Nagany za udział we włoskim proteście. Pracownicy i związkowcy idą do sądu
Część pracowników Biedronki i sklepów sieci Dino została ukarana za udział we włoskim proteście na początku maja. Związkowcy chcą iść do sądu.
- Żyjemy w państwie komunistycznym czy demokratycznym? - oburza się Piotr Adamczak, szef NSZZ Solidarność w Biedronce. - Pracownicy z dwóch sklepów otrzymali nagany za udział w rzekomo nielegalnym proteście w dniu 2 maja. Konstytucja RP wyraźnie mówi, że mamy prawo do protestów. Akcja była legalna, o charakterze informacyjnym, mającym na celu zwrócenie uwagi na sprawę warunków pracy i płacy pracowników handlu. Cała sprawa jest po prostu oburzająca!
Zdaniem związkowców, część pracowników była zastraszana jeszcze w trakcie trwania włoskiego protestu, który zorganizowano także na Pomorzu.
- Z informacji przesyłanych przez organizacje związkowe z poszczególnych sieci wynika, że w akcji aktywnie uczestniczyło w różnej formie kilkanaście tysięcy pracowników z ok. 500 sklepów. Pracownicy pokazali swoją determinację, mimo że w części sieci pracodawcy zniechęcali lub zastraszali pracowników - mówi Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności.
Jak tłumaczy dalej, w jednej z sieci przełożeni robili zdjęcia pracownikom, w innej zabierali im materiały związane z akcją lub straszyli negatywnymi konsekwencjami.
- 2 maja jeździliśmy po sklepach i rozmawialiśmy z ludźmi. Nawet ci pracownicy, którym uniemożliwiono udział w proteście, mówili, że są całym sercem z nami - podkreśla Alfred Bujara.
Związkowcy z Solidarności zapowiadają, że - jeśli pracodawcy nie rozpoczną konstruktywnego dialogu ze stroną społeczną - organizowane będą kolejne, coraz bardziej radykalne protesty. W części sieci handlowych organizacje związkowe już przygotowują się do rozpoczęcia sporów zbiorowych.
Zagraniczne sieci handlowe zdominowały polski handel. Ich pracownicy walczą o lepsze płace i warunki pracy. Według związkowców, ostatni protest zakończył się karami dla pracowników
O komentarz do sprawy poprosiliśmy władze sieci Biedronka. - 2 maja w sklepach naszej sieci nie zaobserwowaliśmy utrudnień w robieniu zakupów. Z ponad 2700 sklepów tylko w dwóch zanotowaliśmy przypadki osób, które odmówiły należytego wykonywania obowiązków służbowych. Kilkunastu pracownikom udzieliliśmy z tego tytułu nagany. Chcielibyśmy jednocześnie podkreślić, że kroki te podjęliśmy wyłącznie wobec pracowników, którzy w istotny sposób naruszyli regulamin pracy, np. odmawiając obsługi klientów - wyjaśnia biuro prasowe Jeronimo Martins Polska SA. - Szanujemy prawo do wyrażania swojego stanowiska przez pracowników, ale powinno się to odbywać zgodnie z prawem, które reguluje zarówno obowiązki pracodawców i pracowników, jak i zasady prowadzenia sporów. Jak już wcześniej sygnalizowaliśmy, nasza firma nie jest w sporze zbiorowym z żadną organizacją związkową - dodaje.
Argumentacja władz Biedronki związkowców nie przekonuje. - Czy to oznacza, że za każdym razem, jak będziemy chcieli protestować, mamy zakładać spór zbiorowy? - pyta Piotr Adamczak. - Pracownicy zostali ukarani niesłusznie. To próba wywarcia na nich presji psychicznej. Jeżeli będzie taka potrzeba, jesteśmy gotowi iść do sądu i walczyć - zapowiada.
Niewykluczone, że owa walka dotyczyć będzie także kwestii urlopów w sklepach Biedronka. Jak się bowiem okazuje, z uwagi na niewystarczającą liczbę zatrudnionych władze sieci zabroniły pracownikom skorzystania z wolnych dni w okresie lata. - Nie zgadzamy się na to, aby pracodawca narzucał terminy urlopów. Pracownicy mają prawo zarządzać swoimi urlopami. W Biedronce pracują matki, które chcą spędzić wakacje ze swoimi dziećmi - mówi dalej Adamczak. - Prawda jest taka, że takim zarządzaniem pracodawców nie generujemy przyszłych emerytów, tylko schorowanych rencistów - podsumowuje.
Co na to władze Biedronki?
- Dbamy o to, aby warunki pracy były zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Dotyczy to również kwestii urlopowych. Nasi pracownicy mają prawo do nieprzerwanego 14-dniowego wypoczynku. W tym kontekście należy jednak pamiętać, że grafik urlopów musi być dostosowany do potrzeb całego zespołu pracującego w danym sklepie, dlatego terminy urlopów w przypadku kilkunastoosobowej grupy osób są niekiedy efektem kompromisu.
Do zamknięcia tego materiału, nie otrzymaliśmy komentarza ws. kar dla pracowników za udział we włoskim proteście od władz sieci sklepów Dino.