Już za 100 dni matura! Na studniówkach zmieniło się niemal wszystko, ale tak jak przed laty, bal rozpoczyna się od poloneza

Czytaj dalej
Fot. Na studniówkach zmieniło się niemal wszystko
Urszula Sobol

Już za 100 dni matura! Na studniówkach zmieniło się niemal wszystko, ale tak jak przed laty, bal rozpoczyna się od poloneza

Urszula Sobol

Tak jak przed laty, bal rozpoczyna się od poloneza. Poza tym, w porównaniu z czasami PRL-owskiej siermięgi, na studniówkach zmieniło się niemal wszystko: kreacje, menu, oprawa, a nawet podejście do obecności alkoholu

Studniówka to potoczna nazwa balu przedmaturalnego, który odbywa się w przybliżeniu na 100 dni przed rozpoczynającymi się w maju maturami. Jak wyglądał przed kilkoma dekadami, a jak dziś?

1982. Zabawa do godziny milicyjnej

Studniówka dla maturzystów zdających egzamin dojrzałości w maju 1982 roku mogła się nie odbyć. 13 grudnia 1981 roku wprowadzono stan wojenny. Od godz. 22 do 6 rano obowiązywała godzina milicyjna, a co za tym idzie: zakaz poruszania się po ulicach bez specjalnej przepustki. Jednak władza ostatecznie zezwoliła na organizację studniówek w szkołach. Warunek - zabawa mogła trwać tylko do godz. 21, by uczestnicy balu mogli wrócić do domu przed godziną milicyjną.

Przygotowania w Zespole Szkół Elektryczno-Mechanicznych w Rzeszowie ruszyły pełną parą (młodszym Czytelnikom wyjaśniam: studniówki odbywały się wówczas w szkołach). Rodzice zajęli się zaopatrzeniem, co nie było proste, bo obowiązywały wówczas kartki na mięso, wędliny, cukier itp. Jednak udało się wszystko zorganizować, choć w sklepach były pustki. Na barkach rodziców spoczęło ręczne przygotowanie stosów kanapek, zaopatrzenie w oranżadę, polo coctę (PRL-owska odpowiedź na coca colę - przyp. red.), herbatę, kawę. Uczniowie pod nadzorem nauczycieli ozdobili aulę zgodnie z tradycyjnym wzorem, czyli: siatka maskująca pod sufitem, balony, błyszczące kule z kolorowego papieru. Chłopców obowiązywały garnitury w stonowanych barwach (z reguły szyte przez krawca) i krawaty, dziewczęta mogły pozwolić sobie na bardziej śmiałe kreacje.

Do tańca przygrywał zespół muzyczny. - Królowały przeboje z lat 60. i 70. - wspomina Tadeusz Ligas z kl. 5 b. - Nowa fala rocka jeszcze nie wkraczała na szkolne bale.

Alkohol na salę był przemycany w butelkach po oranżadzie, choć przy wejściu sprawdzano, czy nie jest wnoszony. Spożywano najczęściej wódkę kupowaną w Peweksie za dolary lub tzw. bony nabywane od cinkciarzy.

Studniówka skończyła się po godz. 21 i towarzystwo rozjechało się na prywatki. Tam kontynuowano imprezę w mniejszym gronie i bez nadzoru dorosłych. Bawiono się do 6 rano, gdy przestała obowiązywać godzina milicyjna i można było wyjść na ulicę.

Lata 90. Szpilki surowo zabronione

Studniówki w pierwszej dekadzie III RP niczym nie odbiegały od balów w siermiężnych czasach PRL. Nadal odbywały się w szkolnych salach gimnastycznych, a dekoracje robiono „po taniości”: głównym materiałem do przystrajania sali był szary papier pakunkowy, balony i... wojskowa siatka maskująca.

- Przed studniówką spotkaliśmy się, by uzgodnić, jak będziemy dekorować salę. Brały w tym udział wszystkie klasy maturalne. Postanowiliśmy stworzyć jaskinię - wspomina Aldona z Sanoka, absolwentka LO spoza Podkarpacia. - Do dekoracji wzięliśmy się tydzień przed studniówką. Robiliśmy to po lekcjach. Wspominam ten okres bardzo sympatycznie, gdyż była to okazja do integracji między klasami, lepszego poznania siebie i odkrycia swoich talentów.

O jedzenie zadbali rodzice. W szkole funkcjonowała stołówka, więc mamy i tatusiowie, którzy mieli pojęcie o gotowaniu i posiadali stosowne uprawnienia, wzięli przygotowanie menu na siebie. Salę jadalną urządzono w holu. O wymyślnych daniach nie było mowy. Podawano potrawy takie, jakie przygotowywało się na wesela, czyli na obiad był rosół, a na drugie danie zrazy z ziemniakami. W czasie balu na stoły wjechało jeszcze kilka dań gorących, w tym nieśmiertelny bigos. Nie zabrakło przystawek. Oczywiście alkohol był zabroniony, ale pod stołami napoje z procentami były rozlewane.

- Nie doszło do żadnych burd ani awantur, choć jedna z koleżanek wylądowała z głową w WC. Do dzisiaj podczas spotkań klasowych śmiejemy się z tego - dodaje nasza rozmówczyni.

Po odtańczeniu obowiązkowego poloneza tańczono przy muzyce, która wykonywał zespół. Były to przeboje popularne w tamtych latach. Razem z uczniami bawili się nauczyciele.

