Kasia Popowska: podróżowanie mam we krwi. Tak jak śpiewanie

Czytaj dalej
Paweł Gzyl

Kasia Popowska: podróżowanie mam we krwi. Tak jak śpiewanie

Paweł Gzyl

Kasia Popowska już nie chce być nową Marylą Rodowicz. Druga płyta naszej młodej wokalistki - „Dryfy” - odsłania jej nieco inne oblicze. A nam opowiada jak próbuje zdobyć popularność, nie będąc celebrytką.

Premiera nowej płyty to dla artysty stres czy ulga?

Ja jestem zwyczajnie ciekawa: czy spodoba się słuchaczom?

Rozwinęłaś się wokalnie: bo na płycie pozwalasz sobie na większą swobodę w śpiewie. Bierzesz lekcje?

Nie. Na piosenkach z pierwszej płyty po prostu nie miałam możliwości pokazania w pełni swych możliwości. Nad tamtą płytą pracowało wiele osób, robiliśmy ją dosyć szybko i bazowaliśmy na przebojowym singlu. Nie do końca było to więc wszystko przemyślane i nie do końca wiedziałam, w którą stronę muzyczna chcę pójść.


Jeśli chodzi o image, to nadal prezentujesz się jako miła i ciepła dziewczyna z sąsiedztwa. Taka jesteś naprawdę?

Nie awanturuję się, nie rozpycham łokciami, jestem miła i pokorna, więc ludzie postanowili mnie wrzucić do tej szuflady. To raczej komplement, więc cieszę się. Ale to nie znaczy, że show-biznes traktuje mnie inaczej - tutaj trzeba podejmować twarde decyzje, być stanowczym i potrafić powiedzieć co się myśli.

Każdy z nas ma swoją ciemną stronę. Jak u Ciebie się objawia?

Jestem dosyć niecierpliwa. Kiedy angażuję się w coś, to na sto procent - i bardzo bym chciała, żeby ludzie też mieli takie podejście. Gdy pojawi się jakiś pomysł, to biorę się za niego od razu, oczekując tego samego od innych. Chciałbym wiele rzeczy przeskoczyć od razu. A tak się nie da. Stąd ta niecierpliwość czasem przeszkadza. Być może dlatego dużo robię sama - od tekstów, przez muzykę i produkcję, po grafikę. Ostatnio oglądałam dokument o Beyoncé, który mnie trochę podniósł na duchu, bo ona ma podobne podejście. Ale bycie Zosią-Samosią bywa czasem sporym obciążeniem dla mnie i dla moich współpracowników. No i jestem spóźnialska - ale mam nadzieję, że dziewczynie to się wybacza. (śmiech)

Piszesz też teksty dla innych artystek - choćby dla Dody. A przecież to Twoje kompletne przeciwieństwo.

Oczywiście ona prezentuje inny rodzaj ekspresji, ale kiedy słucham jej wypowiedzi w mediach, w wielu rzeczach w pełni się z nią zgadzam. Rozumiem jej pasję i zaangażowanie. Dlatego mogę powiedzieć, że rozumiem to, co robi.

Na scenie jesteś otoczona przez chłopaków z zespołu. Jaką jesteś dla nich szefową?

Jestem wśród nich najmniej doświadczoną osobą. (śmiech) Staram się więc słuchać ich spostrzeżeń i obserwować. Uczę się też od nich spokoju - bo ja sama czasem panikuję w trudnych sytuacjach i boję się czy dam radę sobie z nimi poradzić.

Podoba Ci się życie w trasie?

Pewnie. Podróżowanie mam we krwi. Dużo podróżowałam już z rodzicami. Nawet po mieście. Dlatego uwielbiam jazdę samochodem. Lubię się też przenosić się z miejsca na miejsce - przeprowadzałam się aż jedenaście razy, mieszkałam choćby w Krakowie. Lubię jak się coś dzieje, kiedy poznaję nowych ludzi. Dlatego fajnie się czuję, kiedy dowiaduję się, że mamy nowy koncert i jedziemy do innego miasta.

A jak radzisz sobie z fanami?

