Joanna Schmidt: Przeciwnicy uznali, że Petru jest groźny i postanowili zaatakować

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Karolina Koziolek

Joanna Schmidt: Przeciwnicy uznali, że Petru jest groźny i postanowili zaatakować

Karolina Koziolek

Przeciwnicy polityczni Nowoczesnej uznali, że Petru jest groźny i postanowili zaatakować go ciosami poniżej pasa. Nie uda im się - mówi Joanna Schmidt.

Joanna Schmidt stała się w ostatnich tygodniach bohaterką okładek tabloidów. Stało się to między innymi za sprawą jej wyjazdu z Ryszardem Petru na sylwestra do Portugalii. To wówczas pojawiły się sugestie, że przewodniczącego i wiceprzewodniczącą Nowoczesnej łączą relacje pozapartyjne.

Poznańska posłanka udzieliła "Głosowi Wielkopolskiemu" wywiadu, w którym tłumaczy wyborcom narosłe ostatnio wokół jej osoby krytyczne komentarze. W rozmowie z naszą redakcją Joanna Schmidt odpowiadała na pytanie, czy widzi konflikt interesów i szkody dla partii w sytuacji jej związku z Ryszardem Petru.

Odnosiła się też do pytań, czy jako dorosła kobieta, po rozwodzie ma obowiązek tłumaczyć się ze wszystkich swoich decyzji wyborcom. Pytaliśmy Joannę Schmidt, czym dla niej różni się praca poselska od pracy samorządowca. Posłanka odpowiadała na pytania, dlaczego polityka samorządowa nie jest zgodna z jej wizją przyszłości, dlaczego nie chce być prezydentem Poznania. Odnosiła się również do kwestii wcześniejszych wywiadów, w których mówiła, jak ważną dla niej wartością jest rodzina.

Poniżej publikujemy zapis tylko tych odpowiedzi poznańskiej posłanki, które .Nowoczesna zdecydowała się autoryzować.

*****

Państwa przeciwnicy polityczni mówią, że jeszcze trzy romanse i Nowoczesnej nie będzie, zniknie jak Ruch Palikota. Zgadza się Pani?

Joanna Schmidt: Z czym mam się zgadzać? Z plotkarzami? Rozmawiajmy o faktach. Nasza partia się rozwija, budujemy struktury w całej Polsce. Sieć jest coraz gęstsza, mamy działaczy praktycznie we wszystkich miastach powiatowych. We wrześniu przedstawiliśmy program, na bazie którego będą budowane programy lokalne. Sama będę teraz angażować się z Pawłem Rabiejem, Joanną Scheuring-Wielgus i Jerzym Meysztowiczem, w przygotowanie do wyborów samorządowych. To było powodem naszego wyjścia z prezydium klubu parlamentarnego w ubiegłym tygodniu.

Ryszard Petru odwiedził w styczniu trzy duże miasta. W tym tygodniu odwiedzi Łódź, Wrocław, Warszawę. Za dwa tygodnie spotka się z mieszkańcami Poznania.

Inni posłowie odwiedzają naszych sympatyków w mniejszych miejscowościach. W partii jest pełna mobilizacja, działamy pełną parą.

Nadal jest Pani wiceszefową Nowoczesnej. Czy nie widzi Pani konfliktu interesów między Pani związkiem z Ryszardem Petru, który jest zarazem Pani szefem w partii? Czy nie jest to szkodliwe dla ugrupowania?

Joanna Schmidt: Nie dyskutuję z insynuacjami brukowców. Zrobiłam drugi najlepszy wynik w partii w wyborach parlamentarnych. Zdobyłam wówczas ponad 35 tys. głosów poznaniaków. Moja pozycja w Nowoczesnej wynika z poparcia moich sympatyków. Od początku budowałam partię, dużo czasu i energii poświęciłam na budowanie struktur w całej Polsce. Duża część moich obowiązków to sprawy legislacyjne i finansowe, stąd moja mocna pozycja. To co robię w partii, zawdzięczam wyłącznie temu, jak ciężko pracuję.

W ostatni weekend Super Express opublikował osobiste SMS-y, które wymieniała Pani z Ryszardem Petru podczas posiedzenia Sejmu. TVP Info „poinformowało”, że lider Nowoczesnej został zatrzymany i uznany za rosyjskiego szpiega. Czy czujecie się pod ścianą?

Joanna Schmidt: Publikacja SMS-ów to kompletne dno medialne. I tak zostało ocenione i przez samo środowisko dziennikarskie i medioznawców.

