysiącach hektarów Białowieskiego Parku Narodowego, w 21 rezerwatach i na jednej trzeciej obszaru Puszczy, który jest obszarem referencyjnym, o wszystkim decyduje właśnie matka natura. Ale my pytamy, czy na pozostałej części Puszczy Białowieskiej ma być właśnie tak? To jest eksperyment na wystarczającym terenie. Poza tym, my świetnie pamiętamy, że to, co zrobił kornik drukarz w Szumawie albo w Lesie Bawarskim doskonale pokazuje, do czego może dojść i jakie jest zagrożenie dla drzewostanu. I chcemy z tych przypadków wyciągać wnioski. My jesteśmy za tym, żeby każda puszcza była zielona. Ona może być naturalnie zielona. Dlaczego sześć pozostałych puszcz w białostockiej dyrekcji jest pięknych i zielonych, a ta jedna ma być chora i brunatna? Ja się na to nie zgadzam. Cały czas powtarzam, że ani my, ani nasze dzieci, ani nawet prawnuki nie zobaczą już przepięknej, zielonej Puszczy po drodze z Hajnówki do Białowieży. Od początku tego roku w Puszczy zamarło 131 tysięcy świerków, a w zeszłym 395 tysięcy. I to jest problem. Wiem, że wszyscy kochają Puszczę, i ekolodzy też. Ale to my jesteśmy fachowcami, chcemy dbać o Puszczę i wiemy jak. Tylko trzeba nam pozwolić.

Andrzej Gołembiewski, zastępca dyrektora do spraw rozwoju w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Obecnie kieruje sprawami działalności rozwojowej oraz realizacją projektów rozwojowych na poziomie regionalnym i lokalnym oraz projektów finansowanych ze środków pomocowych. Wcześniej był m.in. dyrektorem RDLP oraz nadleśniczym Nadleśnictwa Żednia i zastępcą dyrektora RDLP do spraw gospodarki leśnej.

Andrzej Gołembiewski zastepca dyrektora ds rozwoju w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku
RDLP Białystok Andrzej Gołembiewski zastepca dyrektora ds rozwoju w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku
Andrzej Matys

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.