Nauczyciele strajkują! A jutro powinny się zacząć egzaminy

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski (kali, mad, mar, kol, olis, rh, pik, egj, mak)

Nauczyciele strajkują! A jutro powinny się zacząć egzaminy

Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski (kali, mad, mar, kol, olis, rh, pik, egj, mak)

Wczoraj rozpoczął się strajk nauczycieli. - Śmiało można powiedzieć, że strajkuje sporo ponad 14 tysięcy osób - wylicza Bożena Mania z ZNP. - Może bardziej niż być nauczycielem opłaca się teraz hodować bydło, kupić sobie świnie i krowy? - zastanawia się Monika Sądej z SP nr2 w Kostrzynie.

- Strajkuje 83 procent szkół - informuje Ewa Rawa, lubuski kurator oświaty, która wczoraj po raz kolejny zaapelowała do nauczycieli o to, by w szkołach udało się zorganizować rozpoczynające się w środę egzaminy (od 10 do 12 kwietnia będzie egzamin gimnazjalny, a od 15 do 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty).

Dyrektor Jerzy Koziura zastanawiał się, co odpisać na mail z kuratorium oświaty, m.in. z pytaniem o środowy egzamin

- Kuratorium podaje dobre szacunki - potwierdza Bożena Mania, przewodnicząca Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lubuskiem. Dane ZNP mówią o strajku w 91 proc. placówkach, dotyczą jednak szkół i przedszkoli, gdzie związek ma struktury (a te nie są w każdej lubuskiej placówce).

- Za strajkiem opowiedziało się 13 800 pracowników oświaty. Śmiało można powiedzieć, że strajkuje więc sporo ponad 14 tysięcy osób - dodaje Mania.

Od rana do strajku dołączali kolejni nauczyciele SP nr 13 w Zielonej Górze. - Czekamy, co zrobi druga strona - mówią
Natalia Dyjas Od rana do strajku dołączali kolejni nauczyciele SP nr 13 w Zielonej Górze. - Czekamy, co zrobi druga strona - mówią

Czego bym chciała? Po prostu godnie żyć

Nerwowo - tak jednym słowem można opisać wczorajszy poranek w regionie. Bożena Mania co chwilę odbiera telefony. Tłumaczy, jak się zachować w określonych sytuacjach. Wszędzie przychodzą nauczyciele i wpisują się na listy. Strajkują też przedstawiciele „Solidarności”. W Zielonej Górze w placówkach oświatowych prowadzonych przez miasto na 55 z nich nie strajkują tylko 4.

Od rana nauczyciele zaczynają przychodzić do szkół. Nie po to, by prowadzić lekcje. Są gotowi na strajk. I nie zamierzają się poddawać.

- Czego bym chciała? Po prostu godnie żyć - stwierdza nauczycielka. - I żeby wreszcie ludzie zrozumieli, że my nie pracujemy tylko 18 godzin tygodniowo.

- Wszyscy nauczyciele, którzy przybyli do szkoły, już przystąpili do strajku - mówi Kamila Bogusz, nauczycielka z SP nr 13 w Zielonej Górze. - Ten jest do odwołania, a nasze postulaty jasne. W pełni się z nimi identyfikujemy i czekamy na to, co zrobi druga strona.

- Szkoła jest przygotowana do przyjęcia uczniów, jeśli rodzice mają kłopot z opieką. Ale jak do tej pory uczniowie nie przychodzą na zajęcia. Jesteśmy rodzicom wdzięczni za zrozumienie - przyznaje Halina Sękowska, prezes ogniska ZNP w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Sportowych w Zielonej Górze.

Spływają kolejne komunikaty. Firmy i urzędy informują, że pracownicy mogą przyjść z dziećmi do pracy. „Po naradzie z dyrektorami szkół, które prowadzi miasto, jest decyzja o przeprowadzeniu egzaminów gimnazjalnych” - informuje na Facebooku prezydent Janusz Kubicki.

Opinie na temat strajku są podzielone. - To skandal, jak się nauczyciele zachowują. Traktują uczniów jak zakładników - denerwuje się jedna z matek.