Kiedy wydałam pierwszą płytę, nie widziałam jak podejść do tej relacji. Wszystko stało się nagle - jednego dnia siedziałam sama w domu i komponowałam piosenkę, a drugiego - wszyscy ją znali i chcieli ode mnie autografy. Byłam więc w szoku i nie wiedziałam o co chodzi. Teraz ich obecność bardzo mnie cieszy i staram się z nimi kumplować - tym bardziej kiedy część z nich widzę niemal na każdym koncercie.

Jesteś piękną dziewczyną. Są fani, którzy chcieliby Cię bliżej poznać?

Zdarzają się różne sytuacje, ale mają one miejsce tylko w sieci. Na żywo - na szczęście nikt nie pozwolił sobie na więcej. Nie odpisuję na wiadomości, które nie odnoszą się do mojej twórczości, koncertowania, pomocy czy współpracy. Ktoś, kto na co dzień śledzi mój profil, wie, że tak naprawdę odsłaniam na nim bardzo mało swojej prywatności i nie napędzam w sztuczny sposób swojej popularności.

Można dzisiaj utrzymać przy sobie fanów tylko wyłącznie muzyką? Czy trzeba być celebrytą?

Nie chcę nic robić wbrew sobie, ale do pewnych rzeczy dojrzewam. Dzisiaj łatwiej mi jest wychodzić do ludzi niż kiedyś i na większość projektów jestem otwarta. Staram się jednak zawsze, żeby były one związane z moją pracą, muzyką i pasją. Nie oceniam - każdy musi zdecydować w swoim własnym imieniu i obrać najbardziej autentyczną drogę wobec samego siebie. Jeśli ktoś lubi błysk fleszy - to OK. Osobiście najbardziej cenię tych, którzy ze światem komunikują się ciekawymi projektami i swoim artyzmem. Prawda jest jednak taka, że im bardziej show-biznes różnorodny - tym lepiej.

Wytwórnia nie naciska na Ciebie, abyś się więcej pokazywała publicznie?

Nie. Nigdy nie czułam z jej strony żadnego ciśnienia. Oczywiście mówię tu za siebie - nie wiem jak jest w innych przypadkach. Jeśli chodzi o mnie, to wytwórnia doskonale wiedziała, z kim podpisuje kontrakt. Myślę, że wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że udawanie kogoś kim się nie jest, nikomu z nas nie wyjdzie na dobre. Ja wolę swój artystyczny świat niż celebryckie salony - wytwórnia w pełni się na to zgadza. Zresztą większość z jej pracowników, przynajmniej po cichu, mówi że wolałaby, aby wróciły czasy, kiedy ludzie bardziej interesowali się muzyką, a nie prywatnym życiem artystów.

Sporo w tej chwili na polskiej scenie młodych piosenkarek w Twoim wieku. Zakumplowałaś się bliżej z którąś z nich?

Mam wypróbowanych przyjaciół. Osoby, którymi się otaczam to ci, których poznałam zanim jeszcze stałam się popularna. To ludzie, którzy wspierali mnie, kiedy było źle i cieszyli się ze mną, kiedy odnosiłam pierwsze sukcesy. To wartościowe osoby, na które mogę zawsze liczyć. Dla nich nie jest ważne czy mam kontrakt z Universalem czy nie. Bo po prostu lubimy się za to, kim jesteśmy naprawdę. Jasne - słuchają moich piosenek, oceniają moje płyty, mówią mi co o nich szczerze myślą. Mam jednak pewność, że nie są to znajomości, które są podszyte jakimiś fałszywymi intencjami. Oczywiście poznaję też w show-biznesie ciekawych ludzi z pasją, ale przyjaźń wymaga lat znajomości w różnych ekstremalnych warunkach. Wszyscy ciągle jesteśmy w rozjazdach, widujemy się rzadko, nie ma więc za bardzo czasu na zawieranie takich przyjaźni. To zbyt duże słowo.

Gdzie szukasz odpoczynku po nagraniach i koncertach?

W domu. Tam mogę pracować, odciąć się od wszystkiego i zrelaksować. Nie potrzebuję wyjątkowej scenerii. Chociaż po roku pracy nad płytą jakaś plaża by się przydała.

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.