Leon Voci - czwórka ze Lwowa podbija serca polskich fanów

Czytaj dalej
Fot. Materiały promocyjne
Gabriela Pewińska

Leon Voci - czwórka ze Lwowa podbija serca polskich fanów

Gabriela Pewińska

Leon Voci - zaprasza na Bursztynowy Koncert Gwiazd w Gdańsku. Grupę tworzą laureaci międzynarodowych konkursów i festiwali muzycznych. 7 października 2017 r. zaśpiewają na zaproszenie Fundacji Sztuka Życia - Niepokonani w Gdańsku. Jest to kolejne wydarzenie dedykowane seniorom, rodzinom wielodzietnym i osobom niepełnosprawnym.

To profesjonalni śpiewacy rodem z Ukrainy, którzy zawojowali polskie sceny:

- Nazar Tatsyshyn - tenor, Roman Chava - tenor, Ihor Radvanskyi - tenor, Andriy Stetshkyi - baryton, czyli członkowie popularnego kwartetu Leon Voci.

Oto oni, oddajmy im głos

Nazar Tatsyshyn, założyciel zespołu: - Śpiewam od szóstego roku życia. Zawsze kochałem śpiew całym sercem! To była moja pasja. Kształciłem głos najpierw w szkole powszechnej, potem w średniej, wreszcie zostałem absolwentem Akademii Muzycznej we Lwowie. A zaczęło się od szkolnego święta z okazji Dnia Matki. Nauczycielka bardzo chciała, by ktoś zaśpiewał „Ave Maria” Schuberta. Nikt nie potrafił tego dokonać. Nagle któryś z kolegów spytał: A może Nazar? I ja temu zadaniu podołałem. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Mama, która natychmiast uwierzyła w mój talent, woziła mnie po śpiewaczych konkursach, tak krajowych jak i międzynarodowych. A ja lubiłem występować i wygrywałem je bez problemu. Tak się rozpędziłem w tych sukcesach, że zacząłem marzyć o tym, by śpiewać operę! Moje marzenia szybko się spełniły, ledwie skończyłem 12 lat zacząłem popisywać się operowymi szlagierami na zawodowych scenach i byłem w tym naprawdę dobry.

Moją popisową arią, która łamała wszystkie serca była „Una furtiva lagrima” - z II aktu opery „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego. Utwór niełatwy, ale wysokie tony ciągnąłem bez problemu jeszcze do mutacji.

Andriy Stetshkyi: - I ja zacząłem śpiewać jako dziecko. Zanim jednak to nastąpiło, osłuchałem się w pięknym, ciepłym głosie i znakomitej muzyce, bo do snu śpiewała mi babcia. A śpiewała nie byle co, tylko melodyjne, wzruszające, ukraińskie kołysanki. Gdy dorosłem, mój zapał do śpiewania odkryła i podsycała nauczycielka muzyki. Potem skończyłem college muzyczny. Potem muzyczny uniwersytet. Moim marzeniem jest wystąpić na profesjonalnej, wielkiej scenie operowej.

Ihor Radvanskyi:
- Jestem najmłodszy w zespole, najmniej doświadczony. Jeszcze studiuję w Akademii Muzycznej we Lwowie. Nie planowałem śpiewać w kwartecie, nawet o tym nie marzyłem. Z kolegami poznaliśmy się przez przypadek. A teraz nie wyobrażam sobie, by moje życie mogło wyglądać inaczej.

Roman Chava: - Jak moi koledzy zacząłem śpiewać jeszcze w dzieciństwie, Ukraina to jest przecież kraj szalenie rozśpiewany. Skończyłem szkołę muzyczną, teraz szkolę śpiew biorąc prywatne lekcje. Zanim trafiłem do zespołu, występowałem w chórach, kwartetach. Wciąż planuję doskonalić swój śpiew. To najważniejsze - rozwijać się w swoim rzemiośle. Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być jeszcze lepiej.

Leon Voci
Materiały promocyjne Leon Voci

O zespole opowiada Nazar Tatsyshyn


POCZĄTKI:

- Inspiracją byli oczywiście słynni trzej tenorzy, ale podobały mi się i takie grupy jak Il divo czy Il volo. Fascynowało mnie to fenomenalne, porywające współbrzmienie głosów. Ta nowa jakość, nowa formuła klasycznej muzyki, sposób jej prezentacji jest bliższy ludziom, może zachwycić nie tylko bywalców opery. Tak powstała idea, by powołać zespół czterech tenorów. Zadzwoniłem do Andrija, który jest barytonem. Potem do Romana, tenora. Brakowało jeszcze jednego, a nie jest łatwo znaleźć w jednym mieście czterech tenorów, a jeszcze takich, którzy mieliby czas, a i chęć, by w czymś takim uczestniczyć. Którzy chcieliby zaryzykować taki projekt. Nie jest też łatwo dopasować fajne cztery głosy, tak się zgrać, by to brzmiało naprawdę atrakcyjnie. Któregoś dnia żona Andrija poleciła nam studiującego jeszcze wtedy Ihora. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ledwo się skrzyknęliśmy, a już nagraliśmy jeden klip, ledwo nagraliśmy klip, a już zadzwonił menadżer Witold Mrozek zapraszając nas do Polski na pierwsze koncerty. Dobór muzyków musiał być jednak niezły, skoro tak szybko udało nam się zaistnieć. Wystąpiliśmy dwa razy, a już posypały się kolejne propozycje. Nie wiem, czy nie bardziej jesteśmy znani w Polsce niż u nas na Ukrainie.