- Dziękuję wielu nauczycielom w moim życiu i tej najważniejszej, mojej mamie, dzięki której wiem, jaki jest prawdziwy koszt tego zawodu - mówi Ewa Lewszyk, córka nauczycielki. - Od wieczorów spędzonych nad sprawdzianami i planowaniem ciekawych lekcji po emocjonalny bagaż od każdego ucznia pokazuje, że nauczycielem nie zostaje się dla łatwego zarobku czy długich wakacji...

Arkadiusz Sobański ma dwóch synów w wieku szkolnym. - Nie mam problemu z opieką nad dziećmi, moja żona została z nimi w domu. Musimy sobie jakoś radzić - przekonuje zielonogórzanin. Jak odnosi się do strajku? - Nauczyciele mogą nawet żądać gruszek na wierzbie, jeśli mają taką chęć. Ale nie powinni uciekać się do „terroru”, bo z terrorystami się nie negocjuje. Propozycje, które usłyszeli, długoterminowo doprowadziłyby do dobrych zarobków. Nauczyciele twierdzą, że chcą reformować i rozwijać oświatę, ale jak to możliwe, jeśli mówią tylko o podwyżkach pensji? Nie rozumiem tego - twierdzi Sobański.

Poniedziałkowy strajk to nie koniec

„W związku z akcją protestacyjną odwołujemy zajęcia dydaktyczne we wtorek - informuje uczniów na Facebooku Zbigniew Kościk, dyrektor III LO w Zielonej Górze. - Do Waszej dyspozycji jest biblioteka szkolna. Pomimo protestu i odwołania zajęć cały czas liczę, że w domu pilnie się uczycie - te słowa kieruję szczególnie do tegorocznych maturzystów. Cały czas mamy Was w swojej pamięci i liczymy na Wasze zrozumienie wobec strajku oświatowego”.

Do strajku przystępują szkoły i placówki edukacyjne w powiecie zielonogórskim. - Mimo trudnej sytuacji szkoły zapewniają opiekę dzieciom w godz. 7-15 - informują władze gminy Świdnica. Instytucje kulturalne włączają się w organizację czasu wolnego dla dzieci.

- W gminie Sulechów na 11 podległych nam placówek aż 10 przystąpiło do strajku. Jedynie w miejscowości Buków szkoła pracuje. Mam też deklarację dyrektorów, gdzie odbywa się strajk, że są w stanie zapewnić opiekę podopiecznym - mówi Wojciech Sołtys, burmistrz Sulechowa.

SP w Zaborze świeciła pustkami. - Wszyscy nauczyciele strajkują. Poza katechetką, która aktualnie przebywa na zwolnieniu - relacjonuje dyrektor i stara się zrobić wszystko, aby egzaminy ósmoklasisty odbyły się bez zakłóceń.

W Kargowej dyrekcja Zespołu Szkolno-Przedszkolnego informuje, że w miarę możliwości szkoły zapewni zajęcia dzieciom, których rodzice nie mogą zorganizować opieki w innej formie.

Rano w sześciu szkołach w Świebodzinie było tylko 36 dzieci, które znalazły opiekę w świetlicach. Do SP nr 2 przyszło zaledwie dwoje dzieci. Za to pracownice kuchni, choć zgłosiły się do strajku, szykowały obiady, by żadne dziecko nie było głodne.

W SP nr 3 w Gubinie sytuacja jest napięta. Nauczyciele czekają na informacje z Warszawy. W jednej z klas ustawili projektor, gdzie wyświetlają wiadomości telewizyjne. Pedagogom nie spodobało się to, co usłyszeli o swoich zarobkach. - Pani Szydło mówi o tym, że nauczyciel dyplomowany zarabia 6 tysięcy złotych! To gdzie są nasze pieniądze, bo my na pewno tak nie zarabiamy - burzą się nauczyciele.

