Natalia Dyjas

Już od dziesięciu lat wspierają osoby z chorobą Parkinsona i ich rodziny

Uroczysta kolacja w palmiarni zwieńczyła obchody jubileuszu. Fot. Archiwum Stowarzyszenia Uroczysta kolacja w palmiarni zwieńczyła obchody jubileuszu.
Natalia Dyjas

Lubuskie Stowarzyszenie Osób z Chorobą Parkinsona i ich rodzin świętuje w tym roku okrągły jubileusz swojego istnienia i działalności.

Dziesięć lat temu grupa czternastu osób, chorujących na Parkinsona, i ich rodziny postanowiły założyć stowarzyszenie. Wszystko zaczęło się od doktora Grzegorza Rossy, który jako ordynator oddziału neurologii szpitala w Ciborzu leczy osoby z Parkinsonem. - To najlepszy specjalista od parkinsonizmu w regionie. Potrafi świetnie rozmawiać z chorymi. To lekarz, który nie minął się z powołaniem – mówią Jan Aleksandrowicz, obecny prezes Stowarzyszenia i Ewa Narkiewicz-Niedbalec, sekretarz organizacji, socjolog na UZ-ecie.

Doktor Rossa był przez osiem lat prezesem Stowarzyszenia. Od początku edukował w chorych, jak i ich rodziny, bo w naszym województwie aktualnie jest od 1500 do 2000 osób z chorobą Parkinsona, a co roku na tę chorobę lub zbliżone do niej zapada około 100 osób. Choroba jest nieuleczalna, ale ograniczyć ją można przez regularne branie leków oraz aktywność ruchową. - Większość z nas zna początkowe objawy parkinsonizmu: drżenie rąk, trudności z zainicjowaniem chodzenia, kiedy nie można oderwać nóg od podłoża - tłumaczy Narkiewicz-Niedbalec, która do stowarzyszenia trafiła przez mamę. - By wykonać krok trzeba skorzystać z tak zwanego chodu bociana, wysoko podnieść nogę zgiętą w kolanie, potem drugą - i zwykle udaje się wystartować - dopowiada Aleksandrowicz, który od lat choruje na parkinsonizm. - Moja mama kiedy się dowiedziała, że jest chora, nie chciała tego zaakceptować – mówi Narkiewicz-Niedbalec.

Ludzie mają silną potrzebę spotkania, dlatego staramy wspierać się nawzajem

Często osoby, gdy dowiadują się o chorobie popadają w depresję, nie akceptują diagnozy. Dlatego tak ważne jest wzajemne wsparcie. Taka idea przyświecała osobom, które zakładały Stowarzyszenie: by pomagać sobie, ale i edukować w zakresie parkinsonizmu. Obecnie w organizacji jest prawie siedemdziesiąt osób z całego regionu, a grupa spotyka się w każdy trzeci czwartek miesiąca w sali obok biura parafialnego na Chrobrego 8. Stało się to możliwe dzięki byłemu proboszczowi parafii, też chorującemu na parkinsonizm, księdzu prałatowi Stekielowi, wiceprezesowi Stowarzyszenia – mówił Aleksandrowicz.

Stowarzyszenie prowadzi również spotkania z psychologiem, prawnikiem, rehabilitacje i wyjazdy. Członkowie zostają też w stałym kontakcie z doktorem Rossą, który nadal jest w zarządzie. A z okazji jubileuszu działalności Stowarzyszenie zorganizowało w czerwcu konferencję z wykładami naukowymi o parkinsonizmie, prezentacją historii Stowarzyszenia oraz filmem o turnusie rehabilitacyjnym w Pustkowie. Przed nimi kolejne zadania: - Staramy się o dotację z miasta na kontynuację gimnastyki rehabilitacyjnej i kurs obsługi komputera dla chorych. Chcemy też zrobić projekt z okazji 200-lecia opisania choroby przez J. Parkinsona, które będzie już w przyszłym roku – mówi sekretarz. Do stowarzyszenia może dołączyć każdy, nie tylko chorzy i ich rodziny.

Autor: Natalia Dyjas

Natalia Dyjas

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.