"Żart" TVP Info to novum w mediach, pokazuje, że poziom Telewizji Narodowej jest jeszcze gorszy niż propaganda telewizji w czasie PRL-u

.

Dlaczego tak się dzieje?

Joanna Schmidt: Przeciwnicy polityczni uznali, że przewodniczący Nowoczesnej jest groźny i postanowili zaatakować ciosami poniżej pasa. PiS wystraszył się grudniowych sondaży, gdzie Ryszard Petru przodował jako lider zaufania publicznego osiągając 47 proc. poparcia.

Udaje im się?

Joanna Schmidt: Raczej przynosi odwrotny efekt, mamy pełną mobilizację w strukturach. Wśród działaczy jest determinacja i chęć przeciwstawienia się temu. Odbieram bardzo mobilizujące telefony i SMS-y. Dzwonili do mnie wyborcy, żeby zapytać, czy Ryszard Petru naprawdę jest aresztowany, przecież nieprawdziwą informację w TVP Info prostowano dopiero po dwóch minutach, część osób odeszła w tym czasie od telewizorów. Jest jeszcze coś takiego jak podświadomość, gdzie zawsze coś zostaje, jakieś przekonanie, że coś jest na rzeczy. To, co zrobiło TVP Info, jest ohydne. I nie można mówić tu o przypadku. Podejmiemy decyzję, co z tym robimy.

To niejedyne głośne publikacje dotyczące Nowoczesnej. Tabloid wypomniał ostatnio 12 wspólnych wyjazdów Pani oraz Ryszardowi Petru, sugerując, że były to prywatne wyjazdy za sejmowe pieniądze, czyli publiczne.

Joanna Schmidt: To bzdury. Został złożony pozew przeciwko tej redakcji.

Jak było z tymi wyjazdami?

Joanna Schmidt: W każdym przypadku były to obowiązki związane z wykonywaniem mandatu, spotkaniem klubowym lub spotkaniem z naszymi sympatykami. Są linki do artykułów prasowych dokumentujących te spotkania, są zdjęcia, są relacje na stronie Nowoczesnej. Mam tu tabelę, gdzie są nazwiska posłów, którzy w tych spotkaniach uczestniczyli.

Sarkastycznie mogę powiedzieć, że podobną listę wyjazdów można sporządzić odnośnie PiS. Będzie tam wiele wspólnych podróży Jarosława Kaczyńskiego i Krystyny Pawłowicz i o czym to świadczy?

Po co takie wyjazdowe posiedzenia klubu w ekskluzywnych hotelach?

Joanna Schmidt: To był hotel dokładnie tej samej klasy, w jakim spotkało się 230 członków klubu PiS. Wszystkie kluby wyjeżdżają. Jeśli planujemy pracę strategiczną, programową, to pracujemy razem, jak w normalnej firmie przy tablicach, z trenerami. W mojej własnej firmie też organizowałam takie zgrupowania, nie chciałam, żeby pracownicy mieli szkolenia w siedzibie. W firmie bez przerwy ktoś wychodzi, tylko na telefon, tylko na spotkanie, to rozbija szkolenie. Dlatego lepiej robić je gdzieś w spokojnym miejscu, poza miastem. To normalna praktyka w profesjonalnej organizacji.

Wypomniano Pani również loty z Poznania do Warszawy, gdy nie było posiedzenia Sejmu.

Joanna Schmidt: I nie był finansowany z pieniędzy publicznych, tylko prywatnych. Wszystko na jego temat już zostało powiedziane.

Mówi Pani od początku, że nikomu nic do tego, co Pani robi w prywatnym czasie, jednak czy wyborca ma prawo wiedzieć, czy poseł w czasie prywatnym jest uczciwy? Czy na przykład szef partii aspirujący do bycia liderem opozycji ma prawo w czasie prywatnym zdradzać żonę?

Joanna Schmidt: Rozmawiamy o mnie. To, jaką osobą jestem, jak pracuję, udowadniam każdego dnia. Tak byłam oceniana w pracy zanim zostałam posłanką, potem w kampanii, a teraz sprawując mandat poselski. Robię to wszystko z pełnym zaangażowaniem. To jest praca 24 h, siedem dni w tygodniu. Co do uczciwości i zobowiązań, jakich się podjęłam wobec wyborców uważam, że wypełniam je bardzo dobrze.

Wyborcy mają chyba wątpliwości. W grudniu Nowoczesna miała 24 proc. poparcia, na koniec stycznia 9 proc.