Kilka pań poszło nawet do księgowej, aby udostępniono im pasek z wynagrodzeniem. - Proszę spojrzeć i pokazać wszystkim. Nauczyciel dyplomowany zarabia niecałe 3 tysiące złotych brutto. I to z dodatkami za wychowawstwo czy staż. Jest to też kwota po ostatniej podwyżce. A początkujący nauczyciele mają najgorzej, bo nie mają żadnych dodatków. Mamy takich, którzy na rękę zarabiają 1800 złotych - podkreślają.

W Krośnie Odrz. strajkują wszystkie szkoły. - W każdej placówce jest zapewniona opieka dzieciom, które się zgłoszą. Dziś zdarzyły się tylko pojedyncze przypadki, w których rodzic zostawiał dziecko w placówce - mówi Anna Mikołajczyk, sekretarz gminy. - Egzaminy gimnazjalne, które ruszą w środę, najpewniej odbędą się w normalnym terminie.

Nie chodzi tylko o pensje

- Strajkujemy, bo sytuacja nas do tego zmusiła. Nie chodzi tylko o pensje nauczycieli. Reforma oświaty doprowadziła do całkowitego upadku i chaosu, który jest dzisiaj. Walczymy nie tylko o wyższe pensje, ale również, żeby dzieci miały lepiej. Dziś najgorzej mają siódmoklasiści i ósmoklasiści. Mają przeładowane plany lekcji. To, co robiło się wcześniej przez trzy lata gimnazjum, robią teraz w dwa lata - mówi Agata Krawczyk, nauczycielka przyrody, przewodnicząca ZNP w SP nr 13 w Gorzowie. To największa szkoła w Lubuskiem. Chodzi tu 1556 dzieci. Wczoraj o godz. 8 nie było w niej ani jednego.

Od rana do strajku dołączali kolejni nauczyciele SP nr 13 w Zielonej Górze. - Czekamy, co zrobi druga strona - mówią
Jarosław Miłkowski Agata Krawczyk z SP nr 13 w Gorzowie: - Nie wiemy, jak długo będziemy strajkować

- Przyszedł jeden rodzic z dzieckiem. Tłumaczył, że nie wiedział o strajku. Wrócił z dzieckiem do domu, bo świetlica nie jest czynna - relacjonuje Mirosława Sobkowiak z tzw. Małej Trzynastki przy ul. Paderewskiego, czyli budynku, gdzie uczą się dzieci z klas I-III. Na pierwszej godzinie lekcyjnej powinno pracować tu wczoraj 14 osób. Wszystkie strajkowały.

Gdy w „dużej” Trzynastce - dla starszych dzieci, przy ul. Szwoleżerów - powinna trwać pierwsza godzina lekcyjna, nauczycieli było nawet więcej niż tych, którzy mieli wtedy prowadzić lekcje.

W SP nr 20 przy ul. Szarych Szeregów w Gorzowie strajk zadeklarowało 96 proc. nauczycieli. Po godz. 8 na liście strajkowej było 46 podpisów, po 9 - 61. Strajku nie podjęło tylko siedmiu ze 130 nauczycieli. Za to wśród strajkujących byli też nauczyciele z „Solidarności” (w niedzielę centrala tego związku podpisała porozumienie z rządem). Z 1,4 tys. uczniów żaden nie przyszedł na lekcje. Przyszło za to paru rodziców, żeby wesprzeć strajkujących.

Pani Lidia, której starsza córka uczy się w SP nr 20, przyniosła nauczycielom słodycze.

- Jestem z wami. Nauczyciel to ciężki zawód. Szkalowanie nauczycieli powinno się skończyć, choć wiadomo, że nasza oświata nie jest doskonała - mówi.

Nauczyciele nie kryli ogromnych emocji. - Wolałabym teraz być z dziećmi w klasie. To moje powołanie, a nie strajki - przyznaje Renata Piotrowska, nauczycielka z ponad 30-letnim stażem.

Jerzy Koziura, dyrektor SP nr 20, w swoim gabinecie zastanawiał się, co odpisać na mail z kuratorium oświaty, m.in. z pytaniem o środowy egzamin. - Mam 17 komisji, ale przecież nie wiem, czy podejmą pracę - stwierdza.