Popularności przydał nam na pewno udział w programie Mam Talent. Zachwyciliśmy jury, mieliśmy owacje na stojąco.

WIZERUNEK:

- Naszym zamiarem nie było upodobnić się do kogoś, nawet do siebie nawzajem, chcieliśmy się różnić, chcieliśmy pokazać, że jesteśmy oryginalni, wyjątkowi. Tak głosowo jak i wizerunkowo, charakterologicznie. Te różnice okazały się naszym atutem. Jeden bardziej się uśmiecha, inny mniej, jeden jest zamknięty w sobie, inny szczególnie podoba się paniom. Na pierwszych koncertach naszym lustrem była publiczność. Zależało nam na ich reakcji. Testowaliśmy, co im się podoba, czego oczekują.

Leon Voci
Materiały promocyjne Leon Voci


PIERWSZE KONCERTY W POLSCE:

- To był cykl koncertów zorganizowanych dwa lata temu przez AVIP group, agencję artystyczną, która nas wypromowała i z którą współpracujemy na terenie Polski.

- Tremy nie było, był inny kłopot. Ostro się rozchorowałem. Wysiadło mi gardło. Pech? To mało powiedziane. Miało być „wejście smoka”, a ja nie mogę słowa z siebie wydusić, a co dopiero śpiewać! Przyjechałem z Barcelony, gdzie było 26 stopni, do Polski, gdzie było minus 6. Różnica temperatur dla śpiewaka dramatyczna. Głos po prostu zniknął. Trzeba było ratować sytuację, nie mogliśmy przecież odwołać koncertu, to byłoby nieprofesjonalne. Tak ustawiliśmy repertuar, by tylko trójka mogła śpiewać, ja po prostu na scenie byłem. Koncert udał się wyjątkowo. Nikt się nie zorientował.

MISTRZOWIE:

- Pavarotti i jego towarzysze to klasyczny konserwatywny styl, my chcemy prezentować rożne formy śpiewu, zróżnicowany repertuar. I operę, i pop operę, nawet rock. Nasza publiczność? W pewnym sensie, to oczywiste, przychodzą głównie ... kobiety. Zawsze tak staramy się zaczarować głosem, by przyszły nas posłuchać po raz kolejny, i kolejny... Zresztą nie tracimy kontaktu z widownią podczas koncertu ani na chwilę.

Leon Voci
Materiały promocyjne Leon Voci

PLANY I FANI:

- Fanki zasypują nas mailami. Mamy wierną publiczność i na Ukrainie, i w Polsce, nawet na Węgrzech. Z czasem - jesteśmy o tym przekonani - pojawią się propozycje i z innych krajów. Bardzo nad tym pracujemy. To kwestia czasu.

Nasza siła? To nasze głosy, energia, emocje, których nie boimy się okazywać, szczerość śpiewania. Na scenie jesteśmy tacy jak w życiu. Autentyczni.

Żar, który mamy w sobie, którym dzielimy się z publicznością może czasem tuszować wpadki. Nie ma ich zbyt wiele, ale jak jest za dużo emocji, to można na przykład zapomnieć słów… Albo rozchorować się, z czym sobie już umiemy radzić. Jak się straci głos przed występem, surowe żółtko nie pomoże. Ale sen, owszem.

NAJWIĘKSZE HITY:

Gdy śpiewamy „Grande amore” - aplauz. Jak „Besame mucho” - dziewczyny płaczą. A jak ukraińską piosenkę „MAMA” w wykonaniu Romana - to łkają wszyscy. Ludzie mogą nie rozumieć słów, ale emocje wyrażane w muzyce, poprzez piękny, porywający śpiew to jest język międzynarodowy.

KONCERT W GDAŃSKU:

Już 7 października 2017 r. zaśpiewamy na zaproszenie Fundacji Sztuka Życia - Niepokonani w Gdańsku. Jest to kolejne wydarzenie dedykowane seniorom, rodzinom wielodzietnym i osobom niepełnosprawnym, w tym roku pod nazwą „Bursztynowy Koncert Gwiazd”. Zaśpiewamy największe przeboje IL Divo oraz Andrei Bocellego. Ponaddwugodzinny koncert zaplanowany jest w Centrum św. Jana w Gdańsku. Cegiełki wejściowe dostępne w fundacji. Z całego wydarzenia nagrywana będzie płyta dostępna po koncercie.

[email protected]

Gabriela Pewińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.