Mieszkania komunalne w Białymstoku. Drożej niż gdzie indziej

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Agata Sawczenko

Mieszkania komunalne w Białymstoku. Drożej niż gdzie indziej

Agata Sawczenko

Czynsz w mieszkaniach komunalnych wynosi nawet dwa razy więcej niż w spółdzielniach czy wspólnotach. Mieszkańcy nie chcą tyle płacić. O pomoc proszą już radnych

Na szczęście mam ulgę mieszkaniową - mówi pan Jerzy, mieszkaniec jednego z bloków komunalnych przy ul. Pietkiewicza. Ale mimo to za 54-metrowe mieszkanie płaci 600 zł. Miesiąc w miesiąc.

Takiego szczęścia nie ma pani Maria. Jej miesięczny czynsz to około tysiąca złotych.

Podobnie jest i w innych budynkach zarządzanych przez Zarząd Mienia Komunalnego. W sumie pod opieką ZKM jest grubo ponad 4,5 tys. lokali. Czynsze są tu bardzo wysokie. Oczywiście - są i zniżki. I to spore, bo nawet do 55 proc. Ale tylko dla tych, którzy wykażą bardzo niskie dochody. - A ja mam sporą emeryturę - mówi pani Maria. - Tylko co z tego, jeśli jej większość wydaję na czynsz?

Problemem mieszkańców zainteresował się radny Wojciech Koronkiewicz. Opowiada, że pierwszy raz o kłopotach mieszkańców usłyszał rok temu, gdy na miejscu domów przy Ostrowieckiej i Angielskiej miała powstać droga. Mieszkańcy dostali wtedy lokale komunalne.

- Ich nowy czynsz miał wynosić 1500 złotych - przypomina radny. I opowiada kolejną historię - o mieszkańcach z bloku przy ul. Rzymowskiego 30. - Ich blok jest przeznaczony na potrzeby osób niepełnosprawnych. Czynsze są tak wysokie, że oni nie są w stanie płacić. Chcą wykupić mieszkania, albo zmniejszyć opłaty - mówi Wojciech Koronkiewicz.

Mieszkańcy opowiadają, że początkowo płacili normalne czynsze. Potem budynek został przekazany pod Zarząd Mienia Komunalnego. I wtedy opłaty poszybowały w górę. Opowiedzieli to na ostatniej sesji rady miejskiej. Wskórali tyle, że radny Koronkiewicz napisał do prezydenta interpelację.

- Bo mnie zastanawia, dlaczego czynsze w mieszkaniach komunalnych, zarządzanych przez miasto, są dwukrotnie wyższe niż w spółdzielniach, a nawet trzykrotnie niż we wspólnotach mieszkaniowych. Prezydent tłumaczył, że tam trzeba dokładać. No dobrze, ale dlaczego nie trzeba dokładać w spółdzielniach?

Postanowiliśmy sprawdzić czynsze w Białymstoku. Jak zapewnia Mirosław Tałałaj, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Zachęta - spółdzielnia na swoich lokatorach zarabiać nie może. Mówi, że za mieszanie o powierzchni 48 mkw. w Zachęcie trzeba co miesiąc płacić od 318 do 473 zł.

Podobnie jest w TBS-ach. Tam czynsz za mieszkanie około 50-metrowe nie przekracza 500 złotych.

- Za mieszkanie 51 mkw. czynsz wynosi 375 zł - mówi z kolei Izabella Lisek, szefowa Administracji Nasz Dom, która zarządza wspólnotami mieszkaniowymi w Białymstoku. - Do tego miesięcznie dochodzi 25 zł na fundusz remontowy.

Sprawę czynszów w mieszkaniach komunalnych na ostatniej sesji próbował wyjaśniać prezydent Białegostoku. Tadeusz Truskolaski przypomniał, że kilka lat temu został zawarty trudny kompromis w sprawie ich wysokości. Tłumaczył, że część pieniędzy z czynszów idzie m.in. na remonty bardzo często zaniedbanych budynków komunalnych.

Z kolei jego pracownicy nam tłumaczą, że czynsze... nie są wysokie. - Czego dowodem jest bardzo duże zainteresowanie mieszkańców najmem lokali komunalnych - zapewnia Katarzyna Ramotowska z magistratu. I przyznaje: - Wysokość czynszu oparta jest o koszty utrzymania budynku bez jakiegokolwiek zysku.

Ale zaraz dodaje, że najwyższy czynsz w ZMK nie przekracza 10 złotych za metr kwadratowy lokalu.

Agata Sawczenko

W "Kurierze Porannym" i "Gazecie Współczesnej" zajmuję się przede wszystkim szeroko pojętą ochroną zdrowia. Chętnie podejmuję też tematy społeczne i piszę o ciekawych ludziach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.