W Przedszkolu Miejskim nr 29 w Gorzowie była wczoraj jedna dziewczynka. Specjalnie dla niej panie z kuchni, które nie strajkowały, zrobiły śniadanie. Kilkulatką opiekowała się dyrektor Barbara Jasiczak. Po śniadaniu dziecko zajmowało się kolorowaną. - Za chwilę pójdziemy na plac zabaw - dodaje dyrektorka.

W Gorzowie strajkowało 58 placówek. Strajku nie było w trzech przedszkolach: nr 2, 18 i 6. W tym ostatnim nauczyciele zrzeszeni w „Solidarności” postanowili, że dziś opuszczą związek.

W Sulęcinie do SP nr 2 przyszło sześciu uczniów. - Strajku nie podjęły cztery osoby: jeden nauczyciel, ksiądz, siostra zakonna i katecheta, więc nie ma obaw o opiekę. Rodzice wykazali się dużą odpowiedzialnością, bo rozumieją, o co walczą nauczyciele, choć zdarzają się incydenty. Ktoś wywiesił na słupie ogłoszeniowym kartkę, że nauczyciele to nieroby - zauważa Sławomir Słonik, dyrektor SP nr 2.

W Słubicach ani jednego dziecka nie było wczoraj w przedszkolu „Miś Uszatek”. - Zobaczymy, co będzie dalej - mówi Kamila Łopusiewicz, dyrektorka przedszkola.

W Kostrzynie strajkowały SP nr 1, 2 i 3 oraz zespół szkół. W SP nr 2 nauczyciele z rozgoryczeniem zwracali uwagę, że PiS zaproponował dopłaty dla rolników na świnie i krowy. - Może bardziej niż być nauczycielem opłaca się teraz hodować bydło, kupić sobie świnie i krowy? - zastanawia się nauczycielka Monika Sądej.

Ciągle istnieje mit pensum

W Nowej Soli do strajku przystąpiło 25 z 26 miejskich placówek oświatowych. - Ciągle istnieje mit pensum. Nikt do tej pory nie tłumaczył, co to jest, nikt nie wycenił tej pracy, którą wykonuje się poza szkołą - mówi nam jedna ze strajkujących nauczycielek w SP nr 1. - 18 godzin pensum to praca przy tablicy - wyjaśnia Aleksandra Marciniec, szefowa ZNP w tej szkole. Dlatego tym bardziej boli nauczycieli postawa zarządu NSZZ „Solidarność”, który podpisał porozumienie z rządem. - „Solidarność” to związek, który zdradził nauczycieli. W naszej szkole są członkowie tego związku i strajkują. Są oburzeni, absolutnie nie podpisują się pod tym, co zrobił ich związek - podkreśla Marciniec.

Spośród miejskich przedszkoli tylko w placówce nr 8 nie ma strajku.

- U nas panie nauczycielki podzieliły się: cztery strajkują dzisiaj, trzy jutro. Rodzice wiedzieli, że podejmujemy strajk, kibicują nam, są za nami - relacjonuje Adelajda Łabusińska, dyrektor przedszkola nr 6. Jeśli akcja będzie kontynuowana w kraju w środę, placówka będzie już normalnie pracować.

W przedszkolu nr 11 strajkują wszystkie wychowawczynie. 11 dzieci wczoraj opiekowała się dyrektorka placówki. - Czujemy się upokorzone. Jeśli są dopłaty do krów i świń, a dla nauczycieli nie ma, to znaczy, że nie ma szacunku dla naszego zawodu, to jest dla nas bardzo przykre - słyszymy od jednej z wychowawczyń. - Czujemy się tą warstwą społeczeństwa, która jest świadoma tego, co się dzieje w Polsce. Podejrzewamy, że rząd wie o tym, że nie zagłosujemy na ich kandydatów w wyborach - i dlatego nas ignoruje.