Joanna Schmidt: Jestem ekonomistką i wiem, że działa to podobnie jak cykle koniunkturalne. Wykres dla każdego zjawiska pokazuje, że raz jest lepiej, raz gorzej.

Spadek jest jednak dramatyczny.

Joanna Schmidt: Był wzrost, teraz jest spadek, wkrótce znów będzie wzrost. To nas dopinguje tylko do dalszej pracy.

Jak Nowoczesna chce odzyskać poparcie?

Joanna Schmidt: Odzyskamy poparcie swoją codzienną ciężką pracą. W Sejmie i strukturach. Jeździmy po Polsce, spotykamy się z ludźmi. Przedstawiamy Polakom nasz program, całościową wizję Polski, pierwszy taki dokument, który powstał wśród partii w tej kadencji Sejmu.

Chcemy obniżyć podatki, zlikwidować przywileje emerytalne, dostosować wiek emerytalny do demografii Polski. Na bazie naszego programu centralnego budujemy programy lokalne.

Powołaliśmy 11 grup ekspertów, które spotykają się i pracują nad programami szczegółowymi. Konkrety przedstawimy jesienią, rok przed wyborami samorządowymi.

Czy spadek poparcia wyborców pokazuje, że mają oni wątpliwości, czy Ryszard Petru nadaje się na lidera politycznego, stratega zdolnego wygrać z PiS-em? Skoro nie potrafił przewidzieć efektu, jaki wywoła wyjazd na sylwestra i opuszczenie Sejmu w czasie kryzysu.

Joanna Schmidt: Jeśli chodzi o wyjazd, mogę powiedzieć tylko za siebie. W klubie wszyscy wiedzieli, że mnie nie będzie. Byłam w Sejmie w Wigilię i święta. Partia była w dobrych rękach, w Warszawie na dyżurze było wtedy również 2 wiceprzewodniczących. Tak, mogę powiedzieć, że nie wyczułam, że tak przyjmie to opinia publiczna. Gdybym dzisiaj miała podejmować tę decyzję, nie wyjechałabym drugi raz.

Czy dla polityka, który chce uchodzić za lidera nie jest to ujmą?

Joanna Schmidt: Nie, to jest doświadczenie. Mówimy przepraszam i idziemy dalej.

Politycy są tylko ludźmi, też popełniają błędy. Ważne, żeby z nich wyciągać wnioski.

Joanna Schmidt: Politycy są tylko ludźmi, też popełniają błędy.

Jarosław Kaczyński również?

Joanna Schmidt: Jarosław Kaczyński jest zamknięty w skorupie, żyje oderwany od życia normalnego człowieka, nie jeździ za granicę. Nikt go nie sfotografuje w podróży, bo nie podróżuje.

Wielu uważa go za to za genialnego stratega.

Joanna Schmidt: W kwestii codziennego życia jest bardzo daleki od wzoru do naśladowania. To antywzór. Ja wolę być naturalną i popełniającą błędy.

Niech wyborcy ocenią, czy wolą polityków mających słabości bliskie ich słabościom, czy takich, którzy są dalecy od codziennego życia.

Ryszard Petru jest blisko życia i prawica z niego kpi. Słychać tam, że lider opozycji zajmuje się „motylkami w brzuchu”, że nie da się go brać na poważnie.

Joanna Schmidt: Przepraszam, ale nie będę schodziła na poziom tabloidu. Dzisiaj rano wstałam, wiedziałam, że będę zajmować się referendum ogólnokrajowym z ramienia Nowoczesnej, mam kłopot, bo komisja sejmowa odrzuciła mi ustawę o rezerwie demograficznej. To są dla mnie realne problemy.

W wywiadach mówiła Pani jak wielką wartością jest dla Pani rodzina. Co z Pani kapitałem zbudowanym na tej narracji?

Joanna Schmidt: Nigdy nie używałam rodziny, żeby wygrać wybory. Pokazywałam się od zawodowej strony. A kapitał zaufania ocenią wyborcy.

Da się Pani namówić na kandydowanie na prezydenta Poznania?

Joanna Schmidt: Cały czas jestem do tego namawiana przez wiele osób, które uważają, że moja wiedza i doświadczenie przydałyby się na tym stanowisku. Mnie bardziej obecnie interesuje polityka krajowa, niż lokalna, samorządowa.

W pracy posła potrzebne jest dużo determinacji, wola walki, kreatywność.

Nie jest prawdą, że chcę się przeprowadzić do Warszawy i dlatego nie chcę kandydować. Właśnie kupiłam w Poznaniu piękne mieszkanie. Czas pokaże jak będzie.

Karolina Koziolek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.