Mało prawdopodobne, by Kaczyński stanął na czele rządu

Czytaj dalej
Fot. Fot. archiwum prywatne
Roman Laudański

Mało prawdopodobne, by Kaczyński stanął na czele rządu

Roman Laudański

Dr Sławomir Drelich, politolog i etyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika: - To będzie raczej kongres pod znakiem wielkiego sukcesu i propagandowego uderzenia całego rządu i partii.

Jarosław Kaczyński wykreślił słowo „rekonstrukcja”? W domyśle - rekonstrukcja rządu.

Rekonstrukcja oznacza przyznanie się do tego, że coś lub ktoś działa nie tak, jak trzeba. A w związku z tym należy kogoś wymienić, bo przykładowo jeden się nie sprawdził, a drugi się nie spisał. Jarosław Kaczyński boi się przyznać, że niektórzy ministrowie po prostu zawiedli i nie spełnili oczekiwań. Musiałby przyznać, że pomylił się w przypadku kilku nominacji ministerialnych, musiałby wycofać się z niektórych typów. To byłoby przyznanie się do swego rodzaju porażki. Drugą przyczyną jest sama konstrukcja rządu. Otóż został on zbudowany jako gwarant równowagi sił różnych frakcji PiS oraz środowisk tę partię popierających, np. Radia Maryja, elektoratu narodowego czy konserwatywno-wolnorynkowego. Każdy musi mieć swoje wpływy. A kiedy naruszymy jeden element - cała układanka posypie się jak domek z kart.

Rząd twierdzi, że jest dobrze....

Rząd - wobec agresywnej opozycji, reagującej na każde potknięcie ministrów - nie może przyznać się do porażki. To przecież PiS ukuł pojęcie „histerycznej opozycji”, a z histeryczną opozycją nigdy nie można się zgodzić ani nawet zrobić małego kroku wstecz, bo to byłoby przyznanie się do porażki. Rządzący nie mogą tego zrobić. Trzeba trwać w propagandzie podtrzymującej dobry i stabilny wizerunek rządu. Chyba każda ekipa rządowa zachowywałaby się w ten sposób.

Tylko przypomnę, że mieliśmy ostatnio sytuację mocno kryzysową, związaną z ujawnieniem okoliczności śmierci Igora Stachowiaka w komisariacie policji. Politycy nadzorujący policję i prokuraturę - minister Błaszczak, wiceminister Zieliński, minister Ziobro nie poczuwają się do winy. A kiedyś minister Ćwiąkalski potrafił ustąpić po dziwnym samobójstwie więźnia.

Wiceminister Zieliński powinien ponieść konsekwencje polityczne - wydaje się to oczywiste. Tylko rząd PiS przyjął strategię: jesteśmy jednomyślni jak taran. Nigdy nie przyznamy się do błędu czy winy i pod żadnym pozorem nie wykonamy kroku wstecz.

To pomoże czy zaszkodzi wizerunkowi rządu?

Ministrowie Błaszczak i Ziobro pokazaliby się z lepszej strony, gdyby odcięli się od tego, kto odpowiada za pracę policji. Jeśli minister Ziobro buduje swój wizerunek zdecydowanego szeryfa, to wespół z ministrem Błaszczakiem pokazaliby, że potrafią działać szybko i zdecydowanie. Gdybym miał doradzać w sprawie wizerunku politycznego, wówczas powiedziałbym krótko: należy usunąć z rządu osobę ponoszącą polityczną odpowiedzialność za pracę policji. Podobnie uważam, choć to zdarzenie zupełnie innej rangi, w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przecież nikt nie poniósł za nią politycznej odpowiedzialności i to był gigantyczny błąd Donalda Tuska. W politycznych realiach komunikowania się rządu ze społeczeństwem tak należało zrobić.

Aleksander Kwaśniewski porównał Beatę Szydło do polskiej Marine Le Pen.

Bardzo przesadzone i groteskowe. Byłego prezydenta trochę poniosło. Przecież PiS jest partią dużo mniej radykalną niż Front Narodowy. PiS nie jest partią prorosyjską. Ponadto Marine Le Pen jest dużo bardziej charyzmatyczna niż Szydło, potrafi radzić sobie z tłumami i wywoływać emocje! Pani premier nie jest charyzmatycznym liderem politycznym, to raczej typ urzędnika administracji rządowej. Bez urazy, to urzędnicza mróweczka. Jest wykonawcą woli politycznej, a Le Pen jest liderem politycznym. Domyślam się, że Aleksander Kwaśniewski chciał zaszkodzić wizerunkowi premier Szydło.

Co do tej rzekomej prorosyjskości, to część komentatorów uważa, że Antoni Macierewicz robi naprawdę dużo, żeby osłabić polską armię, co jest na rękę Rosji.

Niestety, tak to wygląda. Jestem daleki od sugerowania czegokolwiek, ale pewne decyzje ministra obrony narodowej czynią Polskę po prostu bezbronną.

Znowu zapowiadany jest - przekładany już - kongres PiS. Może wtedy poznamy nowego premiera? Może w końcu prezes Kaczyński postawi się ojcu Rydzykowi i usunie ministra Szyszkę, który pustoszy polską przyrodę jak jakieś tsunami.

Nie spodziewałbym się zmian. To będzie raczej kongres pod znakiem wielkiego sukcesu i propagandowego uderzenia całego rządu i partii. Spodziewajmy się wielkiej manifestacji sukcesu. Minister Szyszko - niestety - jest nietykalny, ale z punktu widzenia polskiego interesu międzynarodowego ważniejsza byłaby wymiana ministra Waszczykowskiego. Trzymam za to mocno kciuki. To najbardziej szkodliwy z ministrów. Nie sądzę też, by ustąpił Macierewicz.

Podobno plotkuje się o zmianie premiera. Może pora, by został nim prezes PiS?

Co do Jarosława Kaczyńskiego, to mało prawdopodobne jest, ażeby stanął na czele rządu. Ma ważniejszą rolę - trzyma w ryzach całą machinę partyjną. Większość parlamentarna ani nie jest gigantyczna, ani niezwykle spójna - nad tym musi czuwać prezes PiS.

Pamięta Pan rząd z tak słabymi ministrami?

Tak wielu słabych ogniw nie było chyba w żadnym poprzednim rządzie.

Roman Laudański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.