W gminie Wschowa strajkują nauczyciele ze wszystkich publicznych placówek oświatowych. - W szkołach i przedszkolach świadczona jest podstawowa opieka nad nielicznymi dziećmi, które pojawiły się w placówkach. Dyrektorzy zapewniają, że radzą sobie z zaistniałą sytuacją, prosząc jednocześnie o wyrozumiałość i śledzenie informacji o strajku - informuje Aleksander Ziemek, specjalista ds. mediów w ratuszu. - Opiekę nad dzieckiem można otrzymać w placówkach kultury gminy, Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Wschowa, Muzeum Ziemi Wschowskiej i Centrum Kultury i Rekreacji.

Śmiać się czy płakać?

W Żarach strajkują wszystkie szkoły. Na 40 nauczycieli w SP nr 8 w akcji strajkowej uczestniczyło 27, także ci, którzy nie należą do ZNP. Wczoraj szkoła świeciła pustkami. - Nie strajkuje czworo nauczycieli, wśród nich pani katechetka i ksiądz - wylicza Agnieszka Żabicka, prezes ogniska ZNP w SP nr 8. I też wspomina o pensum:

- 18 godzin to tylko praca przy tablicy, ale to w domu przygotowujemy się do zajęć, sprawdzamy klasówki, zeszyty, przygotowujemy pomoce, same drukujemy na własnym sprzęcie. To czas odbierany naszym rodzinom, ale o tym głośno już się nie mówi.

Danuta Szczotka pracuje już 38. rok, z tego 19 lat w szkole. Skończyła trzy kierunki studiów, ciągle obligowana jest do zdobywania dodatkowych kwalifikacji. - Zawsze starałam się uatrakcyjniać proces dydaktyczny, także zajęcia pozalekcyjne, moi uczniowie zdobyli wiele nagród na poziomie ogólnopolskim czy międzynarodowym. Mam się czym poszczycić i szanuję swoją godność. W tym wszystkim przykro mi i nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, gdy znajdują się pieniądze sypane z rękawa na projekty socjalne. Jeśli słyszę, że nauczyciel jest gorszy od bydła, bo rolnikom na bydło rząd obiecuje pieniądze, to jest to uwłaczające - stwierdza.

Renata Rudek, Jadwiga Zdrankowska, Katarzyna Cichowska i Katarzyna Talaga to nauczycielki z Miejskiego Przedszkola Nr 4 w Żarach, które wczoraj od rana uczestniczyły w strajku. Gdy rodzice dowiedzieli się o akcji, nie przyprowadzili swoich pociech. Jadwiga Zdrankowska pracuje w zawodzie już 36 lat i na rękę, z dodatkami, otrzymuje co miesiąc niecałe 3 tys. zł.

- Pensum w przedszkolu to nie 18, jak w szkołach, a 25 lub 23 godziny tygodniowo. Wielu nie docenia naszej pracy. Ludzie nie mają pojęcia, ile rzeczywiście zarabiamy, wytykają nam wakacje, a w rzeczywistości jest tak, że po zajęciach w przedszkolu do wieczora wycinamy motyle, kwiatki, by przygotować się do następnego dnia pracy - zauważa.

Katarzyna Cichocka pracuje w przedszkolu cztery lata. Od zawsze marzyła o pracy przedszkolanki, ale pierwsze wynagrodzenia mocno ją rozczarowały. - Na razie nie mam dzieci, ale jak się pojawią, zastanawiam się, jak utrzymać rodzinę za niecałe 2 tysiące złotych, które dostaję na rękę - nie ukrywa.

Kuratorium szuka chętnych

W związku z tym, że rozpoczął się strajk, Kuratorium Oświaty w Gorzowie uruchomiło punkt przyjęć zgłoszeń dla osób z kwalifikacjami pedagogicznymi, które chciałyby zostać członkiem zespołu egzaminacyjnego i nadzorującego. Zgłaszać można się dziś pod numerem telefonu: 95 725 50 21 lub mailowym adresem: [email protected].

Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski (kali, mad, mar, kol, olis, rh, pik, egj, mak)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.