Stroje były jak na dzisiejsze czasy więcej niż skromne. Nie do pomyślenia było, by dziewczyna przyszła np. w czerwonej sukience. Dopuszczone były tylko trzy kolory, czyli czarna lub granatowa sukienka, albo biała bluzka i ciemna spódnica. Żadna z uczennic nie wyłamała się z obowiązującego w szkole dress code’u. - Jeszcze wtedy ciężko było kupić ładne sukienki, więc wszystkie wyglądałyśmy podobnie - ocenia Aldona.

Dziewczęta nie mogły założyć szpilek, by nie zniszczyć wylakierowanej podłogi w sali gimnastycznej. Buty sprawdzano przed wejściem na bal. Jeśli ktoś się nie dostosował, musiał wracać do domu. Do poloneza można było założyć eleganckie obuwie, ale nie na szpilce, tylko na tzw. klocku. Po pierwszym tańcu należało je zdjąć. Tancerze wywijali więc na parkiecie w tenisówkach lub tzw. ćwiczkach. - Dzisiaj to jest nie do pomyślenia, ale wtedy nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy byliśmy tacy sami i nikt się niczym nie wyróżniał - zauważa nasza rozmówczyni.

Mimo tych ograniczeń, Aldona bardzo dobrze ocenia swoją studniówkę. Partner, z którym się bawiła, został jej mężem. Na pamiątkę zostały jej zdjęcia i znaczek ze stosowną datą i napisem, na który uczniowie się wtedy „szarpnęli”.

2023: Jeszcze bal czy już przyjęcie weselne

W ostatnich latach studniówka staje się imprezą zbliżoną bardziej do wesela niż dawnego balu przedmaturalnego. Rodzice tegorocznych maturzystów podają, że obecnie średni koszt organizacji takiej imprezy to około 250 zł na osobę. - Biorąc pod uwagę, że duża część młodzieży zaprasza osobę towarzyszącą spoza szkoły, to dla rodziców wydatek podstawowy wynosi 500 zł. Do tego dochodzą koszty stroju - od 300 do 1000 zł (sukienka, dodatki, buty, garnitur). Koszty usług beauty to kolejne 500 zł. Makijaż, fryzjer, manicure to wydatek porównywalny z wydatkami na ślubny anturaż - wylicza pani Grażyna, mama tegorocznej maturzystki.

Bo też i moda studniówkowa to dziś prawdziwa rewia stylów i przegląd trendów. - Sukienkę kupiłam za 350 zł, buty za 100. Do tego dochodzi makijaż 100 zł, paznokcie 100 zł, fryzura 120 - wylicza Ania z IV LO z Rzeszowa. - Nie wspomnę już o opłacie za imprezę, fotografa czy taksówkę na studniówkę i po.

Bal przedmaturalny organizuje rada rodziców. - Szkoła oficjalnie nie bierze odpowiedzialności za jego organizację, choć oczywiście uczestniczy w przygotowaniu części oficjalnej oraz choreografii tradycyjnego „poloneza” - zaznacza pani Grażyna. - To rodzice decydują, gdzie i na jakich warunkach bal się odbędzie. I nie chodzi tu tylko o samo miejsce, oprawę muzyczną i menu, ale przede wszystkim o najbardziej kontrowersyjny punkt tego menu - alkohol.

Jeszcze w wielu szkołach jest on zakazany. - Oczywiście, na „legalu” nie można go przynosić, ale nie oszukujmy się: każdy kto chce się napić procentów, doskonale sobie z tym problemem umie poradzić - uśmiecha się 19-letni Tomek, tegoroczny maturzysta.

Ale i to się pomału zmienia. - Młodzież nieuchronnie dąży do dorosłości i oczekuje takiego traktowania. Powszechna jest dyskusja rodziców na etapie organizacji imprezy, czy oficjalnie zezwolić na serwowanie alkoholu - opowiada pani Grażyna. - Nie jest łatwe podjęcie takiej decyzji, kiedy wiadomo, że część uczestników jest niepełnoletnia.

W rezultacie na wielu studniówkach alkohol trafia do oficjalnego menu i jest serwowany na określonych, limitowanych zasadach, a rodzice niepełnoletniej młodzieży są proszeni o składanie specjalnych oświadczeń, że wyrażają na to zgodę i zapewniają, że ich niepełnoletnie dziecko alkoholu nie będzie piło. Zwolennicy takiego rozwiązania argumentują, że próby „przemycenia” alkoholu przez młodzież są powszechne, mimo ochrony i dodatkowych dyżurów rodziców, więc tam, gdzie jest on oficjalnie serwowany, przynajmniej jest pod kontrolą.

Coraz bardziej powszechną praktyką jest także zapewnianie przez organizatorów specjalnych pomieszczeń na palarnie. - Cała nasza klasa jest już pełnoletnia i niektórzy z nas palą papierosy - podkreśla Tomek. - Dla nas dużym atutem była palarnia w lokalu, w którym odbywała się studniówka.

Rady rodziców dbają też o dodatkowe atrakcje. Powszechne jest wystawianie popularnych fotobudek, fontanny czekoladowej, szwedzkich stołów, czasami z różnymi kuchniami świata. Na stołach pojawiają się m.in. krewetki, sushi. W ostatnich latach zauważalny jest również wzrost zainteresowania zdrową żywnością oraz daniami bezmięsnymi. Do tańca często akompaniuje zarówno zespół muzyczny, jak i DJ. Nie może zabraknąć fotografa dokumentującego imprezę.

Bal studniówkowy to ogromne przedsięwzięcie logistyczne. W większych miastach naszego regionu na takiej imprezie może bawić się 600 i więcej osób. Zabawa trwa najczęściej do 4-5 nad ranem.

Maturzyści, powodzenia w maju!

Urszula Sobol

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.